Następnego dnia wszystkie rozdziały, które oznaczał mi w księgach Rudolf, znałam już niemal na pamięć i prawdopodobnie potrafiłabym wyrecytować każdą definicję, jeśli zechciałby mnie przepytać. Taki chyba już mój urok, a przeczytałam je tylko dwa razy, tak dla pewności! Potrafiłam także rzucać już zaklęcie torturujące, którego kazał nauczyć mi się Lestrange, oraz spróbowałam rzucić kilka innych, które wydawały mi się proste. Wszystkie zadziałały, a przynajmniej tak mi się wydawało, bo myszy, na których ćwiczyłam, wydawały z siebie piszczące odgłosy, więc musiało je boleć. Użyłam na nich później leczącego zaklęcia i wypuściłam na wolność, nie chciałam, aby cierpiały więcej. Jednak ze zgrozą musiałam przyznać, że podczas nauki, chęć wiedzy była silniejsza ode mnie, a tym, że je skrzywdziłam, przejęłam się dopiero później.
Nie miałam tylko pojęcia, czy to moja zwyczajowa potrzeba, aby wszystko wiedzieć, czy zaczynała mnie opętywać czarna magia. Miałam nadzieję, że ta pierwsza opcja, ale dla pewności wspomnę o tym profesorowi Snape'owi, on będzie wiedział, jeśli coś będzie nie tak. Myślałam, czy nie powiedzieć o tym także Rudolfowi, ale on na pewno doniesie o wszystkim Voldemortowi. Chociaż... Może wtedy on pomyśli, że jestem jego przykładną córeczką?
Chwilowo moje lekcje z Malfoyem zostały zawieszone, skoro to Snape miał przejąć naukę oklumencji, tym bardziej że teraz czas zabierał mi także i Lestrange, choć i tak nie narzekałam na jego brak, bo wciąż miałam go mnóstwo.
Z bijącym sercem szlam na spotkanie z nim, ponieważ miałam świadomość, że będzie chciał sprawdzić, czy nauczyłam się zaklęcia. Wolałabym, aby mi się udało, żeby nie musiał kazać mi tego powtarzać, czarna magia była zła. Nadal tak uważam, pomimo ciekawej rozmowy z poprzedniej lekcji. Owszem, znajdzie się wiele dobrych zaklęć, które są źle wykorzystane, ale to zależy od człowieka, a klątw torturujących wytłumaczyć się nie da. Nie i koniec.
– Jak ci poszło z nauką zaklęcia, Hermiono?
– Nie miałam z nim problemu, tak, jak i z innymi z tych działów, z którymi miałam się zapoznać – oznajmiłam. I tak pewnie już mu Snape powiedział, że zawsze wybiegałam ponad program, bo okazji, żeby się z kogoś ponabijać, nie przepuści.
– Pokaż – zażądał, wskazując na mysz w klatce. Nie podobał mi się ten jego rozkazujący ton, ale nie skomentowałam. Spojrzałam na niego, a potem na zwierzę i wcelowałam w nie różdżką, szepcząc pod nosem formułę zaklęcia. Stworzenie natychmiast wydało z siebie pisk.
– Przestań – a ja posłuchałam jego polecenia. – Teraz rzuć je na mnie – rozkazał.
– Co? Oszalałeś! – to, że byłam zaskoczona, to mało powiedziane. – Nie zamierzam cię krzywdzić.
– Nie wiesz, czy potrafisz rzucić tę klątwę na człowieka, prawda? – zapytał, a ja musiałam się z nim zgodzić. – Rzuć je, nic mi nie będzie – zapewnił.
– Jesteś pewny? – zapytałam.
– Martwisz się o mnie, Hermiono? – podchwycił temat.
– Chyba śnisz – odparłam i wcelowałam w niego różdżką. Polubiłam go, ale nie oszalałam jeszcze do tego stopnia, aby martwić się o śmierciożercę. Rzuciłam zaklęcie, nawet nie wiem, czy zauważył, w którym momencie, ale na pewno w niego trafiło, bo na obliczu mężczyzny dostrzegłam grymas, a także zauważyłam, że zaciska pięści. Czyli mi się udało, więc opuściłam różdżkę.
– Zadowolony?
– Żebyś wiedziała – odparł.
– Dziwne masz upodobania – mruknęłam.

YOU ARE READING
Będę Cię chronił, Granger
FanficBędę Cię Chronił, Granger to głownie historia Hermiony, jako córki Lorda Voldemorta i Severusa, który czuje dziwną potrzebę chronienia dziewczyny. Opowieść o miłości, w której różnica wieku nie gra roli, o przyjaźni, czy o tym jak bardzo mogą mylić...