Po skończonym podwieczorku, opuściłam cukiernie, machając mojej mamie i pracownikom na pożegnanie. Ogarnął mnie chłód, dopiero teraz uświadomiłam sobie jak gorąco było w środku. Z kieszeni kurtki wyjęłam rękawiczki, nałożyłam je na dłonie i przyłożyłam do czerwonych od mrozu uszu. W pośpiechu udałam się w kierunku mojego, ciepłego mieszkania, w którym czekało na mnie cieplutkie łóżeczko. Gdy znalazłam się w przedpokoju zrzuciłam z siebie zaśnieżone ubrania i skierowałam się w stronę kuchni aby zaparzyć sobie ciepłą herbatkę z miodem i cytryną. Spojrzałam na telefon z którego uporczywie od kilka minut przychodziły mi powiadomienia. 63 wiadomości. 11 nieodebranych połączeń. I wszystko to działo się na przełomie pięciu minut, a pochodziły one od mojej najlepszej przyjaciółki- Evie. Okazało się, że jutro jakiś kolega jej przystojnego kuzyna organizuje imprezę Mikołajkową i zaprasza WSZYSTKICH chętnych. Evie oczywiście nie mogła, nie skorzystać z możliwości poznania swojego wybranka, ponieważ mieli przyjść prawie sami faceci i postanowiła wciągnąć w to mnie. Nie miałam zbytnio ochoty się nigdzie wybierać szczególnie, że uroczystość jest już jutro, a do tego w mieście do którego muszę jechać bite trzy godziny pociągiem, jednak to dobra okazja do spędzenia czasu z przyjaciółką. Niechętnie odpisałam jej, że się zgadzam oraz żeby przyszła jutro do mnie to pójdziemy na dworzec razem. Odłożyłam smartphone i zalałam herbatę. Wzięłam z górnej szafki herbatniki i udałam się do salonu gasząc za sobą światło. Usiadłam wychodnie odstawiając rzeczy, które przyniosłam ze sobą z poprzedniego pomieszczenia i chwyciłam pilot. Skakałam po programach szukając czegoś co mnie zaciekawi, trafiłam na serial ''Przyjaciele'', który oglądałam już wiele razy, lecz pomimo to jeszcze mi się nie znudził, a wręcz przeciwnie. Gdy nadeszła pora na reklamy skierowałam się do łazienki, aby zmyć makijaż, ponieważ znając moje szczęście zasnęłabym w nim, a rano moja cera wyglądałaby jak skóra ogra. Kiedy zakręciłam wodę usłyszałam dochodzący z kuchni dzwoniący telefon. Natychmiast wytarłam twarz w ręcznik i poszłam sprawdzić kto się do mnie dobija. Była to Evie.
-Hej Amelka, mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam- przywitał się głos po drugiej stronie telefonu
-Hejj Ev, nie, właściwie to byłam w łazience- odpowiedziałam, siadając na krześle kuchennym
-Całe szczęście, to co jutro wielka imprezka!- wykrzyknęła, a mi aż zadzwoniło w uszach
-Tak, ale wiesz co nie jestem do końca przekonana...
-Spodziewałam się tego, ale uwierz nie będziesz żałować- przekonywała mnie dalej- A teraz idę pomóc rodzicom w pieczeniu ciasta
-Okej, pozdrów ich ode mnie i siostrę tak samo
Evie miała pięcioletnią siostrę, która zawsze, ale to zawsze przesiadywała w pokoju Evie jak tylko do nich przychodziłam.
-Oczywiście! Do zobaczenia, będę po czternastej! Buziak!- przesłała solidnego całusa do telefonu po czym się rozłączyła, a telefon wydał charakterystyczny, ciągły dźwięk
Odłożyłam telefon z powrotem na stół podłączając go do ładowarki. Wróciłam do salonu, spojrzałam na telewizor. Reklamy już się skończyły. Po dłuższym oglądaniu zrobiłam się senna i nie wiadomo kiedy zasnęłam z pilotem w ręku.
---
Obudziłam się ze strasznym bólem pleców, leżąc na twardej podłodze. Długo zbierałam się do podniesienia się, ponieważ moje nogi odmawiały posłuszeństwa, a ręce uginały się od ciężaru. W końcu mi się udało, z obolałym karkiem udałam się do łazienki, spojrzałam jeszcze przelotnie na zegar. Dwunasta trzydzieści trzy. Byłam pewna, że źle spojrzałam w tym celu też cofnęłam się. Dwunasta trzydzieści trzy. Nie przewidziało mi się miałam półtorej godziny do przyjścia przyjaciółki. Normalnie taka ilość czasu starczyła by mi idealnie jeszcze miałabym czas aby posiedzieć w internecie. Teraz jednak sytuacja jest inna. Wybieram się na przyjęcie, na którym każdy będzie widział mnie pierwszy raz, a wrażenie na pierwszym spotkaniu jest najważniejsze tak też zaczęłam walkę z czasem, minuty mijały, a ja stałam przed szafą szukając kreacji idealnej na ten wieczór. Gdy wreszcie zdecydowałam się na czerwoną sukienkę do kolan zadzwonił dzwonek. Byłam przerażona i prawie pewna, że jest to Evie, która po mnie przyszła. Dużo się nie pomyliłam. Była to ona lecz godzinę przed czasem. Domyśliła się, że nie będę mogła sobie poradzić z przygotowaniem się. Usiadła na stołku od toaletki i gestem ręki wskazała na łóżko abym usiadła. Wyjęła z jednej z szuflad kosmetyki potrzebne do makijażu. Zaczęła jeździć mi pędzlem po twarzy, upewniając się, że puder nie zostawił plam. Najgorszy problem miała z przyklejeniem rzęs, ponieważ jest to ta część, której nawet ja sama nie potrafię sobie dobrze zrobić. Gdy wreszcie się uporała, pozwoliła mi spojrzeć w lustro, wyglądałam obłędnie. Makijaż robi robotę.
-I jak ci się podoba?- zapytała patrząc raz w lustro, raz na mnie
-Jest świetnie! Wiedziałam, że masz do tego talent, ale takiej petardy się nie spodziewałam- przyznałam nie mogąc odkleić wzroku od mojego odbicia
-Cieszę się, a teraz zajmiemy się włosami..- zaczęła dotykać mnie po włosach starając się odnaleźć przedziałek
CZYTASZ
Prezent od Mikołaja
Teen FictionPraca na święta może nieźle namieszać w życiu nie jednego człowieka.