Alien.

717 58 1
                                        

Spakowałem ubrania do torby i pokierowałem się na schody.

Dziś jest mała impreza naszej drużyny szkolnej, u Caluma. Mamy być tylko my, bez dziewczyn czy innych osób towarzyszących. Nie muszą się martwić że kogoś przyprowadzę. Mam tylko nadzieję że Louis przyjdzie.

-Mamo wychodzę- ogłosiłem sznurując vansy.

-Już?- spytała rodzicielka wychodząc zza ściany, a jej dłonie pokrywała mąka.

-Ta...- mruknąłem.

-Tylko uważaj tam na siebie kochanie.

-Mamo to spotkanie drużyny, a nie napad na bank- powiedziałem lekko podirytowany. Chcę już iść.

-Przynieść wam potem cisto jak zrobię?- spytała a w jej oczach błysnęły iskierki nadziei. Nie mogłem jej odmówić, jest moją mamą, a szczerze mówiąc z chęcią bym zjadł te ciasto.

-Okey- zgodziłem żegnając się, i wyszedłem z domu, prosto do mini vana mojej mamy.

                                                                                                   ***

-Fajne autko- był to pierwszy komentarz, kiedy przekroczyłem próg domu. Żartownisiem był oczywiście Harry. Jak ja go nie znoszę. Ale w sumie racja, mini van mojej mamy, jest koloru czerwonego wpadający w róż, więc to dziwnie wygląda kiedy wychodzi z niego chłopak.

-Odpuść- powiedział Liam siedzący na kanapie.

Położyłem torbę przy schodach, i dołączyłem do Payna, oglądając kreskówkę o kosmitach.

Chwilę potem pojawił się Makey, Luke i Lou. Chciałem się zająć czymś żeby na niego nie patrzeć, dlatego zacząłem wpychać w siebie herbatniki.

-Spokojnie, bo się zadławisz- odezwał się Louis siadając na kanapie, obok mnie. Powiem szczerze, że ucieszyłem się kiedy zajął to miejsce, przez co mogę wąchać jego wodę kolońską.

Odłożyłem speszony herbatniki, na stolik, spinając się trochę przy Louisie. Nie chcę by pomyślał że jestem frajerem, chcę by miał o mnie dobre zdanie.

-Okey skoro wszyscy są...- zaczął Cal pocierając dłonie, i rozglądając się po pomieszczeniu.

-Możemy obejrzeć porno- zaproponował Michael, na co zakrztusiłem się własną śliną. Niektórzy przytaknęli głową, a reszta wzruszyła ramionami, dając do zrozumienia, że im wszystko jedno. Oni tak na serio?

-Ja chyba pójdę do łazienki- mruknąłem, kiedy chłopcy już wsadzali płytę  DVD.

Wpadłem do łazienki, siadając na zamkniętym sedesie, i głośno oddychając. Nie chcę z nimi oglądać porno. Prawdopodobnie niektórzy będą się masturbować, przez co jeszcze bardziej oszaleję. Czasami żałuję że moja orientacja, różni się o innych. Momentami jest na prawdę ciężko, na przykład kiedy po meczu bierzemy prysznic w jednym pomieszczeniu, nie da się nie spojrzeć na nich.

Jednak po kilku minutach musiałem tam wrócić. Niestety.

Wszyscy siedzieli na kanapie, lub podłodze. Mega wpatrzeni w ekran telewizora, jak facet pieprzy dziewczynę. Fu.

-Wreszcie, co tam robiłeś?- spytał przebiegle Luke. Wzruszyłem ramionami, kłamiąc że rozmawiałem przez telefon.

-Zaczęliśmy bez ciebie- powiedział miło Louis, gdy zająłem swoje poprzednie miejsce. Uśmiechnąłem się do niego, czując motylki i szybsze bicie mojego serca.

Okey to zaczynamy.

Nie bardzo interesował mnie film, bardziej moją uwagę przyciągnęła ręka Lou, leżąca za mną na oparciu kanapy. Wytarłem spocone dłonie, o moje czarne jeansy, i przygryzłem wargę czując jego wzrok. Zaraz oszaleję.

-Nie podoba ci się?- usłyszałem szept przy uchu, a miętowy oddech Louisa owiał moją twarz. Sparaliżowany spojrzałem na sekundę na niego, a potem znów na telewizor.

-Nie bardzo- odszepnąłem.

-Mnie też- odpowiedział. O matko co to znaczy, czy on chce sobie ze mnie jaja porobić, tak jak chłopaki? Wciągnąłem głośno powietrze, wciąż czując bardzo blisko jego obecność. Policzki mnie palą, i dziękuję Bogu że światło jest zgaszone, dzięki czemu nikt tego nie zobaczy.

Inaczej wyobrażałem sobie, rozmowę z nim. Sądziłem że będę bardziej pewny siebie i żartobliwy, a teraz? Boję się na niego spojrzeć, a co dopiero rozmawiać.

Louis co ty ze mną robisz.

__________________

Taki krótki na początek. Mam nadzieję że się podoba :)

Come On »n.h✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz