Rozdział 16

96 5 0
                                    

POV Wojtek
Gdy usłyszałem od Grześka, że zabierają moją małą Oliwie do szpitala zbladłem. Robert, który był wtedy ze mną w domu Krychowiaka znając mnie zabrał mi kluczyki do samochodu.
- Oddawaj te cholerne klucze!! Muszę do niej jechać!!- cały się trząsłem, głos mi drżał ale i tak krzyczałem jakbym się bał, że mnie nie słyszy.
-Nie będziesz prowadził w takim stanie- mówił to z takim spokojem, że chciałem go uderzyć.
-Pojadę, czego nie rozumiesz w tym, że muszę z nią być!- kipiałem ze złości a czas mijał.
-Daj mi skończyć-skinąłem głową dając znak aby kontynuował- zawiozę Cię, jeśli byś prowadził w takim stanie to byłbyś kolejnym pacjentem, a to jej nie pomoże- podrapałem się w tył głowy, bo zrobiło mi się głupio, że tak na niego naskoczyłem. Gdy się zorientowałem, że go nie ma w salonie, Lewy stał już przy samochodzie. Ruszyłem biegiem w stronę wyjścia, zamknąłem drzwi na klucz i wsiadłem do samochodu. W drodze zadzwoniliśmy do Grześka zapytać do której sali mamy się kierować. Gdy Lewandowski zaparkował wystrzeliłem z samochodu jak poparzony, wparowałem do środka szpitala i kulturalnie zapytałem gdzie znajdę sale numer 23. Kobieta w rejestracji nie była taka miła na jaką wyglądała i zaczęła pytać po co mi ta wiedza
- Bo widzi pani, w tej sali znajduje się moja dziewczyna- rzekłem już bardziej szorstkim tonem co ewidentnie nie spodobało się pielęgniarce gdyż nie chciała mi udzielić niezbędnej informacji. Napisałem krótką wiadomość do kumpla, który pare minut później po mnie przyszedł. Uśmiechnąłem się cwaniacko do tej wrednej zołzy i udałem się za przyjacielem. Pytałem go co się stało i jak się czuje Liw, ale zbywał mnie słowami „lepiej niech sama ci powie". Stojąc przed drzwiami oznakowanymi numerem 23 autentycznie się bałem co zastanę w środku. „Raz kozie śmierć" pomyślałem i pchnąłem drzwi uprzednio naciskając klamkę. Byłem w totalnym szoku widząc moją dziewczynę z uśmiechem na twarzy. Gdyby nie gips na nodze uznałbym, że kogoś tu odwiedza. Nie myśląc długo przytuliłem ją i pocałowałem w głowę.
- Co się stało? Dlaczego nie odbierałaś telefonów? Jak się czujesz?- te i wiele innych pytań opuszczało moje usta niczym pociski z karabinu maszynowego. Brunetka przyglądała mi się z rozbawieniem. Ja nie byłem w stanie się skoncentrować na jednej rzeczy bo prawie umarłem ze strachu a ona się jawnie ze mnie śmiała! Spojrzałem na nią jak na psychopatkę, a Oliwia położyła mi dłoń na policzku. Dalej było widać iskierki rozbawienia w jej oczach.
- Wojtuś spokojnie, nic mi nie jest.
- Jak nic ci nie jest skoro masz nogę w gipsie? Zrobili Ci już jakieś badania? I w ogóle dalej nie wiem co się stało!- bardzo starałem się nie krzyczeć ale chyba nie wyszło.
- Ale po co krzyczysz? Miałam taki prawie wypadek samochodowy- w tym momencie czułem jak się nogi pode mną uginają. Usiadłem na krześle gdyż wiedziałem, że to dopiero początek- szłam blisko krawędzi chodnika i samochód, który przejeżdżał wpadł w poślizg. Zahaczył mnie i upadłam czego skutkiem jest złamana noga. Oto powód gipsu. Co do badań to tak miałam robione już badania, które nie wykazały uszkodzenia kręgosłupa czy mózgu, ale mam zostać 3 dni na obserwacji. To tyle- odetchnąłem z ulgą bo to nie było w sumie nic poważnego. Kości się zrosną, później rehabilitacja i noga będzie jak nowa.
- eeee nie chce wam przeszkadzać, ale ja na chwile pojadę do domu po jakieś twoje rzeczy, wyślij mi SMS'a z listą tego co potrzebujesz.- Jak powiedział tak zrobił, a my siedzieliśmy i gadaliśmy. W pewnym momencie drzwi się powoli otworzyły, a za nimi stała cała nasza drużyna z jakimiś upominkami.
- jakiś nudny ten gips jak na ciebie- rzekł Kapi, wziął marker z szafki i zaczął po nim pisać. W jego ślad poszła cała reszta tu obecnych.
Oliwka znowu się śmiała. Podziwiam ją naprawdę. Tyle w życiu przeszła, wypadek samochodowy, śmierć rodziców i brata, pobyt w bidulu, cały ten cyrk z opieką nad nią a teraz jeszcze to i dalej się uśmiecha. Gdy widzę ją taką radosną uśmiech sam wkrada się na moją twarz, gdy płacze moje serce pęka na drobne kawałeczki i pragnę chronić ją przed każdym złem tego świata. To może oznaczać tylko jedno. Kocham ją najbardziej na świecie, dla Oliwii zrobię wszystko a nawet więcej.

Nieszczęsny wypadek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz