20. Gwiazda, która świeci jasno

788 56 56
                                    

Osoby nieprzepadające za pairingiem Remus x Sirius uprzedzam, że rozdział nie zawiera niczego innego poza wolfstarem, zazdrosnym Remusem i wspierającą go Lily, więc można go spokojnie ominąć. Osobom, które zdecydują się na przeczytanie całości, życzę miłej lektury <3 Ten rozdział stoi na pierwszym miejscu na podium moich ulubionych rozdziałów w łani i chyba rozdziałów w ogóle, więc mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić :D 

Wesołych Świąt! 🎄

🐾🐾🐾

Du får meg til å kjøre meg opp

Det e ingenting som kan kjøre meg ned

Du får alt til å sprenge i kok

E ingen andre eg heller gjør det her med

Gabrielle — 5 fine frøkner


Gdyby Remus miał wybrać jedno słowo opisujące Siriusa Blacka, byłoby to „magnetyczny".

W swoim pijanym stanie spowodowanym wypiciem już całkiem sporego zapasu ognistej whisky naprawdę nie mógł wymyślić niczego innego, bo Sirius go po prostu do siebie przyciągał. I nie tylko jego — bo już otaczał go wianuszek trzeciorocznych dziewczyn, chichoczących, uśmiechających się, flirtujących. Dotykających go. Sirius tak działał na wszystkich, zwłaszcza z tą swoją osobowością, wrzeszczącą o charyzmie i arogancji. Co więcej, jego szczenięcy uśmiech był niewymuszony, zaraźliwy, wręcz oślepiający.

Jak pieprzona gwiazda, która była bliska spalenia na popiół wszystkich dokoła z powodu swojej cholernej jasności.

Remus patrzył, jak jedna z dziewczyn ośmiela się przesuwać dłonią wzdłuż ramienia Siriusa, w górę i w dół, patrząc na niego z tęsknym, pełnym chorobliwego zauroczenia spojrzeniem.

Ugh.

Sirius był cholernym królem całego tego przyjęcia urodzinowego — swojego własnego przyjęcia — i doskonale o tym wiedział; wszystkie oczy były zwrócone na niego, znajdował się w centrum uwagi, ale zupełnie mu to nie przeszkadzało — kochał to. Było to całkiem irytujące, naprawdę — to, że bezustanny blask reflektorów padał ciągle na niego, i nie dało się na niego patrzeć bez mrużenia oczu. Wszyscy chcieli go przytulić, złożyć urodzinowe życzenia, utopić go w pocałunkach w policzki — i Remus za nic nie zniósłby ustawiania się w kolejce razem z innymi wielbicielami tylko po to, by rzucić kilka sarkastycznych słów i odejść.

Nie, nie był jednym z tych zdesperowanych ludzi. Nie był w ogóle zdesperowany.

W pewnym momencie zobaczył, jak jedna z tych dziewczyn otaczających Siriusa wspina się na palce po to, by wyszeptać coś do jego ucha; musiało to być coś zabawnego, bo się roześmiał, i to całkiem głośno. Remus mógł przysiąc, że gdyby śmiech miał kolor, Siriusowy byłby złoty. Migotliwy. Zawsze brzmiał tak głęboko, tak pięknie, tak anielsko, że Remus pragnął wyryć sobie ten dźwięk w pamięci.

Właśnie wtedy Sirius podniósł głowę i spojrzał prosto na niego przez cały pokój. Przez chwilę Remus czuł iskry eksplodujące pod jego skórą w efekcie tego intensywnego spojrzenia — i tak po prostu to magnetyczne przyciąganie powróciło, niemalże wrzeszcząc na niego, by rzucił się biegiem w stronę Siriusa i go pocałował.

Uciekająca Łania | Trylogia Łani 1 | ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz