14. Nadzieja

247 21 0
                                    

~ Nadzieja ~

Wszystko straciło sens.

Z ponurym warknięciem sięgnąłem po butelkę Burbona, ale ostatecznie powstrzymałem się.

-I na co ci się to zdało Hamer?- zadrwiłem.- Zakochać się i to w ludzkiej kobiecie...

-Cierpi przeze mnie.- powiedziałem z udręką.

-Lepiej teraz niż później.

Chryste, co się ze mną działo? Czułem się chory, słaby, a do tego rozdrażniony.

Czarę goryczy przelała niezapowiedziana wizyta Rani. Miałem ochotę zwyczajnie wyrzucić ją za drzwi, ale nie mogłem.

-Co się dzieje Hamer?- jej melodyjny głos moment mnie ostrzegł.

Byłem nieostrożny i odczytała moje uczucia.

-Nic!- warknąłem, już starannie kontrolując je.- Jestem zmęczony.

-Wróć ze mną do twierdzy.- powiedziała poważnie, patrząc mi w oczy. Martwiła się o mnie... - Wszyscy czekamy na ciebie.

>>Na Elizabeth nikt nie czeka.<<

-Przyjadę po świętach.- warknąłem stanowczo.

-Nie ruszę się bez...

Dalsze słowa wampirzycy przerwało niepewne pukanie. Miałem ochotę zignorować je, ale z dwojga złego wolałem to niż rozmowę z Rani.

Jednak gdy otworzyłem drzwi, dosłownie osłupiałem!

-Liz... co ty tu robisz?

-Byliśmy umówieni...

Dźwięk jej głosu obudził we mnie demony. Tęsknota, pożądanie, miłość... wszystko zagotowało się we mnie.

Opamiętanie przyszło w ciągu sekundy. Byłem potworem...

-To nie najlepszy moment.- powiedziałem ponuro, prawie z groźbą, ale ona nie zamierzała rezygnować...

-Więc zaczekam w samochodzie aż będziesz gotowy.- powiedziała już odwracając się.

Nie myślałem o tym co robię. Złapałem ją za rękę wciągając do domu i zatrzaskując drzwi.

Przeraziłem ją... Jęk strachu uwiąż jej na ustach. A ja chciałem chociaż przez chwilę poczuć jej ciało. Miękkie, uległe... Przycisnąłem ją do ściany, a ona w odpowiedzi zarzuciła mi ręce na ramiona. Tak zwyczajnie, naturalnie z ufnością.

>>Skrzywdzisz ją!<<- pomyślałem ze złością i lekko za pośladek uniosłem w górę. W jej oczach był strach i pożądanie.

-Czy ty wiesz co zrobiłaś?!- nie chciałem by ktokolwiek dowiedział się o niej, a teraz Rani...- Możesz zginąć!

Nie spodziewałem się tego co zrobiła. Z narastającym podnieceniem czułem jak jej usta leniwie przesuwają się po mojej szyi. Całowała mnie delikatnie, niepewnie, a dla mnie świat zatrzymał się, zamykając w jej dotyku.

Mój raj... moja udręka.

Błysk światła oderwał nas od siebie.

Poczułem złość na siebie, na Rani, która właśnie stała w drzwiach i przyglądała się Elizabeth z niedowierzaniem.

-Kto to jest?- głos Elizabeth był ciężki i zachrypnięty. Była zażenowana, zła i zazdrosna?- Kto to jest?- powtórzyła jak w transie.

-Chodź.- mruknąłem prowadząc ją do salonu.

Bestia 8.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz