Rozdział 9

1K 90 6
                                    

Megan Pov 

Zostałam rano obudzona przez.. krzyk mamy. Postanowiłam od razu zbiec na dół. Zobaczyłam mamę przerażoną i tatę płaczącego ze śmiechu.

-Co się stało? - zapytałam zdezorientowana

-Twój tatuś ubzdurał sobie, że jeżeli mnie przestraszy będzie miał wielki ubaw. 

-No bo mam. - powiedział spokojniej

-Mniejsza. - powiedziała mama -na stole masz jajecznicę kochanie. Idź zjedz. 

-Dobrze, dziękuję mamuś. -ucałowałam ją w policzek

-Co sprawiło, że dzisiaj nagle masz taki dobry humor? - spytała zaciekawiona

-A nic. Przed szesnastą wychodzę, bo o szesnastej muszę już być w kawiarni na Manhattanie.

-No okej. A z kim wychodzisz?

-Z.. hm Calumem.

-Pogodziliście się? - widać było iskrę nadziei w jej oczach.

-Nie, ale dzisiaj idziemy porozmawiać. Nie widzieliśmy się pół roku.

-To szmat czasu. Oby poszło dobrze. - uśmiechnęła się

Zjadłam szybko i poszłam do góry. Nie miałam co robić, więc pomyślałam, że znajdę jakiegoś dobrego ginekologa w Nowym Jorku. W końcu przecież chcę znać płeć swojego dzieciątka. Znalazłam jakiegoś ginekologa o nazwisku 'Wilson'. Od razu pomyślałam o tym żeby zadzwonić. Telefon został odebrany po 2 sygnale. Przez kobiete.

-Klinika doktora Wilsona w czym mogę pomóc? 

-Um dzień dobry. Z tej strony Megan Hale czy mogłabym się umówić na wizytę prywatną do doktora Wilsona? Ale zależało by mi jeszcze na jutrzejszym dniu.

-Hm, zobaczę co da się zrobić i do pani oddzwonię.

-Super. Dziękuję bardzo.

Wstałam i poszłam wziąć szybką kąpiel. Po kąpieli spojrzałam na zegarek. Była już 14 za jakąś godzinkę powinnam wychodzić, bo za blisko to ja na Manhattan nie mam. Wysuszyłam i włosy i lekko je przeprostowałam po czym mama zrobiła mi pięknego kłosa. Ubrałam szybko moje ulubione jeansy z dziurami i do tego duży beżowy sweter. Spakowałam jeszcze torebkę i zeszłam na dół, kiedy zobaczyłam jak dzwoni telefon. Odebrałam nie patrząc na wyświetlacz.

-Tak słucham?

-Pani Hale?

-Tak to ja. 

-Chciała pani się na jutro umówić z panem Wilsonem na wizytę. I pan Wilkson się zgodził.

-Dobrze. To o której mam przyjść?

-Około 13 

-Dobrze. Będę, dziękuję.

Genialnie! Założyłam szybko buty i wyszłam z domu. Wsiadłam w taksówkę i pojechałam. Jechałam jakieś 45 minut po czym poprosiłam żeby taksówkarz wysadził mnie po prostu przy tej ulicy zapłaciłam i wyszłam. Kawiarnia była za rogiem, więc się nie spóźniłam. Caluma jeszcze nie było. Więc zamówiłam za niego. Pojawił się oczywiście z szerokim uśmiechem na twarzy. Stary dobry Cal. Podszedł bliżej i wziął mnie w swoje ramiona. 

-Cześć Megs. - powiedział

-Cześć. Zamówiłam ci twoje ulubione Cappuccino. 

-O to fajnie. Dzięki.

Rozmawialiśmy tak przez jakieś pół godziny Calum opowiadał o trasie. O tym jak poznał Kylie i o ich zwiąku oraz o tym jak bardzo jest denerwująca, ale ją kocha. Za to ja mu opowiedziałam o tym, że jestem na medycynie wieczorowej. O tym jak mi idzie i o moim związku z Danem. Nie wiem dlaczego mu o tym opowiedziałam, ale mimo tego, że już z nim nie byłam to chciałam aby on wiedział o jego istnieniu. Do tego powiedziałam mu o jutrzejszej wizycie u ginekologa. Powiedział, że pójdzie ze mną, ale będzie musiał wymyśleć jakąś wymówkę dla Kylie. Uśmiechnęłam się do siebie w duchu, że woli iść ze mną do lekarza niż siedzieć z nią. 

-Dobra to teraz powiedz kim jest ten szczęściarz?

-Słucham? - zapytałam zdezorientowana

-No chodzi mi o twój brzuszek. Z jakim szczęściarzem masz dziecko? - uśmiechnął się 

-Wiesz chyba muszę się zbierać. 

Wstałam, wzięłam swoje rzeczy i jak najszybciej wybiegłam z kawiarni. Nie wiem czy Cal biegł za mną czy nie. I w dodatku nie wiem co mi odbiło, ale musiałam odetchnąć świerzym powietrzem. Myślałam, że się tam uduszę. Ja mu nie mogę tego powiedzieć. Koniec i kropka. 

___

Obudziłam się rano o 11, więc wstałam i od razu poszłam szykować się do wizyty u ginekologa. Szkoda, że nie będzie przy mnie Cala. Ale za to miała być reszta chłopaków. 

___

Weszliśmy wszyscy do gabinetu pana Wilksona. Położyłam się na wskazanym miejscu i zaczęłiśmy. Po chwili ktoś wbiegł zdyszany do pokoju. Calum.

-Co tutaj robisz? -zapytałam 

-Obiecałem, że będę i jestem -posłał mi słaby uśmiech i złapał za rękę

Teraz czułam, że on byłby idealnym ojcem i może powinnam mu to powiedzieć? Nie możesz mu o tym powiedzieć. Nie chcesz wchodzić mu w życie ze swoimi buciorami. Podpowiadał mi głos w głowie i miał rację. Nie mogę.

-Tutaj widzimy głowkę, tutaj rączki, tutaj słychać jak bije serduszko maluszka - rozkleiłam się słysząc ten piękny dźwięk. -Już wiemy co to będzie Pani Hale.

-Tak? 

-Powiem pani tylko na osobności. - nie wiem dlaczego, ale mniejsza

-No dobrze. Wyjdźcie na chwilkę. - tak zrobili. 

-Termin ma pani pewnie na jakoś połowę października prawda? 

-Tak, tak.

-To dobrze. Ale coś mi się wydaje, że to będzie wcześniak. Musi pani bardzo uważać, bo dziecko może urodzić się nawet w ósmym miesiącu ciąży.

-O dobrze. Będę więcej uważać. Więc jaka płeć?

___

Od doktora wyszłam po dziesięciu minutach. Chłopcy czekali na mnie przed budynkiem. Wyszłam i wszyscy się uśmiechali. 

-Więc chłopiec czy dziewczynka? -zapytał Luke

-Oby dziewczynka. Bo będzie miała imię Ashley - powiedział Ash, na co parsknęłam śmiechem

-Mike będzie lepsze, mów szybko co to jest!

-Więc moje dzieciątko będzie..

___________________________________________________________

A tego dowiecie się w następnym rozdziale hehe :D

Forever Together |C.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz