//13//

38 8 1
                                    

Obudziłem się dopiero w szpitalu. Sama biel i puste łóżka. Chciałem się ruszyć, ale wszystko zaczęło mnie boleć. Nie przypominam sobie żebym się z kimś bił. Raczej wszystko pamiętam. Chyba, że... A co jeśli to był tylko bardzo długi sen? Spowodowany tym co mogło mi się przytrafić zanim tu trafiłem? Nie, nie na pewno nie. To chyba niemożliwe.

Nie wiem jaki był dzień i która była godzina, ale nie minęło zbyt dużo czasu. Skoro nadal odczuwam ból. Co takiego mogło się stać? I dlaczego jestem tu sam?

- Ile można czekać na lekarza w szpitalu? - powiedziałem sam do siebie powracając do pozycji leżącej.

- Wszyscy mają chyba poważniejsze przypadki na głowie, ale cieszę się, że już nie śpisz. - usłyszałem jakiś damski głos. Odwróciłem się w stronę drzwi i zobaczyłem starszą pielęgniarkę.

- No nareszcie ktoś. Ile już tu jestem? Jak się tu znalazłem? Co z tym pożarem w mieście?

- Dopiero kilka godzin, więc radzę jeszcze odpoczywać. Przyniósł cię chyba twój ojciec i nic nie wiem o żadnym pożarze. - zaczęła coś zapisywać w zeszycie.

- Jak to? Jestem pewny, że właśnie stamtąd mój ojciec mnie zabrał. Gdzie tak dokładnie jestem?

- W Seulu.

No i wszystko jasne. Zaraz co?! Jaki Seul? Jak ja się tu znalazłem? Po chwili do sali wszedł lekarz razem z moim opiekunem. Nawet na mnie nie spojrzał, był zbyt zajęty rozmową. No oczywiście.

- ... To może być jeden ze skutków ubocznych. Na szczęście nie jest on poważny, ale i tak zalecam ostrożność. I proszę pamiętać, co powiedziałem panu w biurze. - obaj odwrócili się w moją stronę. - O jak cudownie. Nareszcie mogę zadać ci kilka pytań.

- Tak... cudownie...

- Twój tata opowiedział mi co się stało. Przykra sprawa, ale na pocieszenie ci powiem, że nie jesteś jedyny. - zastanawiałem się tylko o co może mu chodzić. - Czy coś cię boli?

- W zasadzie wszystko.

- No po tym jak spadłeś to mnie to nie dziwi. - on jest zbyt entuzjastyczny jak dla mnie. - Pamiętasz ostatnie wydarzenia?

- Wydaje mi się, że tak. Chociaż nie wiem co robimy w stolicy.

- Słuchaj synu, pan doktor powiedział, że możesz mieć po obudzeniu drobne problemy z pamięcią, co mnie nie dziwi. Zaraz cię wypiszę i wrócimy do domu.

Z każdą chwilą rozumiałem coraz mniej. Wolałem na razie o nic więcej nie pytać i poczekać aż stąd wyjdziemy. Trochę to jednak potrwało. W tym czasie zdążyłem przejść się po całym budynku, a mały nie był. Chodziłem po korytarzach, które wyglądały tak samo. Chyba się zgubiłem. Szedłem za znakami aż trafiłem na stołówkę. Rozejrzałem się tylko tak jakbym czegoś szukał, a potem zawróciłem. Czuję się jakoś dziwnie odkąd tu jestem. Tak jakby czegoś brakowało. Szedłem przed siebie i w końcu trafiłem do wyjścia.

- ... Do widzenia doktorze. - wow, nareszcie skończyli.

Wyszliśmy razem przed budynek, a ja czekałem na wyjaśnienia. Niestety chyba mu się nie spieszyło. Dopiero w aucie zażądałem od niego jakiejś odpowiedzi.

- Hej tato, ja też się cieszę, że cię widzę. - w jego towarzystwie zazwyczaj używam sarkazmów. - Co my tu robimy i co tak naprawdę się tu dzieje?

- Chyba nie muszę ci opowiadać o tym co zrobiliście w Daegu. Wiem, że wszystko pamiętasz.

- My? Jacy my? -starałem się udawać, że nie wiem, ale nie bardzo wyszło.

- Ty i ten twój kolega. Na szczęście nigdy więcej go nie spotkasz. Załatwiłem już wszystko tak, aby nikt nie doszedł do tego jak to się stało. Do tego zamieszkamy tutaj, będziesz chodził do szkoły policyjnej i przez rok, co tydzień, będę zabierał cię na specjalną terapię. Odkąd skończyłeś pięć lat wiedziałem, że coś jest nie tak.

- Ze mną nie tak czy z twoim wychowaniem? Nie mam zamiaru nigdzie chodzić. Niby z jakiego powodu? I jaka znowu policja?!

- Po pierwsze nie tym tonem, a po drugie będziesz chodził czy ci się to podoba czy nie, mały piromanie. A kiedy zostaniesz policjantem to przeniosę cię do wydziału kryminalnego, ale najpierw będziesz musiał pokazać co potrafisz. Wtedy będziesz mógł usunąć wszystkie papiery związane z tą sprawą i ją zamknąć.

To zabolało. Byłem w szoku. Jak on mógł coś takiego powiedzieć? Ja? Ha, dobre żarty. Nie ma takiej opcji. Robiłem to wszystko tylko ze względu na... niego.

- Co niby sprawa z naszego miasta ma wspólnego z Seulem?

- Tutaj mieści się główna policja i kiedy zdarzy się coś naprawdę wielkiego to pomagają im. Terapie zaczynasz od przyszłego tygodnia, tak samo jak szkołę. Najpierw musisz się zaznajomić z miastem.

- Mam jeszcze jedno pytanie. O jaki skutek uboczny chodziło? Wtedy w szpitalu. - dojechaliśmy do dość dużego domu i udaliśmy się do środka. Wszystkie moje rzeczy już tu były.

- No więc, gdy cię znalazłem ogień był już naprawdę blisko przez co mogłeś się tam udusić albo nawet spalić. Mogłeś jednak doznać małych obrażeń, przez które będziesz słabiej odczuwał ból, zwłaszcza prawą ręką. Tylko nie wyobrażaj sobie nie wiadomo czego. To nie znaczy, że jesteś niezniszczalny.

Teraz wszystko nabrało więcej sensu. Nie zamierzałem się sprzeciwiać i po prostu zacząć nowe życie.
W szkole radziłem sobie bardzo dobrze. Gorzej było z leczeniem. Mój terapeuta stwierdził, że mam dość ciężki przypadek. Ciekawe co w takim razie powiedziałby o moim dawnym znajomym.

Po roku udało mi się jakoś opanować. Wtedy też zaczęły się napady złości. Musiałem się wyładowywać, żeby nie czuć tej chęci podpalania. Dowiedziałem się też, że chociaż nie potrzebuję już specjalnego lekarza, to jednak mój spokój może zepsuć nawet najmniejszy ogień. To oznaczało, że wszystko może od razu powrócić. Przez te lata aż do teraz unikałem możliwie każdego kontaktu z ogniem. Czy to zapałki, zapalniczki, świeczki czy inne rzeczy.

- Dlatego właśnie przy tej sprawie nie mogę wychodzić.

- Wow, ale to było... WOW... serio. To dlaczego w ogóle dostałeś tą sprawę?

- Bo jestem dobry? - poprawiłem kołnierzyk pewny siebie.

- A jednak trochę to podejrzane. Nadal nie wierzę, że byłeś zdolny do takich rzeczy. Do tego największa i najgłośniejsza sprawa w kraju to twoja wina. Plus jest taki, że chcesz i żyjesz normalnie, ale nie czujesz czasami presji? Albo poczucia winy?

- Już nie bardzo. Tamto życie wraz z uczuciami zniknęło dzięki tym spotkaniom. To tak jakby to był bardzo realistyczny sen lub ktoś mnie zahipnotyzował. Tyle, że jestem świadomy tego, że to prawda.

- Jakoś dziwnie się teraz czuję. Ja to sobie na spokojnie przemyślę w drodze na spotkanie.

- Jakie spotkanie?

- Twoja historia trochę zajęła, ale dzień się jeszcze nie skończył. Dostałeś drugą karteczkę, więc chyba będzie lepiej jeśli tam pójdziesz, a ja razem z tobą. Nie zamierzam zostawić cię z tym samego.

- Powiedziałbym, że cie nie puszczę, ale i tak wiem, że to nic nie da. Do tego jeśli coś miałoby się stać to będzie ze mną ktoś kto wezwie posiłki.

- Mam jednak cichą nadzieję, że nic złego się nie stanie.

- Nie nastawiaj się. Zbieraj się i idziemy. Czeka mnie powrót do przeszłości.


Pyrophobia // BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz