#6 ' Wolę wydać pieniądze na ciebie (...) '

2.8K 246 913
                                    

Komentarze i gwiazdki bardzo mile widziane! Pokażcie mi, ze tu jestescie ❤️ podpowiadam na nie jutro, bo dzisiaj mam imprezę. Miłego czytania promyczki!

———

Po chwili rozległy się jeszcze dwa inne odszczały.

- Trzy trupy. - Rzuciła Carly. - Mari, weź młodą do siebie, a ty Gwen idziesz ze mną zobaczyć, co tam się stało, ale przeczucie mówi mi, że to nic dobrego. Zadzwonimy do ciebie Mari, gdy czegoś się dowiemy.

Spojrzałyśmy z Gwen na siebie i przytaknęłyśmy. Było już osądzone, że nasze plany muszą zostać zmienione. Było mi smutno, że nie mogłam ani jednego dnia spędzić, jak dawniej, ale wiedziałam, że to nie był czas na takie przemyślenia. Musiałam pomóc moim przyjaciołom, jakkolwiek tylko mogłam.

Szturchnęłam lekko Carmine, która na mnie spojrzała oszołomiona. Po chwili jednak wróciła na ziemie i razem zaczęłyśmy truchtać w stronę mojego baraka.

Zmierzając przez las, co chwilę mijałyśmy zdziwionych nastolatków, którzy stali na ścieżkach i patrzyli w stronę miejsca, gdzie przetrzymywaliśmy zakładników. Każdy ci chwile patrzył na nas wystraszony. Szeptom nie było końca, a zmieszanie ogarnęło chyba wszystkich Redsów.

Szybko wyjęłam klucze i otworzyłam drzwi, wpuszczając do środka dziewczynę. Peytona jeszcze nie było, więc cieszyłam się, że nie musiałam słuchać pytań od dziewczyny na temat jego obecności.

- Co się stało? - Zapytała dziewczyna, siadając na kanapie.

- Jakiś czas temu ktoś chciał zrobić zamach na nas, wysadzając pewną część naszego terytorium. Na szczęście w dobrym czasie posłuchałam ich rozmowę w lesie i poinformowałam Daniela, a ten wysłał ludzi do złapania ich. Dwójka z nich niestety uciekła, ale trzeciego złapaliśmy. Myśleliśmy, że to przedwczesny napad ze strony reszty młodzieńczych gangów z Porter Brook, ale okazało się, że przynajmniej ten jeden nie jest członkiem żadnego z nich. Mieliśmy zapytać się o niego na jutrzejszym jakimś tam bankiecie, w innym mieście, bo będą tam gangi z innych województw z kraju, a nawet starszyzna, ale chłopak nie żyje. Chyba nawet Daniel rozpatrywał, czy nie przewieźć zakładnika, ale już za późno.

Carmine wytrzeszczyła oczy i pomrugała pytająco.

- Nie wiedziałam, że spokój aż tak bardzo został zachwiany. Nie sądziłam, że będę się spotykać z aż tak trudnymi warunkami na samym początku od wstąpienia.

Na samym początku od wstąpienia? Daniel chce ją jednak przyjąć? Przecież mówił, że nie ma mowy. Niemożliwe jest to, by nasza rozmowa miała na niego aż tak duży wpływ.

- Wstępujesz do Redsów? - Zapytałam zdziwiona, zasłaniając na wszelki wypadek rolety.

- Tak, ale jeszcze nieoficjalnie. Ponoć Daniel zadzwonił rano do mamy, że jeśli nic nie nawywijał, to przyjmie mnie w szeregi. Jest to oczywiście na razie jeszcze okres próbny, ale i tak się zdziwiłam, że się zgodził. - Zaśmiała się, opadając na zagłówek kanapy i patrząc w moją stronę podejrzliwie. - Maczałaś w tym palce prawda?

- Można tak powiedzieć. - Mruknęłam zdziwiona. Dziewczyna była bardziej inteligentna, niż mi się z początku wydawało.

- Po twojej wielkiej malince, którą tak starasz się ukryć, śmiem twierdzić, że to raczej on maczał w czymś palce.

Red TownOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz