rozdział 13

539 33 14
                                    

        "Zanim będzie za późno"
_____________________________

        - Dobrze, dziękuję, dowodzenia.- dziewczyna odłożyła słuchawkę.- jesteśmy w czarnej dupie.

- Na jakich podstawach tak twierdzisz?

- Na takich, że nasz potencjalny informator nadal nie wybudził się ze śpiączki.- wysyczała. Była zła i jednocześnie smutna. Smutna- przez moje pytanie. Zła albo przez tego typa, albo również przeze mnie.

- No cóż. Właściwie to dobrze.- rzuciła mi pytające spojrzenie.- powinieniem poszukać jakiegoś lokalu.

- Właśnie. Miałam się o to spytać. Nie chciałbyś zostać?- wyraźnie się zmieszała.

- Betty, nie będę ci się narzucał. Już mówiłem.

- Nie o to chodzi Juggie.- przeszedł mnie dziwny dreszcz. Nie wiedziałem, że moje imię da się zdrobnić do jeszcze większej formy niż Jug. A jednak.

- To o co?

- Moi rodzice wrócą dopiero za miesiąc. Przedłużył im się kontrakt a ja, ja... Po prostu nie chce być w tym domu sama.
Proszę cię...

- Skoro tak stawiasz sprawę... Niech będzie, powiedziałem wyciągając do niej dłoń, jednak ona obdarowała mnie ciepłym uściskiem.

- Dziękuję.- powiedziała cicho wtulona we mnie.

A ja? Poczułem się dziwnie... Szczęśliwy. Chyba tak to opiszę.      Ta dziewczyna potrzebowała pomocy. A ja wiedziałem, że chce jej pomóc.

Tylko jak, skoro nie potrafię pomóc sam sobie?
____________________________

- Łap! Krzyknęła a na trochę za późno się zorientowałem i w ten sposób dostałem matmą w twarz, na co dziewczyna podkręciła głową z rezygnacją.- Przestało zadziwiać mnie, że masz 3 z W-F.

- Czy ty właśnie skrytykowałaś moją jakże zakurwistą truje z W-F-u?- ironicznie założyłem ręce na piersi i odwróciłem się teatralnie.

- Po pierwsze, musisz jeszcze poćwiczyć udawane fochy bo nikt tego nie kupi daje ci słowo. Po drugie ty siebie słyszysz? Zakurwistą truję? Ja piątkę dostałabym z zamkniętymi oczami.

- Ty dostałabyś piątkę z zamkniętymi OCZYMA- musiałem ją poprawić.- z każdego przedmiotu. Nawet tej pieprzonej matmy!- jęknąłem przypominając sobie o zadaniu i kartkówce w poniedziałek.

- Właśnie. Zajmijmy się teraz twoją matmą której tak strasznie nie możesz zrozumieć.

Podczas rozwiązywania zadań było więcej funu niż nauki. Mniej więcej tak minęła nam sobota.
_______________________
- Wolisz ogórki czy pomidory?

- A jak powiem ci że to i to?

- JEDNO?

- Mmmm... To i to.

- Pieprz się Jones. Zjesz suchy chleb.

- Ok.

- Dobra pajacu, chodź tu i wpierdalaj ten chleb bo nie mam już siły z tobą gadać. Smacznego.

- Dziękuję pani Elizabeth Cooper.

- Jeszcze raz mnie tak nazwiesz, a wylecisz na zbity pysk Forsythe.

- Ty tak samo, tylko jakby nie mam cię gdzie wywalić.

- 1:0 dla mnie.

Po kolacji siedzieliśmy i oglądaliśmy jakieś nudne seriale.

- Jug chciałam się ciebie o coś zapytać.

- Słucham panią.- zażartowałem rozmyślając, o co się zapyta.

Nic nie jest pewne...//BugheadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz