~ Strach ~
Świat zawirował mi przed oczami tak, że musiałem przytrzymać się stołu.
-Zapalić światła!- głos ledwie przechodził mi przez gardło. Jak przez mgłę widziałem Eryka w pośpiechu opuszczającego jadalnię.
Elizabeth?! Tutaj? Ale jakim cudem?! Jak mnie znalazła?!
I nagle dotarła do mnie prosta prawda! Przecież ona jest człowiekiem!
W panice rzuciłem się do drzwi prawie przewracając przy tym Marco. Dwa skoki i już byłem przy małym, niebieskim fordzie. Jedno szarpnięcie i już stała przede mną. Cała i zdrowa, ale mi i tak było słabo ze strachu.
-CO TU DO CHOLERY ROBISZ?!!!- z moich ust wydobył się tak niski i zachrypnięty głos, że zabrzmiało to jak warczenie.
-Ktoś musiał to zrobić.- jej głos był niepewny i drżał ze strachu, ale patrzyła mi prosto w oczy.- Nie chciałeś ty, musiałam ja.
Nie czekając czy ma mi coś jeszcze do powiedzenia, złapałem ją za rękę i pociągnąłem w stronę domu, byleby jak najdalej od wścibskich spojrzeń.
Dopiero w gabinecie puściłem ją, ale byłem tak wściekły, że bez celu krążyłem wokół niej.
-Czy ty wiesz co zrobiłaś?!- rzuciłem ze złością, zatrzymując się przed nią. W każdej chwili mogłaś zginąć!- Nic ci się nie stało?
Z obawą zacząłem ją oglądać i niespodziewanie dotarło do mnie to, w co była ubrana!
Moja bluza!!!
Przymrużyłem oczy i przeciągle popatrzyłem jej w twarz.
-Czyj to był pomysł?- niemożliwe by Liz sama na to wpadła! Do tego ktoś musiał jej podać trasę do Nest!- Polecą z to głowy!
-Słyszałam, że masz gościa?- wejście Rani uświadomiło mi wszystko.
To ona była winna temu wszystkiemu! Tylko ona znała Elizabeth.
-No proszę... nasza słodka Liz...
-A ty oczywiście o niczym nie wiedziałaś?- zapytałem kpiąco, ale aż się we mnie gotowało!- Zaprowadź ją do zielonego pokoju. Jutro rano ma jej tu nie być, a potem porozmawiamy!
Jeżeli przez wybryk Rani coś się stanie Elizabeth, to śmierć wampirzycy będzie długa i bardzo bolesna!
Ale Rani zupełnie mnie zignorowała.
-Wybacz, ale to twoje zmartwienie.- powiedziała lekko.- Nie jestem niczyją niańką.
Zatkało mnie. Chyba z niezbyt mądrą miną patrzyłem na drzwi które zamknęły się za wampirzycą, bo Liz uśmiechnęła się.
I właśnie w tym uśmiechu była zawarta cała jej miłość i tęsknota.
-Dlaczego Liz?- wyszeptałem przytulając ją do siebie.- Dlaczego mi tak wszystko utrudniasz?
Jak miałem ją chronić, skoro sama przyjechała tu wprost do wampirzego gniazda?
Ale ona zamiast odpowiedzieć mi, z ufnością zarzuciła mi ręce na ramiona i zaczęła zachłannie całować. Poddałem się z cichym jękiem. Byłem na nią jeszcze zły, ale była tu dla mnie, nie pomna na żadne niebezpieczeństwo.
-Tak powinno wyglądać nasze powitanie.- wyszeptała wtulając się w moją szyję.
To było najcudowniejsze uczucie w moim życiu. Ona... wtulona w moje ramiona...
-Trudno teraz będzie utrzymać w tajemnicy twoje istnienie.- powiedziałem z wyrzutem i na pewno nie pozwolę by coś się jej stało!- Naraziłaś swoje życie przyjeżdżając tu!- rzuciłem surowo.- Jutro wracasz do domu!
Ale Liz też nic sobie nie zrobiła z mojego rozkazu. Stanowczo nie miałem dziś szczęścia do posłusznych kobiet!
-Nie Van.- mówiła silnym i zdecydowanym głosem.- Omal nie umarłam ze strachu tam między nimi. Jesteś mi winien jedną szansę. Jedną szansę na przekonanie cię.
Słuchając jej wiedziałem już, że nie jestem w stanie odmówić jej tego. Powinienem, ale nie umiałem.
-Daj mi tę jedną noc, a jutro zadecydujesz... Tej nocy będziesz mój.
Ostatnie słowa Elizabeth zaniepokoiły mnie. Pragnąłem jej do szaleństwa... a co jeżeli zacznie mnie uwodzić? Mogłem nie znaleźć w sobie siły by się jej oprzeć!
-Nie możemy się kochać!- powiedziałem zdecydowanie.- Mógłbym cię zabić, więc bez babskich sztuczek!
Idąc z Liz za rękę przez hol i korytarz, starałem się ignorować ciekawskie spojrzenia, ale aż gęsto było od tego uczucia.
W zielonym pokoju niepewnie przystanąłem w progu, ale w tej samej chwili z łazienki wyszła Rani.
-Kąpiel gotowa.
Była tak zadowolona z siebie, że nie mogłem się powstrzymać i warknąłem:
-Jeszcze się policzymy!- ale wampirzyca tylko wzruszyła ramionami, więc z już większą pokorą dodałem:- Dla nikogo mnie nie ma.
-Jasne.- mruknęła, zamykając za sobą drzwi.
Niepewnie popatrzyłem na Liz.
-Za godzinę przyjdę do ciebie.- powiedziałem w końcu powoli.- Wystarczy ci czasu?
-Pół godziny!
W jej odpowiedzi była taka panika, że roześmiałem się.
-Niech będzie.
CZYTASZ
Bestia 8.
VampireCo trzeba zrobić by zostać wampirem? Może na to pytanie będzie umiał odpowiedzieć nam bohater tej historii? Przekonajcie się sami. Zapraszam.