Rozdział czternasty - Holmes Chapel / posiadłość Tomlinsonów

1.1K 60 195
                                    


EVERYBODY STAY CALM

TO NIE SĄ ĆWICZENIA

Skończyłam. 

Mam nadzieję, że finał tej historii zaspokoi Wasze oczekiwania :) Będzie trochę smuta, będą emocje, łzy, i wszystko to, co lubicie najbardziej...

Dziękuję Wam wszystkim i każdemu z osobna za lekturę, za cierpliwe oczekiwanie na kolejne rozdziały, których regularność mogła pozostawiać sporo do życzenia, za wspaniałe i liczne komentarze. 

Tak naprawdę to jeszcze nie koniec, chciałabym bowiem napisać jeszcze jedną część, która szczegółowo objaśni, co zdarzyło się w czasach szkolnych, do których tak często wracają pamięcią główni bohaterowie. Dajcie proszę znać, co sądzicie o tym pomyśle :) 

Do zobaczenia, oby wkrótce!














– Wesołych świąt, Niall. – rzekł Harry, klepiąc kuzyna po ramieniu. Kątem oka widział, jak Louis żegna się z Elizabeth i Alice, uśmiechając się uroczo. Przy śniadaniu postanowili, że drogę powrotną do posiadłości Tomlinsonów pokonają pieszo. Spacer w mroźny świąteczny poranek dobrze im zrobi, a konie odprowadzą służący.

Gdy wyszli za bramę Byley, zaoferował mu swoje ramię. Przeszył go dreszcz, kiedy Louis wtulił się w niego.

– Nie było tak źle, prawda? – mruknął wprost do jego ucha, kiedy uszli kawałek. To było niedopowiedzenie. Wieczór udał się znacznie lepiej, niż Harry oczekiwał, nie tylko lepiej, po prostu wspaniale, idealnie. Louis był idealny. Jego Louis, który oczarował wszystkich swoim pięknem, ciętym dowcipem oraz grą na szpinecie. Nigdy wcześniej nie był z niego tak dumny, i tak bardzo w nim zakochany, nawet pomimo nieporozumień, które wciąż się między nimi pojawiały.

Kochał go. Poeci oraz rozmaici pieśniarze poświęcili całe stulecia, by opowiadać o wielkim, przyprawiającym o zawrót głowy uczuciu zwanym miłością. A jednak, gdyby przyszło mu opisać słowami ów moment, w którym zrozumiał, jak bardzo go kocha, nie potrafiłby tego zrobić. Miał wrażenie, że grunt usuwa mu się spod stóp, że będzie musiał się czegoś chwycić, by nie upaść. Utrzymał się na nogach wyłącznie dzięki sile jego spojrzenia, dzięki pięknu piosenki, którą zagrał. Jego szczerość i odwaga były godne podziwu, lecz bladły w porównaniu z tym, co wyraził za pomocą nut.

Ta piosenka. Od teraz za każdym razem, gdy tylko ją usłyszy, na nowo zazna tego samego uczucia owej przedziwnej, zapierającej dech w piersiach słabości. Najbliższe dni i tygodnie będą ciężkie; by je przetrwać, będzie wracał myślami do tamtej chwili, będzie czerpał z niej siłę i nadzieję.

Przypomniał sobie, jak zaczęli dzisiejszy dzień. Powiedział mu, że mają jeszcze kilka godzin...


Louis ujął jego twarz w dłonie i złączył ich usta w chciwym pocałunku. Harry odpowiedział natychmiast; pożądanie, które do niego czuł, stało się jeszcze silniejsze, wzmocnione głębią miłości. Wciągnął go z powrotem na łóżko, tak, by Louis położył się obok niego. Pokrywał pocałunkami jego bladą szyję, ozdobioną fioletowymi śladami minionej nocy. Zadrżał, słysząc jego pełne zadowolenia, ciche jęki, czuł na plecach delikatny dotyk jego palców.

pride goeth before the fall [LARRY STYLINSON]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz