14. Twój obrońca

876 64 55
                                    

🦇

W ostatnich dniach niewiele myślał o nauce. Skupiał się raczej na widocznych z przodu klasy lub migających gdzieś w tłumie uczniów rudych włosach splecionych w staranny warkocz i wyczekiwania jakiegokolwiek spojrzenia ze strony ich właścicielki.

Jak właściwie miał się czegokolwiek nauczyć, jeżeli Lily Evans nadal nie chciała z nim rozmawiać? Starał się wcielić wreszcie swój plan w życie i znaleźć idealną wymówkę, perfekcyjny moment, by zostać z nią sam na sam i przekonać do powrotu do jego boku. Jednak, podobnie jak w pierwszym tygodniu, nigdy nie była sama. Nawet gdy odbierała z rąk Slughorna to nieszczęsne zaproszenie do Klubu Ślimaka, czym prędzej zwiała z klasy, gdy zobaczyła go obok siebie.

Musiał przyznać, że go to mocno ubodło.

Jednocześnie jego obsesja rosła, podobnie jak liczba scenariuszy w głowie — były to scenariusze dotyczące tego, jak cała ta sytuacja może się dalej potoczyć. Właściwie nigdy nie był optymistą, raczej realistą przechylającym się w stronę pesymizmu, w tej jednak kwestii miał jeszcze nadzieję. Krótko mówiąc, liczył na to, że Lily do niego wróci, żeby chociaż porozmawiać.

Był pewien, że uda mu się wreszcie z nią porozmawiać podczas spotkania Klubu Ślimaka. Atmosfera panująca na tychże imprezach sprzyjała lawirowaniu od osoby do osoby i luźnym pogawędkom; równie łatwo można było się wymknąć niezauważonym, z czego Severus zamierzał skorzystać. Dodatkowo spodziewał się, że Lily nie będzie chciała przyciągać uwagi pozostałych gości, więc mógłby znacznie łatwiej ją przekonać do małej konwersacji na osobności.

W razie potrzeby miał w zanadrzu parę łajnobomb zdobytych pokątnie od kilku Ślizgonów parających się przemytem do zamku nielegalnych rzeczy. Mógł z ich pomocą odwrócić uwagę wszystkich zgromadzonych i porwać Lily. Proste, ale skuteczne.

Ach, nie mógł się już doczekać.

Założył tego dnia swoje najlepsze szaty. Musiał jedynie zacerować kilka dziur, które tajemniczym sposobem się na nich pojawiły od ostatniego czasu, kiedy miał je na sobie. Nawet nie wyglądał źle — czarny materiał co prawda podkreślał bladość twarzy, ale jednocześnie wydobywał kolor oczu, jedyną rzecz, którą Severus naprawdę w sobie lubił.

Zjawił się na przyjęciu jako jedna z pierwszych osób i przyczaił się w kącie, oczekując nadejścia Lily. Slughorn próbował wciągnąć go do dyskusji na temat ostatnich nowinek ze świata eliksirów, lecz Severus prędko umknął poza zasięg nauczycielskich rąk. Nie chciał przegapić momentu, kiedy Lily wreszcie nadejdzie.

I zjawiła się kilka minut później, lecz wcale nie przyszła sama. U jej boku stał cholerny James Potter z równie cholernym uśmiechem na twarzy. Severus natychmiast poczuł, że się w nim gotuje; to on powinien stać obok Lily, nie ten przemądrzały Gryfon, który nie miał jej nic do zaoferowania.

Gdyby usunąć z obrazka Pottera, Severus znalazłby się w siódmym niebie. Lily wyglądała jak anioł w tej swojej zielonej sukience dobranej pod kolor oczu. Uwagę przyciągały również jej przepiękne włosy, spływające wzdłuż ramion aż na plecy. Robiły wrażenie, zwłaszcza że zazwyczaj więził je warkocz albo niedbały kok.

Nie tylko Severus zauważył nadejście pary. Kilka osób się natychmiast za nimi obejrzało, zrobił to także Slughorn i natychmiast do nich podpłynął.

Uciekająca Łania | Trylogia Łani 1 | ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz