Prolog

693 42 3
                                    

Pędziła przed siebie, mimo wyczerpania, które ogarniało całe jej ciało. Wiedziała, że zostało jej mało czasu. Musiała go uratować, nawet jeśli nienawidziła go za to, co jej zrobił. Złapała mocniej za wodze, gdy ujrzała biegnącego wprost na nią i jej wierzchowca tytana.

Nie czuła przerażenia z powodu jego widoku, jedyne co czuła to wszechogarniającą złość, że ktoś śmiał jej przeszkodzić. Musiała się wycofać i to jak najszybciej, ponieważ nie posiadała żadnego poprawnego sprzętu, który mógłby w jakimś stopniu skrzywdzić tytana. Jej jedynymi przyjaciółmi odkąd sięga pamięcią, był łuk i dubeltówka po nim

Choć znała doskonale tę rzeczywistość i wiedziała jakich sprzętów używają tutejsi żołnierze. Ona wychowała się w innej rzeczywistości. Oderwanej od ogromnych bestii, jednakże równie brutalnej co tutejszej. Zamknęła oczy, by na chwilę uspokoić skołatane serce. Z dala widziała te mury, te same, które opuściła, kiedy była jeszcze dzieckiem. Teraz dorosła kobieta gnała przed siebie, mając w głowie, jak dla niej się wydawało najświetniejszy plan ominięcia tytana. Pociągnęła mocniej wodzy, dając znać dla swojego zwierzęcia, że musi teraz zwolnić. Jeden błąd i oboje wylądują w tej wielkiej, paskudnej gębie. Z lekcji zapamiętała, że oślepienie tytana daje nad nim chwilową przewagę atakującemu. Dłonie nawet się nie zatrzęsły, kiedy pierwsza strzała poleciała w kierunku trzymetrowca. Lekki uśmiech zakwitł na jej twarzy, gdy monstrum boleśnie zawyło i złapało za miejsce przy swojej głowie. Nie czekała, wycelowała po raz drugi.

Minęło kilka minut, a ona była już przy murach, coś jej nie pasowało. Miała wrażenie, że wyobraźnia płata jej figle. Jednak to było naprawdę. Wielka dziura w murze Maria. Zacisnęła mocno zęby. Nie mogła się teraz poddać. To nawet nie było w jej stylu. Kiedy tylko przekroczyła próg, usłyszała niedaleko od siebie donośne krzyki. Z ulgą odetchnęła, gdy ujrzała zielone peleryny powiewające na wietrze. Nie dane było jej jednak zobaczyć nic więcej, ponieważ któryś z żołnierzy stanowczym ruchem zrzucił ją z konia i jednym kopnięciem natychmiast ją ogłuszył. Ostatnie co zapamiętała, były to krótkie, blond kosmyki, które przez zachód słońca przypominały kolor dorodnej pomarańczy i błękitne oczy. Nie mogła teraz zasnąć, ale wszechogarniająca ciemność wygrała z jej umysłem. Przynajmniej trafiła na zwiadowców, a to był już dobry znak.


Siostra Generała |Levi x OC| SnKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz