Rozdział 6

1.5K 83 9
                                    

Megan Pov

- Czyli zatrzymam je. 

- O Jezu! Wiedziałam, że je zatrzymasz! - skakała koło mnie jak pchła - teraz chodź szybko zadzwonimy do rodziców zanim wszyscy przyjdą. 

- No okej. Zadzwonie po prostu telefonem.

- No dobra tylko szybciutko. Ty dzwoń, a ja pojadę do najbliższego marketu po jakieś przekąski.

- No okej. 

Poszłam szybko do pokoju poszukać mojego czarnego iPhone'a. Wybrałam numer taty, bo z nim zawsze miałam lepszy kontakt, więc pomyślałam, że zadzwonię do niego. Odebrał już po pierwszym sygnale.

- Tak? Megan? - zapytał zdziwiony

- Hej tato. Już wiem co chcę zrobić z tym wszystkim.

- No to słucham. Od razu powiedz jak poszła rozmowa z Calumem? - zapytał. Kurde muszę powiedzieć mu prawdę. 

- Zacznę od początku. Spotkałam się wczoraj z Calumem i chciałam mu już powiedzieć, ale on wyjechał z tekstem, że jedzie w trasę koncertową na pół roku po Stanach Zjednoczonych. Wtedy pomyślałam, że to było jego największe marzenie, śpiew, muzyka, zespół, koncerty i postanowiłam, że nie powiem mu o dziecku. Dam spełnić mu swoje marzenia. Myślę, że nie mogę mu tego zrobić.

- Troche mnie to zdziwiło kochanie, ale okej. Jak chcesz. A co z dzieckiem? - zapytał

- J-ja, ja chcę je zatrzymać. 

- Dobrze. Okej. Jak taka jest twoja wola, to nie możemy kazać ci nic innego słońce. Będziemy cię wspierać Megi pamiętaj o tym. Muszę jeszcze to powiedzieć matce. Ucieszy się, że będzie mieć wnuka. - to zabrzmiało bardzo dziwnie z jego ust, ale mniejsza. 

- Dobrze tato. Dziękuję, że jesteście. Kocham Was. Pa

- My też cię kochamy. Pa córeczko.

Wow. Nigdy nie byli aż tak wyrozumiali, ale cieszę się, że naszę relacje są coraz lepsze. Jest wpół do osiemnastej, za pół godziny będą wszyscy, a Tary dalej nie ma. W domu jest czysto, więc nie muszę sprzątać. Pójdę się sama szybko ogarnąć i poczekam na resztę. Poszłam szybko wyprostować włosy i się jeszcze przebrałam w czarne spodnie i białą zwewną koszuleczkę. Słyszałam jak ktoś wchodzi do domu. To na pewno była Tara. Zeszłam na dół i jak się okazało miałam rację przyjechała z dwoma zrywkami jedzenia i picia. 

- Pomóc ci to rozpakować?

- Nie, nie poradzę sobie. Ty nie możesz się przemęczać. - uśmiechnęła się do mnie

- Tara to tylko pare produktów, które nie są ciężkie. Nie przesadzaj. Nie jestem jakaś połamana. Jestem tylko w ciąży.

- Megan, aż w ciąży. - może i miała rację, ale jak już chciałam jej pomóc to zadzwonił dzwonek. Miała szczęście. 

- Idź otwórz. - nakazała mi blond włosa 

- No okej. - odrzekłam i poczłapałam do drzwi. Otworzyłam je i zauważyłam całą gromadkę moich debili. Wszyscy od razu wpakowali swoje tyłki do środka.

- Kobieto, ale wieje wiatr, masakra - powiedziała Monic

- Nie przesadzaj tak - powiedziała Ana

Wszyscy się rozebrali po czym zamknęli mnie w szczelnym uścisku. O mało się nie udusiłam.

- Dosyć tego dobrego! Udusicie mnie! - odsunęli się wszyscy i wybuchliśmy śmiechem. Mike jeszcze do mnie podszedł i objął mnie swoimi wielkimi rękoma. 

Forever Together |C.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz