#8 ' Kochałem go. '

2.3K 227 524
                                    

Trudny i ważny rozdział, więc jeśli macie coś jutro ważnego, to proszę nie czytajcie, bo nie chce mieć was na sumieniu.

A do góry Degory i Victor!

———

Nie wiedziałam, czy mam się skryć, uciec, czy zostać. Na moje nieszczęście byłam zbyt wolna i zanim się obejrzałam, to mężczyzna stał tuż przy mnie.

- Degory Maksymilian Rodriguez. - Wyciągnął swoją wielką, umięśnioną dłoń w moją stronę.

Trochę przestraszona zaczęłam uciekać wzrokiem w bok od o wiele większego ode mnie mężczyzny. Czułam, jak zaczynam sztywnieć zestresowana. W mojej głowie zaczęły się kłębić różne myśli i chęć ucieczki.

- Marietta King. - Odpowiedziałam, przełykając gulę, która stanęła mi w gardle i podając delikatnie rękę mężczyźnie.

- Spokojnie, każdy cię tu zna. - Zaśmiał się.

Spokojnie?

To zupełnie mnie nie uspokajało, a tylko bardziej zestresowało.

- Doprawdy? - Zapytałam, nie wiedząc, co innego mogłabym powiedzieć.

- Powinienem być zaszczycony w ogóle twoją obecnością. - Odpowiedział, mieszkając lekko trunek, trzymający w ręce. - Praktycznie nikt tak szybko nie nadgonił mnie renomą. - Zaśmiał się, patrząc w dół. - „Dziewczyna warta wojny" - Wywrócił prześmiewczo oczami. - Razem z Danielem zrobiliście sobie taką renomę, że zna was każdy.

Zrobiłam wielkie oczy.

- Och. - Wyjąkałam. - Również jestem zaszczycona pana obecnością.

- Mów mi Degory. - Powiedział swobodnie, wyjmując jakąś karteczkę z kieszeni marynarki. - To mój numer prywatny. Nie pokazuj go nikomu, oprócz Danielowi. Jak będziecie mieć jakiś problem lub pytanie, to zadzwońcie. Widzę w was przyszłość. - Powiedział i odszedł.

Stałam jak słup soli i patrzyłam, jak mężczyzna z orszakiem ochoty odchodzi, robiąc dziurę w tańczących ludziach.

Wreszcie poczułam delikatne zaciśnięcie na mojej talii. Obejrzałam się za siebie niczym oparzona i na moje szczęście ujrzałam tam Daniela.  Ewidentnie był zdziwiony moją nagłą reakcją, bo zrobił wielkie oczy i otworzył lekko usta.

- Wybacz, nie chciałem cię wystraszyć. - Powiedział. - Myślałem, że mnie zauważyłaś.

- Widziałam. - Mruknęłam nieobecna. - Po prostu mnie przymroczyło lekko.

- Gadałaś z Degorym. - Nawiązał ze mną zdecydowany kontakt wzrokowy i obrócił mnie w rytm muzyki, wprowadzając na parkiet z zadziornym uśmiechem. - O czym?

Na początku gubiłam kroki i masakrycznie podeptałam chłopaka. Po chwili skupienia jednak złapałam rytm i poruszałam się w trochę lepszy sposób na parkiecie.

- Nic szczególnego. Dał mi swoją wizytówkę z numerem telefonu i kazał dzwonić, gdyby coś się stało.

- Ciekawe. - Odpowiedział zdziwiony. - To raczej niespotykane z jego strony.

- Kazał nam obu dzwonić.

- Tym bardziej ciekawe. - Prychnął prześmiewczo. - Będę niedługo cię musiał opuścić na dość długo, bo będę zawierał różne pakty z innymi. Znajdź resztę i się ich trzymaj, okej? - Odsunął się lekko ode mnie, wciąż trzymając swoje duże ręce na mojej talii i świdrując mnie swoim gwieździstym wzrokiem. - Jak skończę i będziesz zmęczona, pojedziemy do domu. - Ogłosił, końcowo przejeżdżając lekko palcem po moim policzku i odchodząc w tłum.

Red TownOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz