Rozdział 9: 18/19 lutego 2020

38 8 0
                                    

  Edward miał zająć się przygotowaniem wszystkiego na nadchodzącą konferencję prasową. Ta miała odbyć się nazajutrz. Ewa wróciła do domu przed 17:00, żeby spokojnie zdążyć na upragnione wyjście z mężem. Darek czekał już w domu; zauważalnie podekscytowany czekającym ich, upojnie zapowiadającym się wieczorem. Bez zbędnego ociągania wzięła szybki prysznic, wskoczyła w tradycyjną małą czarną – w imię zasady, że facetowi trzeba imponować cały czas, nie tylko na pierwszych randkach – po czym triumfalnie przeczesała dłonią włosy.

  Darek gdy tylko złapał ją swoim wzrokiem, wydał z siebie ciche westchnienie. Podszedł bliżej i zdecydowanym, władczym ruchem ramienia przyciągnął ją do siebie.

  – Ślicznie wyglądasz kochanie – powiedział, składając na jej ciepłych, miękkich ustach krótki pocałunek.

  – Dziękuję. Ty też nieźle się prezentujesz. – jej twarz przyozdobił płomienny rumieniec.

  Co prawda, miał na sobie dość zwyczajny ubiór w postaci dżinsów i koszuli w kratę, niemniej pociągał ją w każdym wydaniu. Zawsze tak było, ale dopiero od niedawna docierała do niej myśl, że w przeciwieństwie do niektórych – tu chodził jej po głowie Piasecki – może spędzić życie z osobą, którą kocha.  To zadziwiające, jak bardzo praca może czasami uświadomić człowiekowi szczęście, które zwyczajnie posiada poza nią, w życiu prywatnym.

  – To co? Idziemy? – zapytał i wyciągnął w jej stronę dłoń.

   – Idziemy – powiedziała, wziąwszy go za rękę.
  Od dawna nie wychodzili z domu, a co dopiero w taki sposób. Trzymając się czule za ręce, niczym dwie dopiero co poznane sobie połówki tego samego jabłka. Ostatni raz wyszli tak razem tuż po ślubie. Później rutyna dnia codziennego zabiła ten symboliczny gest wzajemnej empatii. Ewa nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo jej tego brakowało. Aż do chwili obecnej.

  Jechali w ciszy, od czasu do czasu badawczo przyglądając się sobie nawzajem. Żadne nie chciało jednak zakłócać tej pięknej ciszy. Dopiero kiedy stanęli na sporym parkingu przed wybranym kinem, Darek postanowił zabrać głos.

  – Wybrałaś już film na jaki chciałabyś pójść?

  – Chyba zdam się na ciebie i twój wybór – odpowiedziała, pokazując mu język w udawanej złośliwości.

  Ewidentnie go to rozbawiło, nie odwiodło bynajmniej od okazania pomocy żonie przy opuszczaniu auta.

  Ewa od początku podejrzewała, że wybrany przez męża film nie będzie raczej komedią romantyczną, ale czegoś z gatunku science-fiction zupełnie się nie spodziewała. Przez większość seansu absorbowało ją monotonne patrzenie w sufit sali; nie dała jednak po sobie poznać, że nudny film kompletnie nie przykuwa jej uwagi. Nie chciała zepsuć magii tego wieczoru. W środku cieszyła się jak dziecko, że może spędzić z mężem trochę więcej czasu niż zazwyczaj. On był tak zapatrzony w film, że nawet nie zauważył kiedy ewidentnie przysnęła. Na szczęście zdążyła się ocknąć akurat w kulminacyjnym momencie akcji, po którym niemal natychmiast pojawiły się na ekranie napisy końcowe. Darek nie pytał o ulubiony moment, jak to dawno temu miał w zwyczaju. To jeszcze bardziej ją ucieszyło, bo nie musiała stwarzać pozorów bycia uważnym widzem.


~~~
  Wychodząc z kina Darek zatrzymał się, po czym zapytał z uśmiechem:

  – Zechcesz zjeść dziś ze mną kolację?

  – Zależy jaki lokal zaproponujesz...

  – Myślę, że coś się wymyśli i obydwoje to przeżyjemy bez zbędnych komplikacji. – pociągnął ją w stronę samochodu, a ona głośno się śmiała z jego nagłego przypływu specyficznego poczucia humoru.

  Lubiła kiedy był taki tajemniczy i spontaniczny. Nie przeczuwała, że planuje coś poza seansem.

  Podczas jazdy towarzyszyła im głośna muzyka. To sprawiło, że nie mogli powstrzymać się od jednoczesnego skandowania słów swoich ulubionych kawałków. Niczym nastolatkowie śmiali się do rozpuku, czego już dawno razem nie robili. Razem, lecz każde z osobna, sądzili do tej pory, że takie chwile w ich życiu to już przeszłość… Jak widać bardzo się mylili.

  Stanęli na parkingu i Ewa zlustrowała okolicę wzrokiem.

  – McDonald…? Serio? Czy ty jesteś niepoważny? – naskoczyła na męża.


  – Nie. Tylko odrobinę zabawny. – uśmiechnął się słodko i natychmiast zmiękło jej serce.

  Darek wysiadł pierwszy i otworzył jej drzwi. Przyjęła dumnie jego rękę, czując przy tym, że zaczyna odpływać – zupełnie jak księżniczka w bajce. Na co dzień nie było może tak różowo, ale teraz czuła się po prostu wyjątkowo. Wprowadził ją do środka restauracji i poprosił żeby zajęła im stolik. Sam poszedł złożyć zamówienie, w sobie tylko znanej konfiguracji.

  Wykonała jego polecenie i cierpliwie czekała aż wróci, wodząc za nim zazdrośnie oczami.

  – Co nam zamówiłeś? – zapytała, gdy tylko pojawił się w zasięgu słyszalności jej ściszonego głosu.

  – Zobaczysz. Na pewno będzie ci smakowało.

  Czekając na swoje zamówienie, wpatrywali się w siebie nawzajem. Tak pożądliwie i ze zwierzęcym błyskiem w źrenicach; zupełnie jak tego dnia, kiedy pierwszy raz się spotkali. Ewa, całkowicie pochłonięta chwilą przyjemnego napięcia, zapomniała całkowicie o pracy i o tym, co czeka ją w niej następnego dnia. Chciała żyć tą jedną chwilą przez cały, leniwie zdawałoby się płynący czas.

~~~

  Zatrzymał samochód przed drzwiami garażu, czekając aż zadziała uruchomiony zdalnie mechanizm ich zautomatyzowanego otwierania. Ewa czekała na ten moment. Uwolniła szalejącą fantazję i spoglądała na niego zachłannie, seksownie przygryzając przy tym swoją dolną wargę. Podobał jej się, kurewsko jej się podobał. Coraz trudniej tłumiła w sobie stale rosnące pożądanie.

  Po chwili niemal równocześnie opuścili samochód w przyciemnionej strefie wewnątrz budynku. Mężczyzna zaczął kierować się w stronę drzwi prowadzących do części mieszkalnej domu, ale Ewa zatrzymała go nęcącymi słowami.

  – Chyba coś tu zostawiłeś, kinomanie.

  Odwrócił się lekko zdezorientowany, lecz momentalnie na jego twarzy pojawił się wyraz satysfakcji z tego, co właśnie ujrzał: kobieta zachęcająco wskazywała palcem na siebie. Nieprzypadkowo jej opuszek zaczął wykonywać płynne ruchy po krągłych powierzchniach ukrytego pod tkaniną obfitego biustu. Widziała w oczach partnera, że ten ruch, przywodzący na myśl kołyszący się na falach statek, wywołał u niego istną eksplozję introwertycznej chemii.   

  Podszedł i delikatnie wziął ją na ręce. Zachichotała jak nastolatka, kiedy niósł ją do domu. Skierował się na górę. W sypialni troskliwie położył ją na łóżku, próbując równocześnie wzbogacić ten gest przeciągłym pocałunkiem na jej czole.

  – Dobranoc kochanie. – Po jego słowach Ewa zadarła głowę do góry, udaremniając tym próbę dotknięcia jej twarzy ponad oczami.

  – Chyba nie zamierzasz tego tak zostawić? – powiedziała lekko wspierając się na łokciach.

  – Nie rozumiem...


  – Zaraz rozwieję twoje wątpliwości – zapewniła, przechodząc płynnie do pozycji stojącej i zachęcając go do tego samego.

  Musnęła go delikatnie ustami, stopniowo inicjując coraz bardziej namiętne pocałunki. Wiedziała, że pobudzi go tym do zdecydowanego działania. Zaczął krążyć rękami po jej twarzy, szyi, coraz niżej aż do dekoltu. Ona w międzyczasie sprawnie rozpięła guziki jego koszuli i mogła napawać się widokiem męskiego torsu. Po chwili zrewanżował się tym samym i Ewa nie miała już na sobie sukienki. Stała przed nim w samej bieliźnie, wpatrując się w rysy jego pociągających ust. Znów wpiła się w nie długo i wampirycznie. Ciągle nienasycona, wskoczyła na postawnego mężczyznę, mocno oplatając jego biodra udami.

  Przeszedł z nią przez pokój tak, że na dłuższą chwilę oparła się plecami o ścianę. Całowali się namiętnie i bez opamiętania. Ich policzki płonęły żywym ogniem. Rozpiął i zsunął jej biustonosz, spod którego przywitały go jedne z najcudowniejszych kształtów, jakie kiedykolwiek widziało męskie oko. Postawił ją na ziemię, żeby zdjąć własne spodnie, które wyczuwalnie stawały się coraz bardziej niewygodne. Ona jednak go wyprzedziła, rozpięła rozporek i zsunęła materiał niżej. Spojrzała w górę, a gdy z ruchu jego głowy, z twarzą  przyozdobioną lekko rozwartymi ustami, odczytała niewerbalne pozwolenie -  zajęła się jego przyjemnie ciepłym przyrodzeniem.

  Jego ciche mruczenie i rosnące podniecenie rozpalało ją do granic możliwości. Język oraz wargi rywalizowały w zachłannym, lecz drobiazgowym dawaniu oralnej rozkoszy. Podniósł ją, po czym położył na łóżku tak, by móc zbliżyć swoją twarz do jej krocza. Poczuła na nim ciepły strumień wyraźnie przyśpieszonego oddechu. Zsunął z jej bioder ostatnią cześć garderoby, która rzucona, poprzedziła tylko nieznacznie lądowanie spodni wraz z bokserkami. Ewa, w nasilającej się ekstazie drgającego ciała, przytrzymała go za włosy, kiedy on zniknął w jej wrotach raju, skrytych między rozchylonymi udami. Wiedziała, że chce go poczuć w sobie, wypełniającego ją aż do granic wytrzymałości. Zdawało się, że wie o wszystkim, czyta w jej myślach. Momentalnie jego twarz znalazła się nad jej obliczem. Wszedł w nią jednym zdecydowanym pchnięciem. Z karminowych ust wydobył się długi wydech, na oczy wolno opadły powieki. Ich gorące ciała stopiły się w jeden monolit. Poddała mu się bez najmniejszego oporu, delektując się każdą chwilą poprzedzającą wielki finał.
  Po wszystkim leżeli wtuleni w siebie. Ona zarzuciła na niego smukłą nogę, on głaskał dłonią jej kształtne wcięcie na boku.

  – Dawno nie było mi tak dobrze – powiedziała Ewa, masując jednocześnie gładką fakturę jego piersi.

  – To dlatego, że tak rzadko się kochamy… Ale obiecuję to nadrobić.

  Zasnęła czując na policzku jego bok. Jeszcze rano nie sądziła, że ten dzień może się skończyć tak dobrze. Bała się, że znowu pokłócą się o jakiś nieistotny drobiazg. Tym milsze było jej zaskoczenie na koniec. Spała z uśmiechem na ustach, błogo i spokojnie, niczym dziecko.

  Kiedy rano wychodziła, Darek jeszcze spał. Wspominając to, co zaszło wczoraj, złożyła na jego czole czuły pocałunek i zostawiła na biurku list. Tak na wszelki wypadek, żeby się nie martwił jej wcześniejszym wyjściem. Pojechała prosto na komendę, gdzie czekał na nią sam szef.

  – Dobrze, że jesteś. Nie mogłem dodzwonić się do Edwarda, więc sama będziesz musiała zająć się tą konferencją. Nie mogę jej odwołać, bo pismaki nas zjedzą z butami… Szczerze nawet mówiąc, to nagłośnienie tej sprawy może się nam dobrze przysłużyć – komendant bez przywitania zarzucił ją potokiem słów.

  – Co mam w takim razie zrobić? – zapytała badawczo.

  Była podekscytowana faktem, że będzie mogła sama się tym zająć. Jednocześnie nagła nieobecność starszego kolegi była intrygująca i dawała do myślenia. Nie miała pojęcia, co mogło się stać.


  – Wszystko odbędzie się w naszej sali odpraw. Będzie około 30 dziennikarzy z różnych gazet i telewizji. Mogą być też obecni członkowie rodzin zamordowanych… Ich przybycia akurat nie jestem pewien, bo kiedy z nimi rozmawiałem nie wyrażali zbytniego entuzjazmu. Wszystko jest już gotowe. Musisz tylko maksymalnie dyplomatycznie odpowiadać na pytania, tak żeby nie zorientowali się, że w rzeczywistości jesteśmy w czarnej dupie a propos namacalnych postępów śledztwa. A, i koniecznie dowiedz się co z Edwardem. To jego sprawa, on powinien się z tym teraz bawić, nie ja. – dokończył swoją wypowiedź i ruszył do swojego gabinetu z oznakami lekkiej frustracji.

  Ewa została sama na środku korytarza, tak naprawdę bez żadnych konkretnych instrukcji, co i jak robić. Od pewnego młodego dziennikarza dostała kiedyś radę, by mówić lakonicznie, bez żadnych szczegółów, lecz zgodnie z prawdą. Do konferencji zostały już tylko dwie godziny, a jej partnera gdzieś wcięło. Próbowała się do niego dodzwonić, ale telefon nadal nie odpowiadał. Zdenerwowana poszła więc do sali, gdzie dźwiękowcy rozkładali różne kable i głośniki. „Przynajmniej od strony technicznej nie powinno być kłopotów” – pomyślała.

  Ciszę w oczekiwaniu na burzę przerwała brutalnie wiadomość od nagle przybyłego kolegi po fachu, funkcjonariusza innego wydziału. Nowina w mgnieniu oka zelektryzowała Ewę. Poczuła, jak krew mrozi jej się w żyłach.

  Edward… Był poważnie ranny.



 


Przedawnienie [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz