//3//

70 8 1
                                    

Następnego dnia załatwiłem zgodę na działanie od przełożonych. Wszyscy dostali swoje zadania, a Jeon nękał mnie ciągłymi pytaniami od rana. A to o jedzenie, a to czy też może iść i inne takie. Oczywiście nie zgodziłem się na to. Może wykazał się odrobiną inteligencji, ale gdybym po jednym dniu wypuścił go w teren i coś by poszło nie tak, to ja bym za to odpowiadał. Nie mogłem mu też powiedzieć dlaczego sam tam nie pójdę. O tym, dlaczego nie zajmuję się pożarami osobiście, wiedzą tylko moi rodzice i komisarz Jung.

Nie wiem jak to się stało. To było jakoś w pierwszych dniach, gdy się tu pojawiliśmy. Od razu znalazłem się na wyższym stopniu niż on. Głównie przez to, że dobrze mi szło i mój ojciec jest szanowanym prokuratorem. Nikt się temu nie sprzeciwiał, więc tak zostało. Miałem jakiś kryzys z jedną z pierwszych spraw jakie dostałem. Wtedy przyszedł Hoseok i powiedział, że mnie wysłucha. Nie czułem się z tym pewnie, ale zaryzykowałem i powiedziałem mu o swoich problemach. No i przy okazji wyrwał mi się ten najważniejszy.
Na całe szczęście potrafi dochować tajemnicy, więc jestem bezpieczny.

Siedziałem razem z Jeonem w moim biurze. Kilka chwil przed następnym atakiem. Wszystko było już sprawdzone i gotowe. Jednostka specjalna zajęła swoje miejsce, a my patrzyliśmy na wszystko z sześciu różnych, ukrytych kamer. Młody naprawdę nie mógł doczekać się naszego działania, ale był też zawiedziony, że nie może wziąć w tym udziału osobiście.

- Ile jeszcze mamy czekać? - oparł się o blat.

- Myślisz, że podał nam dokładną godzinę? Nic nie jest pewne wiesz? Może postanowił, że dzisiaj sobie odpocznie i przyjdzie jutro. I przestań się bujać na tym krześle.

- To zamień się na fotel.

- Nie.

- No to dalej będę się bujał. - to dopiero trzeci dzień odkąd tu jest, a zachowuje się jakby był tu co najmniej rok.

Spojrzałem na kalendarz - 14.03.2019r. Jeszcze tylko 57 dni zanim będę mógł go stąd wyrzucić. Pocieszająca myśl. Dlaczego czas nie może płynąć szybciej? Czasami naprawdę chciałbym się przenieść w czasie. Najlepiej do momentu, w którym ta sprawa będzie skończona. Cicho westchnąłem.

- Ładnie to tak zamyślać się w pracy?

- Jeszcze żebym miał na to czas.

- Słyszałeś w ogóle co powiedziałem?

- Niestety tak. Ale moim zdaniem to nie najlepszy pomysł.

- Dlaczego? Powinieneś czasem trochę odpocząć, a ja mógłbym ci pomóc. - uśmiechnął się do mnie, a ja tylko jeszcze bardziej się skrzywiłem.

- Nie będę z tobą chodził na żadne kawy po pracy. W porównaniu z tobą, nie mam czasu na takie rzeczy.

- Dobra, spokojnie. Mam wrażenie, że to biuro to twój dom. Kiedy ostatnio z kimś wyszedłeś, co?

- Patrz! - zignorowałem jego nachalne pytania i pokazałem na jeden z ekranów.

- Nie zmieniaj tematu. Przecież...

- Mówię ci patrz, to masz patrzeć. - na jednej z kamer było widać, panikujących już ludzi. Z budynku zaczął ulatniać się dym, a po chwili pojawił się mały wybuch i ogień.

Młody gwałtownie wstał i zbliżył się do telewizora. Ja tylko oparłem się na ręce i z nudą przyglądałem się temu wszystkiemu, doszukując się najważniejszej rzeczy - sprawcy.

- Jak możesz siedzieć tak spokojnie i nic nie robić?! - zadał mi to samo pytanie, które zadają mi wszyscy, gdy zaczynają ze mną pracować.

- I tak nic teraz nie zrobię. Patrzę na to co się dzieje. Nie zasłaniaj mi i skup się.

Nie odezwał się więcej do momentu, w którym było widać nadjeżdżającą straż pożarną i policję. Mieliśmy na wszystko naprawdę dobry widok. Trochę to podejrzane, ale skoro nam się udało to nie chciałem się tym martwić. Po tym jak nasza ekipa wróciła na komendę, postanowiłem przejrzeć nagranie od nowa. Niestety nie widziałem początku, bo ktoś co chwilę musiał mi przeszkadzać. Zawołałem do siebie tego kogoś i kazałem robić to co ja.

Posłusznie usiadł na krześle, tym razem nie bujał się, i razem analizowaliśmy sytuację.

- Widziałeś to samo co ja? - wyrwał nagle.

- Co masz dokładnie na myśli?

- Jeden z naszym wychodząc z budynku się potknął, a chwilę później pojawił się dym.

- Śmieszy cię to?

- Nie o to mi chodzi. Bardziej podejrzewam, że ten wybuch był odpalony zdalnie. I to nie przez niego samego. Mógł to być ktokolwiek, byle za każdym razem inny.

- Czyli podejrzewasz, że była tam jakaś linka, która odpaliła to wszystko po kolei, tak aby nikt nie był podejrzany? W ten sposób faktycznie nie zostawia się żadnych śladów, ale co z zainstalowaniem tego wszystkiego?

- Zostańmy na razie przy metodzie. Może podał się wcześniej za jakiegoś elektryka? Wtedy na spokojnie mógłby sobie majstrować i nie byłby podejrzany.

W głowie zacząłem się nad tym głębiej zastanawiać. Nie dziwi mnie teraz to, że nigdy nie mogli znaleźć nikogo podejrzanego na miejscu. Tylko jak mogli przeoczyć coś takiego jak linki czy cokolwiek innego, co mogło doprowadzić do takiej reakcji łańcuchowej. Nieudacznicy. Mają szczęście, że nie poszedłem tam z nimi. Mam ochotę się na kimś wyżyć. Biedny Hoseok.

- Proszę niech ktoś przyśle do mnie komisarza Junga, dziękuję. - powiedziałem do automatycznej sekretarki. Jeongguk tylko dziwnie się spojrzał. - Jeśli chcesz możesz wyjść.

Młody jednak wolał zostać. Chwilę później do pomieszczenia wszedł Jung. Widać było, że się bał choć starał się tego nie pokazywać. Zawsze wyglądało to w ten sam sposób. Wchodził niepewnie do środka, trzymał się z daleka i czekał na to co powiem.

- Cieszę się, że już jesteś. Powiedziałbym, abyś zajął miejsce, ale widzisz jest zajęte. Nie przeszkadza ci to, mam nadzieję. Przejdźmy jednak do poważniejszych spraw. - sztuczny uśmiech zszedł mi z twarzy. - Jak mogliście nie zauważyć czegoś tak ważnego wcześniej?! Myślicie wszyscy, że urodziłem się wczoraj i nic z tym nie zrobię?! - Jeon aż podskoczył. Zapewne nie spodziewał się takiego wybuchu z mojej strony. - Uprzedzam cię, że jeśli sytuacja się powtórzy to nie ręczę za siebie. Dobrze wiecie, że to śledztwo ciągnie się w nieskończoność. Mam go serdecznie dosyć! Następnym razem nie będę taki miły. Możesz to przekazać innym. To wszystko.

- T-tak jest panie Min. - szybko wyszedł.

- Co to było? Chyba nie musiałeś być tak ostry. - wtrącił Guk.

- Jeszcze się do tego przyzwyczaisz. - zebrałem papiery i zostawiłem go w osłupieniu.

Pyrophobia // BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz