°EPILOGUE°

221 13 13
                                    

>°<

- Hoseok!- krzyknąłem na męża, który zamiast pomóc mi zanosić walizki do samochodu, siedział na stołku w kuchni, pomiędzy głośnymi salwami śmiechu, równie głośno mlaszcząc gryzł kabanosa i w najlepsze rozmawiał z Jiminem oraz Taehyungiem przez telefon.

- Chwila chłopaki, Yoombi mnie woła- zakomunikował, rozłączając się.

- Mówiłem, żebyś mnie tak nie nazywał- naburmuszył się.- I pomóż mi w końcu! Felix cały czas ryczy a- urwał.- SOORIN!- Głośny wrzask rozniósł się po osiedlu.- Coś Ty zrobiła z tym ketchupem- westchnął, rzucając zrezygnowanym wzrokiem na puchate zabawki umazane w pomidorowym sosie, chwilę później łapiąc się za głowę i jęcząc przeciągle.

- Hej hej, słońce- szepnął, łapiąc jego twarz w swoje dłonie- spokojnie, przepraszam tak? Ty zanieś te dwie lekkie walizki, a ja ogarnę dzieciaki i zaniosę te dwie cięższe (Hoseok top musi być), dobrze?- spojrzał na partnera a kiedy ten zgodnie pokiwał głową, mocno się do niego przytulił.

- Felciu dziecko drogie moje dlaczego Ty tak płaczesz- westchnął, biorąc chłopca na ręce i kierując się do kuchni. - Soorin?- pytająco podniósł wzrok, mentalnie przechodząc załamanie.

- Bawię się- wzruszyła ramionami.

- No ale maczając zabawki w ketchupie? No błagam, szanujmy się, proszę to posprzątać

- No ale-

- Nie ma żadnego ale, posprzątać to i idź się ubierz, bo za chwilę wychodzimy- kategorycznie powiedział Hoseok, przybierając stanowczy wyraz twarzy.

- W łóżku też jesteś taki nieustępliwy?- zaśmiał się Yoongi, stając w progu pomieszczenia.

- Tylko dla Ciebie- starszy puścił mu oczko, jeszcze raz przypominając dziewczynce, że ma 15 minut i wychodzą.

- Dobra, dobra, już nie kozacz- pokręcił glową, wyciągając ręce przed siebie- i daj mi już Felixa.

>°<

- Soo, błagam usiądź na moment spokojnie i zapnij pasy, bo za chwilę lądujemy- zakomunikował Hoseok, pomagając dziewczynce bezpiecznie się zapiąć.

- I już nie będę mogła patrzeć na obłoczki tak blisko?

Yoongi zaśmiał się.
- Może nie będzie obłoczków, ale za to będzie wujek Jimin.

- Wujek Jimin!?- pisnęła na cały samolot, zaczynając głośno klaszcząc w dłonie.

- Jak dobrze, że już lądujemy, zabierzcie w końcu ode mnie to dziecko- westchnął cierpiętniczko Hoseok, poprawiając pasy.

- Witamy w końcu w Sydney!- krzyknął idący obok niskiego blondyna jego narzeczony.

- Wooyoung! Ja to miałem powiedzieć!- krzyknął, lecz nie zdarzył powiedzieć nic więcej, bo mała Soo wpadła w jego ramiona.

- Hej wujku Jiminie- uśmiechnęła się.
- Cześć wujku Taehyungu!- wrzasnęła, rzucając się na mężczyznę i całą w skowronkach łapiąc blondyna oraz Tae za ręce.

- Ej, tylko ja mogę trzymać Jimina za rękę- odparł Woo, spoglądając na nią, niby gniewnie.

- Wcale nie- wystawiła język, jeszcze mocniej łapiąc dłoń Parka.

You nothing know || myg & jhs; jjk & kth ✓ [ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz