Pamiętajcie o hasztagu na Twitterze #redcitywatt! Mam nadzieje, ze rozdział się spodoba, a w ciągu dwóch tygodni zmienimy najprawdopodobniej częstotliwość rozdziałów na dwa w tygodniu 🤫
Zapraszam do czytania i komentowania! ❤️
———
Zaczęłam się nerwowo trząść. Do mojej głowy zaczęły napływać wspomnienia, które nie były za ciekawe. Pojawienie się mnie w moim rodzinnym mieście, nie mogło się skończyć dobrze.
- Coś ci jest? - Zapytał przejęty chłopak. - Zbladłaś tak, że nawet pod tą toną podkładu to widać.
- Daniel, ja nie mogę tam jechać. - Mamrotałam nerwowo. - Nie mogę.
- Czekaj. - Zacisnął zęby. - Zatrzymamy się tu, bo i tak muszę się przebrać, a ty na spokojnie opowiesz mi, o co chodzi.
Pokiwałam energicznie głową i zacisnęłam rękę na oparciu od samochodu. Gula, która wytworzyła się w moim gardle, nie pozwalała mi zupełnie nic powiedzieć.
Chłopak skręcił w najbliższą uliczkę z polną drogą, na jaką tylko mógł. Jechaliśmy po piaskowej drodze tak długo, aż jakiekolwiek domy były poza zasięgiem oka. Staliśmy na odludziu, okrążeni tylko starymi wierzbami.
Skojarzyło mi się to z tym że jakieś pół roku wcześniej, gdybym była w takiej sytuacji z Danielem Scottem, to bałabym się, że chłopak mi coś zrobi. Aktualnie bałam się, ale Daniel był jedyną rzeczą, jaka mnie wtedy uspokajała.
Daniel wyszedł na zewnątrz i przeniósł się na miejsce pasażerów, gdzie zaczął się przebierać w swój garnitur. Szybko chwyciłam swój telefon, który nie przestawał wibrować. Na wyświetlaczu pojawiła się masa wiadomości od Gwen. Najwidoczniej dziewczyna właśnie również się dowiedziała, gdzie mamy jechać i była tak samo zestresowana, jak ja.
- Więc o co chodzi? - Zapytał chłopak dość spokojnie jak na niego.
Spojrzałam w tył, by nawiązać z nim kontakt wzrokowy. Szybko jednak zrezygnowałam z tego pomysłu, bo chłopak aktualnie zakładał spodnie od stroju i poczułam się lekko speszona. Niby nie powinnam, bo działo się, to co się działo, ale jednak nie lubiłam takich sytuacji.
- Powiedzmy, że coś ukrywałyśmy przed wami z Gwen. - Stukałam nerwowo palcami.
- Brzmi ciekawie, mów dalej. - Szamotał się gdzieś tam z tyłu.
- Jak dobrze wiesz lub nie, mieszkałam tam do piętnastego roku życia z Gwen. Jak też dobrze wiesz, już tam nie mieszkam. - Zaśmiałam się nerwowo, choć nie było mi do śmiechu. - Nasze rodziny wyprowadziły się stamtąd dosłownie w trybie natychmiastowym. Nie jesteśmy tam miłe widziane.
- Dlaczego?
- To naprawdę niefajna i nieprzyjemna rozmowa, która nie jest na teraz. - Zaczęłam się jeszcze bardziej nerwowo wiercić. - Na pewno nie jest.
Daniel szybko wyszedł z samochodu i wrócił już ubrany, zasiadając na swoim miejscu i poprawiając krawat. Widziałam jego łagodne i jednocześnie przenikające spojrzenie, którym znów zaczynał mnie czarować.
- Jeśli nie chcesz mi teraz o tym mówić, to nie musisz. - Mówił bardzo dogłębnie i ujmująco. - Wszystko zależy od ciebie. Natomiast bardzo bym chciał, byś tam ze mną pojechała. Obiecał ci, że nikt spoza zaproszonych w tym mieście cię nie zobaczy, chyba że będzie mi zaglądał przez szyby. - Zagryzł lekko policzek od środka i pokręcił głową. - Nie chce tego mówić dosłownie, ale jednak wydałem trochę pieniędzy na ubrania, które chciałbym jednak wykorzystać.
CZYTASZ
Red Town
Novela JuvenilStrata bliskiej osoby często zmienia ludzi. Popycha ich do czynów, które początkowo wydawały się zbyt abstrakcyjne i niebezpieczne, a rzeczy wcześniej uważane za niebezpieczne i nielegalne stają się czymś zupełnie normalnym. Człowiek staje się kimś...