Chapter 4 'You And Her?'

4.8K 310 7
                                    

Przez całą noc nie spałam.
Męczyłam się ze swoimi myślami sama w pokoju.
Casey nie wróciła po imprezie.

Czy była jakakolwiek szansa, że to mógł być on?
Czy była jakakolwiek szansa, że Harry żył?
Nie. Oczywiście, że nie.
Miał pogrzeb, jego trumna była zapełniona, jego samochód został skasowany, jego najlepszy przyjaciel mówił, że nie żyje.
To byłoby nie możliwe aby się tu pojawił i dotykał mnie w nocy.
Może powinnam umówić się z Cecily na wizytę?

- Nareszcie! - zawołałam widząc koleżankę wchodząca do pokoju.
- Ciszej! - syknęła.
Przyjrzałam się jej.
Miała rozwaloną fryzurę, lekko rozmazany makijaż, a sukienka z wczorajszego wieczora była wygnieciona.
Po jej twarzy wywnioskowałam, że ma kaca.
I to wielkiego.
Czysty obraz nędzy i rozpaczy.
- Boli główka, co? - zaśmiałam się patrząc jak rzuca się na łóżko. Przykryła głowę poduszką. - Jeśli chciałabyś się pozbyć kaca, na komodzie masz aspirynę i wodę.
Natychmiastowo się podniosła i podeszła w stronę mebla.
- Po prostu cię kocham. - mruknęła wkładając do buzi tabletki i następnie popijając je wodą. - Jesteś najlepsza.
- Wiem. - odparłam, a ona zachichotała.
- Gdzie byłaś wczoraj tak w ogóle? - zapytała ponownie siadając. - Zniknęłaś mi z oczu.
Westchnęłam.
- Pewien chłopak zaczął być agresywny i przeszła mi ochota na zabawę.
- Rozumiem. - mruknęła. - Znam go chociaż?
Zastanowiłam się chwilę.
- Wiem, że ma na imię Ashton. - odparłam, a ona podniosła na mnie wzrok.
- Ashton Johnnson? - zapytała, a ja zmarszczyłam brwi.
- Nie wiem? - odpowiedziałam pytaniem. - Mówiłam, że go nie znam.
- On jest strasznie gorący! - pisnęła, a ja zakryłam uszy.
- Może i jest. - wzruszyłam ramionami. - Ale był agresywny.
- Ash lubi mieć wszystko pod kontrolą. - odparła. - Jeśli nie robisz czegoś po jego myśli, wpada w złość.
- A ty skąd to wiesz? - zapytałam z ciekawością.
Teraz to ona wzruszyła ramionami.
- Przeleciał tutaj conajmniej połowę kampusu. Słyszy się rożne plotki.

W trakcie naszej rozmowy która trwała już którąś godzinę, do pokoju niespodziewanie zapukał Luke.
Uśmiechnął się do nas.
- Grzecznie się bawicie dziewczyny? - zapytał.
Casey zachichotała gdy wszedł do pokoju.
- Oczywiście. - odpowiedziała. - Ja jestem niegrzeczna tylko w nocy.
Moja brew powędrowała do góry.
Ewidentnie flirtowała.
Luke uśmiechnął się uwodzicielsko.
- Chciałbym się o tym przekonać. - wymruczał zniżając głos.
- Stop. - powiedziałam szybko. - Zaraz się pożygam.
Zaśmiali się oboje.
- Ja uciekam. - powiedziała Casey wstając. - Muszę coś załatwić.
- Widzimy się wieczorem. - mruknął Luke, a gdy klepnął ją w pośladek miałam ochotę go uderzyć.

- Czy ty i ona...? - zapytałam podejrzliwie mając nadzieję, że domyśli się reszty.
Uśmiechnął się.
- Nie. - odparł. - Jesteśmy przyjaciółmi.
- Tylko? - ponowiłam próbę.
Westchnął.
- Kojarzysz określenie przyjaciele z korzyściami?
Zmrużyłam oczy.
- To obrzydliwe. - powiedziałam szczerze. - Jak możesz ją tak wykorzystywać?
- Nie robię tego! - warknął. - Sama się zgodziła.
- Dobrze wiesz jak to się skończy. - mruknęłam patrząc na niego z troską. - Będzie identycznie jak z Cami.
Spuścił wzrok wyglądając na smutnego i zranionego.
- To było coś innego.

***

Czy może Luke czuł coś co Camille?
Jak sądzicie?
Trochę krótki i prawie nic nie wnoszący do opowieści.
Moze jeszcze dzisiaj dodam kolejny.
Zobaczymy o ktorej wrócę do domu. :)
Dziękuje za wszystkie komentarze!
Wiele dla mnie znaczą.
***

Mój twitter: @HopelessNina

You Make Me Strong » styles ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz