Rozdział Szósty

405 27 4
                                    

Ten i kolejne rozdziały od dawna wiszą już na blogu, zastanawiam się jednak, czy nie wrócić do publikacji tutaj, choć nie lubię tego portalu. Co myślicie? :)

Rozdział zbetowany przez Carrie.

Myślałam nad barierą dla moich wspomnień. Stale zastanawiałam się, co byłoby dla nich najlepszą ochroną - miałam już pewien zarys, ale także i świadomość, że to jeszcze za mało, aby w pełni się bronić przed cudzym umysłem i musiałam swój schron dopracować do perfekcji, bo właśnie to chciałam osiągnąć. Ewentualnie coś, co byłoby do tego bardzo zbliżone.

Ku mojemu zdziwieniu, Malfoy wciąż starał się mi pomagać, podrzucał wskazówki i naprawdę był świetnym nauczycielem, czego bym się po nim nigdy nie spodziewała. Przede wszystkim nie sądziłam, że także potrafił być człowiekiem, a przecież pokazywał mi to, odkąd zawiązaliśmy nasz cichy sojusz.

Powiedziałam mu także o nietypowym zachowaniu Lestrange'a. Nie dowiedziałam się niczego więcej, ponad to, czego już miałam świadomość, ale Draco obiecał, że będzie miał na niego baczenie, ponieważ i jemu zachowanie mężczyzny wydało się dziwne.
– Lestrange miał chyba jakieś konszachty z Delphi, powinnaś bardziej uważać, gdy ona wróci – powiedział nagle Draco, kiedy zrobiliśmy sobie przerwę, podczas kolejnych treningów w oklumencji.
Zmarszczyłam brwi w zastanowieniu, gdy analizowałam słowa Malfoya, ale nie mogłam sobie przypomnieć, abym wcześniej słyszała to imię.
– Kim jest Delphi? – zapytałam wprost.
– Nie słyszałaś o Delphi? – zdumiał się Draco, a ja pokręciłam głową. – Delphini to Twoja starsza siostra, do czasu oczko w głowie Bellatriks i Czarnego Pana. Dziwne, że nikt ci jeszcze o niej nie powiedział – Malfoy naprawdę wydawał się zaskoczony.

Jego słowa bardzo mnie zdumiały; nikt do tej pory nie kwapił się, aby powiedzieć mi, że mam rodzeństwo, a ja sama nawet nie brałam pod uwagę takiego pomysłu, tym bardziej że przez całe życie byłam jedynaczką. Zresztą, teraz moim zmartwieniem był fakt, że jestem córką Voldemorta i muszę jakoś wybrnąć z tej sytuacji, a scenariusz, w którym istnieje jeszcze moja siostra, wydawał się nierealny.
– Myślę, że będziesz miała w niej wroga – wyjaśniał dalej. – Do tej pory to ona była ulubienicą Czarnego Pana, Delphi to idealna córka, choć nie jest tak szalona, jak przeklęci rodzice, to jednak potężna. Teraz ty masz szansę zająć jej miejsce i to ją na pewno zaboli.
– No tak, przyjaciółka Pottera to najcenniejszy szpieg dla Voldemorta – mruknęłam. Jeszcze mi tego brakowało, abym zrobiła sobie tu kolejnych wrogów. – Nie ufać siostrze, zanotowane – dorzuciłam nieco żartobliwie. – Powiedz mi o niej coś więcej – poprosiłam, ponieważ mimo wszystko byłam jej ciekawa. Nigdy nie miałam rodzeństwa, nie wiedziałam, jak to jest. Czy jest, choć w jakimś stopniu do mnie podobna? Może ma jakieś nawyki, takie, jak ja?
– To po prostu wredna i bezwzględna suka – podsumował krótko i jednocześnie rozwiał moje nadzieje na to, że być może okaże się normalniejsza, niż szurnięci rodzice. – Ma dwadzieścia dwa lata, skończyła Durmstrang, a przez wiele lat wychowywała ją Euphemia Rowle, bo mój ojciec zaoferował jej za to mnóstwo pieniędzy, ale mówią że, źle ją traktowała i gdy tylko Czarny Pan wrócił, to ją zamordowała; rzecz jasna ku uciesze walniętych rodziców. Od jakiegoś czasu mieszka tutaj, ale dostaje dużo misji. Czarny Pan nikomu nie ufa tak bardzo, jak jej – dorzucił.

Zadrżałam, gdy mówił, że z zimną krwią zamordowała swoją opiekunkę. Nie potrafiłabym zabić z własnej woli żadnego człowieka, a co dopiero kogoś, kto mimo wszystko przyjął mnie pod swój dach i wychował.
– Ty jednak możesz zagrozić jej pozycji – dodał poważnie. Popatrzyłam prosto w stalowe tęczówki Malfoya i wiedziałam, że miał rację.
– Musiałabym stać się taka, jak ona – niemal wyszeptałam, ponieważ ta wizja mnie przerażała.
– Jak ona i jeszcze gorsza, Granger – sprecyzował. – Jeśli ci się to uda, będziesz o wiele lepszym szpiegiem, niż Snape, będziesz mogła o wiele lepiej chronić Pottera i zakon. Możesz sprawić, że koniec rządów Czarnego Pana nadejdzie szybciej – mówił. – Pytanie tylko, czy tego chcesz?

Będę Cię chronił, GrangerWhere stories live. Discover now