//15//

41 8 3
                                    

We trójkę udaliśmy się na górę do mojego pokoju. Nie wiem dlaczego akurat tutaj skoro salon był większy, ale wolałem nie zadawać zbędnych pytań. Ja usiadłem na jednej stronie łóżka, on na drugiej, a Jeongguk w fotelu. W końcu przestałem się bać. Młody spojrzał na mnie ze zmartwieniem. Kompletnie nie musiał się martwić. Mówiłem mu, że sobie z tym poradzę, ale cieszę się, że przyszedł tu ze mną. Myślę, że ten mały drań potrafi mnie uspokoić samą swoją obecnością. ... Ale nie mam zamiaru mu tego mówić.
Przez chwilę panowała głucha cisza. Nawet nie dało się wyczuć czy była niezręczna. Nadal nie wiem na co on czekał. Chciał przecież porozmawiać, a teraz co. W końcu przerwał ją dźwięk powiadomienia. Hyung dostał jakąś wiadomość i od razu ją sprawdził.

- Okej, więc zacznę może od tego, jak się tu znalazłem. - zdecydowanie nie był w tym sam. - Po tym jak wtedy kazałeś mi uciekać, to pobiegłem tylko za ścianę następnego budynku. Widziałem całą sytuację, która ciebie ominęła. Twój ojciec po ciebie przyszedł, ale nie był sam. Zaciekawiła mnie ta osoba i postanowiłem sprawdzić kim była. Okazało się, że był to jakiś lekarz. Było widać, że dobrze się znają. Rozmawiali o tym, żeby cię przenieść daleko od miasta.

- Wybacz, że ci przerwę, ale dlaczego w ogóle mi o tym mówisz?

- No bo... ja... Może w to nie uwierzysz, ale po tym jak się rozeszliśmy... Albo inaczej. Zaraz przed tym powiedziałeś, że uważałeś mnie za przyjaciela. Coś mnie tknęło w środku, a kiedy kazałeś mi odejść poczułem coś dziwnego. Nie wiem jak to nazwać. Coś jakby wszystko nagle na mnie spadło, to coś co ludzie czują po jakiejś stracie.

- Smutek? Żal?

- Możliwe. W każdym razie, usłyszałem jak mówią coś o szpitalu w Seulu, o upozorowaniu jakiegoś małego wypadku, żebyś był czysty i mógł zacząć od nowa. Obaj szybko wsiedli do auta kładąc cię z tyłu i odjechali. Biegłem ile mogłem, aby ich nie zgubić. Dobrze, że to była główna ulica, to przynajmniej widziałem gdzie skręcają. Zmachany w końcu ich dogoniłem, a oni stali pod jakimś apartamentem. Weszli do środka nie zabierając cię ze sobą, więc podszedłem tam i spojrzałem przez szybę. Próbowałem nawet cię jakoś wyciągnąć, ale za szybko wrócili. Po otworzeniu samochodu, wślizgnąłem się do środka i pojechałem z tobą i twoim ojcem. Lekarz tam został. W telefonie sprawdziłem, w którą stronę jedziemy. Jak się pewnie domyślasz był to Seul. Po drodze na chwilę zatrzymał się w Anyang i to niedaleko mojego domu. Wyszedłem z auta chwilę po nim, ale go zgubiłem. Wróciłem do siebie i od tamtej pory cię nie widziałem.

- Ale... Jak? Po co? Co robiłeś w Daegu?

- Wydaje mi się, że wszystko zaczyna się powoli układać. - powiedział cicho Jeon.

- Widzisz, on już rozumie. Byłem tam tylko i wyłącznie z twojego powodu. Bo widzisz, znam twojego ojca lepiej niż myślisz.

- Jak to? Skąd? Dlaczego?! - zaczęło się we mnie gotować. Otworzyłem okno na oścież i znów usiadłem.

- Nie wiem czy chcesz o tym wiedzieć, ale chyba dobrze by było. Gdy byłeś mały, około pięciu lat, to zauważył, że masz jakieś problemy. Ciągle chciałeś bawić się świeczkami, w stresie szukałeś zapalniczek czy coś takiego. Dla takiego dziecka to raczej nie jest normalne. Ogólnie to on od samego początku cię nienawidził. Wiele razy słyszałem jak mówił, że nie jesteś mu potrzebny i zastanawiał się co z tobą zrobić. Nie chciał cię oddawać do domu dziecka. Już od samego początku planował jak zniszczyć ci życie, chciał żebyś był inny, uważany za nienormalnego. Jakimś sposobem dowiedział się o moim istnieniu i naszym podobieństwie. Zapoznał się z moim ojcem i wszystko ustalili. Mój miał tylko nasilać moje zainteresowanie zabaw z ogniem i dostać za to wysoką sumę. W podstawówce wysłał mnie do jakiejś dalekiej rodziny w Daegu i powiedział, że mam cię znaleźć. Nie byłem do tego przekonany, ale powiedział, że tam będę mógł robić co chcę. Nigdy nas nie złapali, bo twój kochany tata miał zapewniać mi bezpieczeństwo.

- CO?! - wydarłem się na cały dom. - Co za psychopata! Chciał zniszczyć swoje własne dziecko?! A ty wywoływałeś pożar tam gdzie byłem, aby zwrócić moją uwagę?! - poczułem się w tym momencie jak jeden wielki śmieć. - Jeongguk, możesz mi teraz powiedzieć o co ci chodziło przed domem?

- Jeśli dobrze myślę to twój hyung wybrał sobie za cel moją rodzinę. Pewnie totalnie przypadkowo, ale to jednak boli. - spojrzałem na niego pytająco. - Kiedy byłeś w Busan, w tym samym czasie wybuchł pożar, w którym zginęła moja rodzina. Policja nie mogła nic zrobić, co było jeszcze gorsze. Wtedy też postanowiłem, że zostanę policjantem, aby lepiej pomagać ludziom i nie kierować się przy tym chęcią zemsty. Wtedy też usłyszałem o tobie. Kilka razy pojawiłeś się w wiadomościach jak to rozwiązałeś trudne sprawy. Dlatego przyjechałem do stolicy.

- Tak mi przykro... Ale podziwiam cię za taką postawę. No i dobrze wybrałeś młody. - to musiałem mu przyznać. - Chwila, gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy nie mówiłeś, że w budynku jest ktoś kogo nienawidzisz? - skierowałem to do Jina.

- Tak było. Miałem się pozbyć mojego ojca, bo żądał od twojego nie wiadomo czego i mu groził. Nie miałem z tym większego problemu, bo nie należał do dobrych ludzi. Twój właściwie też nie, bo chciał cię umieścić w psychiatryku. Stąd moje pytanie, czy zamierzasz coś z tym zrobić?

- Oczywiście, że tak, ale zastanawiam się teraz czy drogą prawną czy raczej nie bardzo. Jeśli wybiorę pierwszą opcję to cała nasza trójka będzie mieć przez to niemałe kłopoty, ale jest jeszcze jedna rzecz. Skoro tak mnie nienawidził, że aż był zdolny zniszczyć mi życie to dlaczego wysłał mnie potem do nowej szkoły i kazał zniszczyć dowody?

- Może po prostu chciał ratować siebie. Liczył na to, że jak się o tym nie dowiesz to uznasz go za neutralnego i nie wydasz. Zresztą czemu ktoś miałby nam w cokolwiek uwierzyć?

Wszystko stało się chyba jeszcze bardziej skomplikowane. Nie wiedziałem już kto tak naprawdę jest tym złym, a kto dobrym. Za dużo informacji naraz i nie docierało to do mnie. Do tego czułem jakbym rozpadał się psychicznie. W końcu nie na co dzień ma się okazję słyszeć, że twoi rodzice cię nie lubią do tego stopnia, żeby się na tobie wyżywać. Trzeba było obmyślić teraz plan idealny dla każdego. Dobrze się złożyło, że to nasza trójka, bo razem na pewno coś wymyślimy. Musiałem mu zadać jeszcze jedno pytanie.

- Dlaczego pojawiłeś się dopiero po prawie dziesięciu latach?

- Odkąd odciąłeś się od ojca nie miałem żadnych informacji o twoim miejscu zamieszkania. Musiałem sam cię znaleźć, a nie byłem pewny czy to dobry pomysł.

Nasze planowania przerwał dzwonek do drzwi. Kazałem im tu zostać, ale obaj uparli się, że też muszą iść. Zeszliśmy na dół, a ja bez wahania złapałem za klamkę i pociągnąłem do siebie. W wejściu stała osoba, której najmniej się teraz spodziewałem.

- Co ty tu...

===========

Jutro (o ile nie zapomnę) pojawi się epilog

Pyrophobia // BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz