Odnalezione więzy

446 40 10
                                    

— Czyli nikt jeszcze nie wie, co? – Hange widocznie poczuła się nieswojo z zaistniałą sytuacją i z faktem, że jej koleżanka stała się obiektem zainteresowań.

Zacisnęła mocniej pięści i odwróciła głowę, by nie patrzeć na te wszystkie ciekawskie spojrzenia. Ludzie zawsze ją oceniali przez pryzmat Erwina. Oczywiście była świadoma, że prawda wyszłaby w końcu na jaw, ale wolała sama o tym powiedzieć. Nienawidziła tego, że nikt nigdy nie brał jej na poważnie, zawsze pozostawała tylko młodszą siostrą. Szkoda, że żadna z wizji nie uprzedziła ją, iż Hange z radością pierwsza oznajmi, kim tak naprawdę jest. Ciche pomruki zapanowały na sali. Zaczęło się. Spojrzała na przyjaciółkę pretensjonalnym wzrokiem, gdy ta w tym czasie złożyła ręce jak do modlitwy i w kółko powtarzała „przepraszam".

Wolną dłonią przeczesała ręką włosy do tyłu i postanowiła na razie nie przejmować się zaistniałą sytuacją. Choć przypuszczała, że plotki szybko się rozejdą, jak tylko dotrą do głównej bazy, to miała nadzieję, że ona jako pierwsza zawiadomi swój powrót bratu, niżeli jakieś gumowe ucho to zrobi. Dłonie zostały zamknięte w żelaznym uścisku kobiety, którą jeszcze chwilę temu chciała skrócić o głowę.

— Opowiadaj. 

— To bardzo długa historia Hange i wolałabym jej nie powtarzać każdemu z osobna. Kiedy będziemy już z Erwinem – nie potrafiła się na nią dłużej wściekać.

— To chociaż powiedz jak długą drogę przebyłaś, wyglądasz na wykończoną – nie ukrywała zmartwienia, patrząc na swoją znajomą.

— Dwa tygodnie.

— Hm – szatynka podparła brodę o dłoń i widać, że pogrążyła się we własnych myślach.

— Hm, co? No dawaj, jedno pytanie ci daruje, przecież widzę, że ciekawość cię zżera od środka – znała zbyt dobrze okularnicę, by nie wiedzieć, że po tych dwóch słowach narodziła jej się masa pytań.

— Kiedy spotkałaś pierwszego tytana na drodze? 

Była bezpośrednia. Domyślała się, że żadna odpowiedź jej nie usatysfakcjonuje, bo w jej umyśle zaczną się rodzić kolejne, coraz bardziej skomplikowane teorie. 

— Ostatniego dnia, kiedy byłam już blisko murów. Miałam chyba sporo szczęścia, skoro wcześniej nie wpadłam na żadnego – wzruszyła ramionami, jakby to było coś najnormalniejszego na świecie.

Wiedziała, że nie jest. Powinna spotkać ich już wcześniej, ale z jakiegoś powodu się to nie stało. Dopiero teraz zaczęła się zastanawiać, co było tego przyczyną. Jakby ktoś specjalnie utorował jej przejazd. Zawczasu się o to nie martwiła, gdyż jej celem było dotarcie na miejsce jak najszybciej. Chwila jednak spokoju sprawiła, że zaczęła wątpić, czy to, co się działo ostatnimi czasy, można było jakoś logicznie wytłumaczyć.

Miała nawet ochotę powiedzieć Hange o swoich dziwnych wizjach, ale bała się reakcji szatynki. Od zawsze była typem szalonego naukowca, a co jak nie daj Boże chciałaby zacząć przeprowadzać na niej jakieś eksperymenty? Na samą myśl o wszystkich tego dziwnego typu kabelkach, przypiętych do jej głowy, po całej długości kręgosłupa przeszedł nieprzyjemny dreszcz. 

— Pogoda się poprawia, ruszajmy – zakomunikował pułkownik Miche.

Na niebie pojawiły się pierwsze promienie słońca, które zwiastowały powodzenie jej pierwszej misji.


Szła obok okularnicy, gdy przekroczyli wielką bramę, która prowadziła do bazy korpusu Zwiadowczego. Wolała teraz znajdować się w swoim domu, ale jedyny dom, który jej został, był tam, gdzie był Erwin. Nie miała już nikogo prócz niego i Hange. Matka zmarła przy porodzie, a ojca zamordowali przez lekkomyślność brata. Gdyby tylko był bardziej rozważny. Nie mogła go jednak winić, był dzieckiem. W tamtą noc, ostatni raz ją pożegnał i oddał pod opiekę ludzi, którzy obiecali mu zająć się nią należycie. Wierzył bowiem, że jej jedynej uda się przeżyć za murami. Nie chciał, by i jego młodsza siostra zginęła przez jego marzenia i pragnienie poznania prawdy o tym świecie. Nie mógł przewidzieć, że tym samym wydaje na nią wyrok jeszcze gorszy od śmierci. W noc, kiedy widziała go, jak jej się wydawało po raz ostatni, obiecała sobie, że nigdy mu tego nie wybaczy. Tego, jak ją zostawił, w momencie, kiedy najbardziej go potrzebowała. Teraz nie czuła do niego żalu i smutku, cieszyła się bowiem, że żyje. 

Siostra Generała |Levi x OC| SnKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz