To najkrótszy rozdział tutaj, ale jest mocny. W poniedziałek rekompensata, a do góry edicior ❤️
———Daniel POV:
- Ja wiedziałem, że z tobą jest coś nie tak, ale że tak bardzo? - Wrzeszczał Styles.
Łaził w te i z powrotem po moim pokoju, brudząc mi drewnianą podłogę i podnosząc mi ciśnienie. Jego ruchy takie jak łapanie się za głowę, grożenie mi palcem, czy stukanie nerwowo w posadzkę jeszcze bardziej potęgowały moją chęć wyrzucenia go za drzwi.
Leżałem na łóżku z myślą, czy Bright ma protezy zamiast kończyn, bo napierdalał już takie kilometry po tym pokoju, że wprost nie mogłem uwierzyć, że nogi go nie zaczęły boleć.
- Możesz mi w końcu odpowiedzieć idioto, czemu zachowujesz się w stosunku do niej w tak okropny sposób? - Zwrócił się w moją stronę, wytrącając mnie z zamyślenia. - Gościu ty nawet nie przytuliłeś jej, gdy zajechałeś na tę ścieżkę. Przysięgam, że ona prawie tam zawału dostała, gdy cię nie było.
Nie słuchaj.
- Ty w ogóle masz jakieś uczucia? - Warknął.
- Często robię się głodny. - Odpowiedziałem sarkastycznie.
- Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi. - Warknął agresywnie. - Nie szanujesz jej uczuć, a ona nie jest jedną z tych, którą może mieć każdy i ty to doskonale wiesz.
Te słowa, które wypadły z jego ust zaczęły spinać we mnie wszystkie mięśnie. Zarzucenie mi, że nie szanuje jedynej dziewczyny, o której myślałem dzień w dzień było jak cios poniżej pasa.
- Ona nie jest słaba i ty dobrze wiesz, że jak ją skrzywdzisz, to ona to wszystko odbiera jeszcze mocniej, niż ci się wydaje.
Miał racje. Marietta była bardzo emocjonalna. Cieszyła się z głupich i małych rzeczy, zawsze szukała dobra w zepsutych ludziach. Lubiła pomagać innym i sprawiać, że dzięki niej czują się oni dobrze. Miała też swoją złą stronę, którą poniekąd również uwielbiałem. Nawet gdy na mnie krzyczała, to ja się w duchu cieszyłem, bo krzyczała NA MNIE.
Marietta była trochę jak pocieszne dziecko na placu zabaw, które emanowało swoją pozytywną energią. Cieszyła się, gdy dostała lizaka. Uwielbiała grać w planszówki i czytać książki dla zdesperowanych nastolatków. Wierzyła w to, że ten świat jest piękny i ludzie są dobrzy, co urzekało od razu. Bolała ją śmierć, która była częsta, a bójki, które były codziennością, nadal ją szokowały. Nie była przystosowana do tego świata, a tak łatwo się w nim odnalazła, zostając nadal niewinną dziewczynką. Nawet gdy zrzuciła te dwie dziewczyny z moich ud na imprezie, zrobiła to ze swoją subtelnością, która była wprost nie do podrobienia. Była niesamowita.
- Moje wyniki na sprawdzianach z matematyki to nic w porównaniu z tym, ile ty ją razy zraniłeś lub zrobiłeś coś głupiego w stosunku do niej. - Nadal się denerwował. - Nie rozumiem, czemu ona od ciebie nie odejdzie.
Nie tylko ty nie wiesz.
Nie zasługuję na nią.
- Czemu się tak zachowałeś jak zszedłeś z tego motoru?
- Chcę, by się ode mnie uwolniła. - Powiedziałem. - Wiem, że na nią nie zasługuje. Zraniłem już ją tyle razy i zrobiłem tak wiele głupich rzeczy, że nie chce już jej psuć dalej.
Dlaczego ja ją tyle razy zraniłem?
- Zgaduję, że to, co miałeś przegrać, było związane z nią? - Zapytał już w miarę spokojnie, siadając w kącie łóżka.
CZYTASZ
Red Town
Teen FictionStrata bliskiej osoby często zmienia ludzi. Popycha ich do czynów, które początkowo wydawały się zbyt abstrakcyjne i niebezpieczne, a rzeczy wcześniej uważane za niebezpieczne i nielegalne stają się czymś zupełnie normalnym. Człowiek staje się kimś...