Wyszła właśnie spod prysznica, żeby przebrać się w nowe ciuchy, które czekały na nią na jej pryczy. Ręcznikiem zaczęła wycierać wciąż wilgotne włosy, z końcówek, których ciągle spadały na panele krople wody. Ukradkiem zerknęła za okno, gdzie na placu mogła dostrzec młodych żołnierzy. Wśród nich rozpoznała jednego z chłopców, który dość często objawiał jej się w snach. Zainteresowanie wzięło nad nią górę i podeszła bliżej by móc mu się dokładniej przyjrzeć. Był taki młody, miał może z piętnaście wiosen. Obok niego, jak cień stała dziewczyna o pięknej urodzie. Przypomniała jej od razu nieprzyjemne spotkanie z wcześniejszym jegomościem.
— Kim do diabła jest ta gówniara?
Choć na samym początku, poczuła wobec jego osoby respekt, tak zaraz po tych kilku słowach jej mina zrzedła. Niby jakim prawem miał ją wyzywać od gówniar, skoro sam wyglądał na dwadzieścia osiem lat jak ona. Nabrała powietrza do płuc, żeby już mu coś odpyskować, ale ubiegł ją jej brat.
— To Jillian Smith. Moja siostra.
— Długo zamierzałeś trzymać to w sekrecie? – Niższy od niego o ponad głowę mężczyzna, skrzyżował ramiona na wysokości piersi.
„To?"
— Nie – odparł zgodnie z prawdą Erwin – ale nie sądziłem, że jeszcze kiedykolwiek ją spotkam. Nie czułem potrzeby opowiadania wam o niej.
Hange przyglądała się z ciekawością zaistniałej sytuacji, tylko ona znała Jillian od maleńkości i wiedziała kim jest.
— Tch – usłyszała kpiące prychnięcie w odpowiedzi.
— Levi, Hange, Miche przyjdźcie do mojego biura – zażądał Erwin – ty też przyjdź – położył dłoń na ramieniu swojej siostry – ale najpierw idź się umyć. Nanaba wskaże ci twój nowy pokój.
Levi, a więc tak miał na imię. Próbowała sobie przypomnieć, czy może jego wcześniej też już widziała, ale na próżno. W głowie nie tkwiło ani jedno wspomnienie z brunetem. Może należał od niedawna do Zwiadowców. Nie, to nie miało sensu, w końcu, po co jej brat by go teraz wzywał do swojego gabinetu. Musiał być wyżej tutaj rangą, niżeli podrzędnym żołnierzem. Pochwyciła w dłonie nową kurtkę, która na plecach miała wyszyte skrzydła wolności. Opuszkami palców przejechała po godle Zwiadowców, badając jego fakturę.
Narzuciła ją szybko na ramiona i wyszła z pokoju, po czym powędrowała w stronę, z której słyszała dobiegający głos Hange. Była tak głośna, a to mogło oznaczać jedynie, że albo jest wściekła, albo mocno podekscytowana. Rozglądała się dookoła, zapamiętując dokładnie każdy cal tego dużego zamczyska. Nie czuła się zbyt dobrze, idąc teraz do Erwina. Wolała z nim samotnie w cztery oczy porozmawiać, niżeli z widownią. Sama myśl o tym niskim chłopaku napawała ją jakimś dziwnym lękiem, którego nie potrafiła wytłumaczyć. Wzbudzał w niej jednocześnie strach i grozę, ale też respekt. A to, co ją najbardziej dziwiło to brak jego osoby w jej wizjach. Widziała wszystkie ważniejsze osoby, a on na pewno taką był. Co, jeśli to on stał za tymi wszystkimi śmierciami i knuł tak naprawdę przeciwko nim spisek? Nie wyglądał, na takiego co by miał wielu przyjaciół. Bardziej przypominał ten czarny charakter z baśni, które w dzieciństwie czytał jej ojciec do snu.
Nacisnęła pewniej klamkę i bez pukania weszła do środka. Wszystkie cztery pary oczu skierowały się wprost na nią.
— Jillian, siadaj – zarządził Erwin, wskazując ręką wolne krzesło.
Posłusznie wykonała jego polecenie i zajęła wyznaczone miejsce.
— Zostawcie nas teraz samych, proszę. Chciałbym z nią porozmawiać na osobności.
CZYTASZ
Siostra Generała |Levi x OC| SnK
FanfictionGenerał Smith nigdy nie był zbyt wylewnym człowiekiem. Jednak w okrutnym świecie, gdzie na każdym kroku czyha na ciebie śmierć, nie ma czasu na wspomnienia. Wierzył, że to, co zrobił przeszło 20 lat temu, było dla jej dobra. Nie wiedział, jak bardzo...