Właśnie wylądowaliśmy w Californii. Lot zajął około jedenastu godzin, w zasadzie odrobiłam brak mniejszej ilości snu spowodowany piżama party, czuję się wręcz aż przespana.. W przeciwieństwie do niektórych ludzi, nie mam problemów z zaśnięciem w samolocie. Udało mi się spędzić ten czas z Dami Kang , oficjalnie, teraz już i moją liderką z działu zajmującej się stylizacją i wizażem. Jest tylko dwa lata starsza ode mnie, a jej umiejętności zrobienia wszystkiego na tip top i kierowania innymi są podobno legendarne. Chętnie zobaczę ją w akcji jutro wieczorem przed występem naszych gwiazd. Chłopaki lecieli innym samolotem, ale finalnie wszyscy spotkaliśmy się w tym samym hotelu. Zgodnie z moimi przewidywaniami dostałam pokój w czwórkę z Dami i jeszcze dwoma innymi dziewczynami ze staffu. Podobno nie zawsze musimy być przydzielone działami, ale zazwyczaj tak jest po prostu łatwiej. Pierwszy koncert grają jutro. Dziś mają próby, a my montujemy nasze stanowiska i układamy sprzęt, co ułatwi nam jutrzejszą pracę.
Po ośmiu godzinach szykowania wszystkiego i jednej krótkiej przerwie na coś do jedzonka, całe BTS skończyło próby. Nasze przygotowania też już praktycznie dobiegły końca. Dami zaproponowała mi abym zawołała jednego z chłopaków i poćwiczyła na nim swój próbny makijaż. Chce zobaczyć ile potrafię. Troszkę się tym zestresowałam, wiedziałam po co tu jestem, nie miałam zamiaru być pasożytem na doczepkę i podróżować sobie z nimi po całym świecie, jednak bałam się, że mój poziom jest słaby. Co jeśli będą się na mnie patrzeć jak na beztalencie wzięte z ulicy.. Czekaj.. ja jestem beztalenciem wziętym z ulicy.. chyba zaczynam znowu panikować..
-Spokojnie [.......] to tylko próbny makijaż, nie występ na żywo. - Uśmiechnęła się do mnie łagodnie i nawet nie wiem kiedy, przyprowadziła Jina. Musiałam przez chwilę stać zamyślona i wyglądać na niespokojną, skoro tak łatwo odczytała moje emocje.
-Nie martw się niczego nie zepsujesz. To moja twarz sprawia, że ten makijaż ma prawo być doskonałym. - Zachwycał się Jin swoim odbiciem w lustrze na przeciwko. A ja tylko westchnęłam i kazałam mu usiąść na fotelu.
Nie wiem czy to z powodu, że Jin był Jinem czy, że chciał mnie uspokoić rozluźniając nieco, ale cały czas do mnie mówił, głównie o tym co było na próbie i jaki on nie jest oszałamiająco przystojny z podkładem czy bez.
Proszę zamknij oczy i usta .. - Poprosiłam żeby móc kontynuować moją próbę makijażu w spokoju. Mówiąc tak cały czas pogarszał mój komfort nakładania kolejnych rzeczy. Nie posługiwałam się nigdy wcześniej tymi markami. Wydajność jak i jakość ich były oczywiście jak marzenie, na które nigdy nie było mnie stać. Może być mi później naprawdę bardzo ciężko się przestawić z powrotem na niższą półkę.
I NIE BAKSUJ.- Upomniałam go stanowczo. Nagle poczułam jak ktoś puka mnie w ramię.
Cii - Szepnął prawie bezdźwięcznie Taehyung. Zanim zorientowałam się o co chce zrobić, wyciągnął czerwoną kredkę aby narysować Jinowi na twarzy karykaturalnego ludzika z sercem zamiast głowy. Od zwykłego dzieciaka z podstawówki dzieliło go chyba tylko to, że nie narysował męskich genitaliów.. Kończąc wyszczerzył zęby, klepnął Jina w drugi policzek i uciekł.
-Ał jak chcesz żebym miał różowe policzki to wystarczy użyć różu..- Powiedział niezadowolony, ale nadal miał zamknięte oczy, przez hałas i rumor dookoła nie zorientował się, że ktoś inny robił mu coś przy twarzy.
- I jak Ci... idzie.. ?- Dami spojrzała na arcydzieło Taehyunga średnio komponujące się z resztą makijażu. - Cóż myślę, że jest oryginalnie. - Starała się nie roześmiać.- Ale to nie jest efekt pożądany na tę chwilę.. - Przyznała próbując uzyskać poważniejszy ton. Średnio mogła ocenić całość przez jego lewy policzek. - Będziesz musiała się jeszcze trochę oswoić z nowymi kosmetykami. - Dobrze, że jest wyrozumiała, bo inaczej musiałabym chyba zamordować dziś takiego jednego..
CZYTASZ
Life is Dynamite Jin BTS (Fanfiction)
FanficReaderXJin Ty i Jin znacie się od dzieciństwa. Zawsze kiedy przyjeżdżałaś na wakacje do Korei, spędzaliście ze sobą mile czas, Jin był dla Ciebie jak najlepszy przyjaciel i troszczył się o Ciebie jak dobry starszy brat. Po czterech latach nieobec...