21. Okup za ludzką duszę

865 50 11
                                    

Ten rozdział prawdopodobnie wyszedł strasznie chaotycznie, ale z drugiej strony – paradoksalnie – może to dobrze. Bohater tej części sam walczy z chaosem we własnym życiu, więc przynajmniej udało mi się to odwzorować. Zdaję sobie też sprawę z tego, że niewiele się w nim dzieje i jest w nim równie mało pozytywnych emocji – ale to jednocześnie punkt zwrotny, więc musimy się jakoś przez to przeczołgać. Będzie lepiej, obiecuję.

Dobra wiadomość jest też taka, że... SKOŃCZYŁAM ŁANIĘ! A to oznacza, że nie będzie już żadnych przerw i kolejne rozdziały będą się pokazywały co tydzień. Niestety oznacza to też to, że zostało już bardzo mało do końca całej tej części. O kontynuacji, czyli o drugiej części, pogadamy w okolicy epilogu.

Przy tej okazji życzę Wam również dobrego roku! Niech będzie lepszy niż ten, który się już kończy ❤️🌟

🐀🐀🐀

Ziarno wątpliwości zaczęło zadziwiająco szybko kiełkować, jako że padło na podatny grunt.

Początkowo wyrastająca z niego roślinka była na tyle mała, że nie przebiła się do świadomości i Peter nawet nie zauważył jej istnienia. Odnotował za to męczące go emocje: gorycz, poczucie utraty kontroli, złość, zniechęcenie— i początkowo przypisywał je wyłącznie zmęczeniu, być może skutkom jego pogarszającego się zdrowia, sam do końca nie wiedział, o co chodzi. Nie potrafił nawet do końca nazwać tych uczuć, bo były zbyt niezrozumiałe, zbyt poplątane, żeby mógł je sensownie uporządkować. Nie umiał też sobie z nimi poradzić, bo nikt go tego nie nauczył.

Jednocześnie te emocje w połączeniu z bólem brzucha sprawiały, że nie mógł spać w nocy, a jeżeli już udawało mu się pogrążyć w otchłani snu, śnił wyłącznie o bezkresnym oceanie nicości. Zwykle jednak leżał w łóżku, wpatrując się w sufit i tonąc w morzu szarości, przypominającym bardziej lepką, kleistą masę niż klarowną wodę — może nawet jakieś bagno albo smołę. Uczucie to powracało do niego w szczególności wtedy, gdy był sam. Miał wrażenie, że bezustannie tonie, że jego myśli wirują, że wszystko wymyka się spod kontroli, że drepcze w kółko bez końca.

Nawet kawa tego dnia smakowała obrzydliwie, chociaż zawierała odpowiednią ilość mleka i cukru. Peter nie był w stanie jej dopić ani nawet dokończyć śniadania, zwłaszcza że siedzący naprzeciw niego Sirius i Remus kompletnie odbierali mu apetyt swoim afiszowaniem się z uczuciami do siebie nawzajem. Nie wystarczało im to, że siedzieli obok siebie — musieli jeszcze pokazać całemu światu, że są w związku i całowali się praktycznie na oczach całej szkoły.

— Więc co, już się pogodziliście? — zapytała ich Lily, zupełnie się nie przejmując tym, że przerywa ich dzienną porcję okazywania sobie czułości. Z jednej strony Peter ją za to szanował — sam by się nie odważył tak po prostu zakłócać ich sielanki, wolał się nie narażać na pełne niezadowolenia spojrzenia tych harpii — ale z drugiej strony jego zdaniem odpowiedź na zadane pytanie była całkiem oczywista. Przewrócił oczami, podczas gdy wszyscy inni zgromadzeni przy stole nadstawili uszu i skierowali spojrzenia na zakochaną parę.

— Owszem. Ten idiota spędził praktycznie całą noc na kolanach, błagając o wybaczenie...

— Zamknij się, na litość Merlina. — Remus bez wahania zatkał Siriusowi usta, ale mleko już się wylało i rumieniec Remusa dałby się zapewne dostrzec nawet z księżyca. — Nikt nie musi wiedzieć o tym, co wyprawialiśmy w nocy. Wystarczyło powiedzieć, że między nami już wszystko w porządku. Lepiej niż w porządku.

Uciekająca Łania | Trylogia Łani 1 | ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz