Pretty.

548 55 6
                                    

Wybrałem się dziś z Liamem, na mecz koszykówki. Tego dnia, toleruję tyko jego towarzystwo, więc zaproponowałem, wspólne wyjście.

Nie. Liam mi się nie podoba, jest dla mnie niczym starszy brat. Nawet gdyby był ostatnią, istniejącą istotą na tej ziemi, nie pokochał bym go. Wybaczcie.

-Przepraszam Niall, ale muszę to powiedzieć. Gabi to pieprzona przylepa- powiedział zbulwersowany zajadając się popcornem, i obserwując rozgrywki na boisku.

-Czemu?- spytałem zdziwiony, jego wypowiedzią.

-Nie złość się na mnie, że ją obrażam ale to prawda- dodał.

-Czemu?- zadałem to samo pytanie co poprzednio.

-Nie wiesz tego, ale wykorzystuje naszą paczkę byśmy dawali jej informacje o tobie. I jak gdzieś wychodzimy to zawsze ona jest chętna, na wspólny wypad. Ona cię prześladuje.

-Moim zdaniem to urocze, że jej aż tak zależy- powiedziałem zgodnie z prawdą. Nadal nic nie czuję, ale moje serce robi się ciepłe, że ktoś się pierwszy raz mną interesuje i robi wszystko by spędzić ze mną czas.

-Dla mnie to chore- skomentował, zakańczając tym naszą rozmowę.

                                                                                                                 ***

-Zaraz zwymiotuję- mruknąłem kuląc się na łóżku. Czymś się zatrułem, ale za cholerę nie wiem czym. Plusem jest to, że nie muszę chodzić do szkoły przez parę dni, a minusem to, że co chwilę czuję żółć w gardle i mnie podbija do wymiotu. Ohyda.

Około godziny 13, drzwi od mojego pokoju zostały uchylone. Spojrzałem zmęczonym wzrokiem w tamtą stronę i zobaczyłem w nich Gabi. Niee...

-Cześć- powiedziała zdejmując z siebie, grubą bluzę i torbę.

-Hej- mruknąłem, lądując z powrotem twarzą w poduszkę. Poczułem jak miejsce obok mnie się zapada, i miły dotyk na moich gołych plecach. Oh jak miło.

-Rozmawiałam przez chwilę z twoją mamą- powiedziała, nie przestając pieścić mojej skóry. Odwróciłem głowę w jej stronę, nadal leżąc na brzuchu i twarzą wbitą w poduszkę.

-O czym?- spytałem marszcząc brwi.

-Powiedziała, że jestem bardzo miła- no tak, mama nie wie jeszcze o mojej orientacji zwanej Lou-sizm.

-Każdemu tak mówił- powiedziałem, na co dziewczyna cicho się zaśmiała.

-Chciałam porozmawiać o tym, co zdarzyło się u Caluma.

-Nie rozumiem- mruknąłem podnosząc się na łokciach. Serio chce teraz gadać o tym, że ją pocałowałem, kiedy się tego nie spodziewała? W takim razie ja też jej przypomnę o jej pocałunkach z zaskoczenia, albo o tym, jak mnie zbałamuciła po meczu.

-Lubię cię. Naprawdę cię lubię- powiedziała w końcu, zbijając mnie z tropu. Czyli nie o całowaniu. A już miałem w głowie gotową przemowę.

Schyliła się do mnie, by złożyć delikatny pocałunek, ujmując w  dłonie moją twarz. Byłem lekko zdziwiony, ale oddawałem pocałunek pogłębiając go.

-Też cie lubię- powiedziałem między pocałunkami. Kłamstwo?

Może źle robię, ale chcę ją wykorzystać przeciwko Louisowi i zmienić moją orientację chodź wiem, że to trudne i prawdopodobnie się nie da.

Poczułem mrowienie w brzuch. Czyżby motyle? Jeśli tak, to chyba robię postęp. Ale chwilę czy to nie...

Oderwałem się szybko od Gabi, i nim się obejrzałem zwymiotowałem na jej nogi. Całe szczęście, że ma spodnie z długimi nogawkami.

__________________

Takie romantyczne zkończenie.

Proszę o kom, bardzo one motywują :)

Come On »n.h✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz