Spoglądała na dziennik, który był jej własnością. Dostarczony przez nią samą z przyszłości. To wszystko robiło się coraz bardziej pokręcone, a ona sama odniosła w pewnym momencie wrażenie, że przez tak długi okres braku odpoczynku, zapadła niczym niedźwiedź w sen zimowy, z którego nie mogła się wybudzić. To wszystko, co się działo było fikcją.
— Przestań się tak ociągać i otwórz go wreszcie – opanowany głos Levi'a wyrwał ją z zamyśleń.
Jako jedyny, wydawał się kompletnie nieporuszony sytuacją. Zachował zimną krew, czego jej w tamtym momencie brakowało. Z niewiadomych przyczyn ogarnął ją strach przed sprawdzeniem zawartości notatnika. Nie znalazł się tu bez przyczyny. Opuszkami palców przejechała po twardej oprawie brudnopisu. Nieprzyjemne uderzenie prądu przeszło z jej dłoni i zawędrowało prosto do głowy. Mogła wtedy zobaczyć na moment jego.
Właśnie jego, ale kim on był? Wiedziała, że dobrze go zna, ale ilekroć się pojawiał tak szybko znikał. Stanowił ważną część jej życia, ale z jakiegoś powodu nie mogła odkryć jego tożsamości. Nie pozwalał jej na to. Czy w takim razie możliwym było, że to ta osoba, podrzuciła jej dziennik?
Wraz z głośnym uderzeniem serca, otworzyła w końcu notatnik. Eren i Hange nakłonili się ku dziewczynie, żeby móc dokładniej widzieć zawartość w środku. Powoli wertowała kartki, przyglądając się dokładnie rysunkom, które miała tu nabazgrać. Na każdej z nich znajdowały się jaskółki. Było w nich jednak coś niepokojącego. W ich oczach widniała śmierć. Zamiast zwiastować nadchodzące szczęście, nadzieję, wolność, niosły za sobą rozpacz, ból i utratę. Każdy z ptaków był też podpisany swoim imieniem. Finn, Erwin, Miche, Nanaba...
Zakryła usta dłonią, czując, jak żołądek niemal podskakuje do jej gardła. Od razu zrozumiała, co chciał jej przekazać ten notatnik. Nie zdoła ich uratować.
— Nic z tego nie rozumiem – Hange założyła okulary na nos i zaczęła się przyglądać owym rysunkom, szukając w nich jakiejś odpowiedzi.
— Myślę, że ten dzieciak wie coś o czym nie chce nam powiedzieć – kapitan mierzył Jillian badawczym wzrokiem.
Nie trudno było zauważyć, że w tej chwili coś przed nimi ukrywała. Sądziła, że tajemnica dziwnych wizji, nigdy nie ujrzy światła dziennego, że zostanie to tylko z nią.
— Mam jeden warunek, zanim cokolwiek wam powiem – na chwilę ucichła, by spojrzeć po twarzach zebranych czy to, co zaraz im opowie, zostanie w tych czterech ścianach. Nie widząc na ich twarzach żadnej reakcji, postanowiła kontynuować – nikt więcej nie może się o tym dowiedzieć. Przynajmniej nie teraz.
*retrospekcja*
Miała raptem trzynaście lat, kiedy udała się na polowanie. Była to forma nauki Finna. Wierzył bowiem, że to jedna ze skuteczniejszych taktyk w walce z wrogiem. Ciche zakradanie się do swojej ofiary. Stanowczo nie pomagał fakt, że był środek zimy, a sam śnieg sięgał młodej Jillian aż za kostki. W takich warunkach ciężko było nie robić choćby nawet najmniejszego hałasu, gdy biały puch skrzypiał z każdym stawianym krokiem.
— Jest, widzę go – uśmiechnęła się w stronę przybranego ojca, wskazując na zwierzynę.
Miała już wyciągać łuk i strzałę, by uśmiercić swój cel, gdy poczuła mocne uderzenie w plecy. Zatoczyła się do przodu, upadając na kolana. Niewyraźne hałasy dobiegały zewsząd, kątem oka mogła tylko obserwować, jak jacyś bandyci pojmują Finna. Wyciągnęła sztylet w tym samym czasie, kiedy poczuła uścisk na gardle.
— Już spokojnie, nie chcę cię skrzywdzić.
Napastnik był o wiele silniejszy, od jej kruchego, dziewczęcego ciała. Chwilę po tym, utonęła w ciemności.
CZYTASZ
Siostra Generała |Levi x OC| SnK
FanfictionGenerał Smith nigdy nie był zbyt wylewnym człowiekiem. Jednak w okrutnym świecie, gdzie na każdym kroku czyha na ciebie śmierć, nie ma czasu na wspomnienia. Wierzył, że to, co zrobił przeszło 20 lat temu, było dla jej dobra. Nie wiedział, jak bardzo...