Moje włosy po spaniu na twardej powierzchni były w opłakanym stanie, przy prawie każdym ruchu szczotką Ev zahaczała o kołtuna, który sprawiał mi nieprzyjemny ból. Po pół godziny męczarni moja fryzura była gotowa, delikatny kok, z przodu puszczone dwa pasemka polokowanych włosów. Niby nic efektownego, a ile zachodu. Przez to całe zamieszanie, które kręciło się wokół mnie nie zauważyłam jak pięknie ubrana była moja przyjaciółka, miała na sobie piękną długą beżową sukienkę, która idealnie podkreślała jej kształty. Włosy miała rozpuszczone, lekko podkręcone. Makijaż delikatny, ale z pazurem, całość pięknie do siebie pasowała.
-Co się tak na mnie patrzysz?- zaśmiała się, machając mi ręką przed twarzą
-Ślicznie wyglądasz Ev- odpowiedziałam nie mogąc oderwać od niej wzroku
-Jeśli chłopcy będę patrzeć na mnie tak jak ty teraz to przez cały wieczór będę miała towarzystwo- znowu się zaśmiała tym razem zapinając mi przy tym malutki srebrny łańcuszek.
-Jesteś gotowa, możesz się przejrzeć, byle by szybko bo za czterdzieści minut odjeżdża nasz ostatni pociąg- powiedziawszy to wstała i udała się po nasze buty
-Wkładaj te, podała mi moje czerwone szpilki
-Jesteś pewna? Wiesz kiedy ostatni razy je nosiłam? Na osiemnastce Agnes, która była TRZY lata temu!- oznajmiłam niepewnie, nie wątpiłam też nigdy w wizje modowe Evie, lecz tym razem byłam specyficznie nastawiona
-Zaufaj mi, na razie możesz założyć to- podała mi moje czarne kozaki- żebyśmy zdążyły na pociąg, a jak będziemy już na miejscu to zmienisz na szpilki
Postanowiłam jej zaufać co by była ze mnie za przyjaciółka, gdybym specjalistce nie zaufała. Evie stała w przedpokoju czekając na mnie aż wybiorę, który płaszcz założę. Ostatecznie postawiłam na czerwony płaszcz o prostym, swobodnym fasonie, wykonany z gładkiej dzianiny. Po opuszczeniu budynku udałyśmy się prosto na dworzec skąd miałyśmy zostać przetransportowane do miejsca docelowego. Szłyśmy dosyć szybko ze względu na małą ilość czasu. Po dostaniu się na stację kolejową okazało się, że za mniej niż pięć minut pojawi się nasz pociąg, więc nie było mowy o szybkim pójściu na kawkę. Gdy dostałyśmy się do środku pojazdu, zajęłyśmy miejsca przy oknie. Podróż minęła nam bardzo szybko, może dlatego, że zajęłyśmy się oglądaniem Netflix'a. Na kolejnym przystanku wysiadłyśmy. Znajdowałyśmy się w jednym z mieście położonym koło Brooklynu. Tyle, że to było znacznie efektowniejsze niż to, w którym mieszkam. Przechodząc na drugą stronę ulicy odezwał się mój brzuch- od rana nic nie jadłam. Zauważyłam wielki bilbord z reklamą Maka, udałyśmy się do niego na szybie jedzonko. Byle by mało, ale syto. Po pysznym posiłku skierowałyśmy się do kuzyna Ev, to ona prowadziła, gdyż ja nigdy tutaj nie byłam, a co dopiero w jego domu. Po dojściu na miejsce byłam w szoku. Dom był ogromną Villą z basenem i siłownią. Idąc pod drzwi pałacu, bo nie można było nazwać tego domem, cały czas rozglądałam się, nie mogąc się napatrzeć na te wszystkie dogodności.
-Amelka! Tutaj są drzwi- wskazała palcem obracając mnie w kierunku wejścia
-Witaaj kuzyneczko!- zawołał wysoki brunet ubrany w garniak, był to jej kuzyn
-Cześć, Martin jestem- przedstawił się podając mi dłoń
-Amelia- uściskałam mu ją
-No to zapraszam do środka- zaprosił nas, wskazując ręką abyśmy weszły
Dom był jeszcze większy niż z zewnątrz, wysoki sufit, diamentowe żyrandole, kanapa wyglądająca jakby stała na wystawie i wielkie okna umieszczone od sufitu do podłogi. Po prostu jak w bajce.
-Gdzie są wszyscy?- Ev zwróciła się chłopaka
-Będą za godzinę, ale skoro już jesteście pomożecie mi rozłożyć przekąski-odpowiedział jej brunet, odwracając się do nas tyłem, ruszył w kierunku kuchni
Stanął na środku łączenia kuchni z salonem i bez słowa czekał aż pójdziemy w jego ślady.
Po około trzydziestu minutach poczęstunek był rozłożony w prawie każdym zakątku domu. Jeszcze nigdy nie widziałam tylu pysznych, ale jakże drogich dań. Ev nigdy nie wspominała, że jej kuzyn jest taki bogaty.
-Evie, mogłabyś na moment?- zawołałam ją starając się nie krzyczeć za głośno
-Co jest?- stanęła obok mnie podpierając się za biodra
-Czemu nie mówiłaś, że Martin jest taki.. taki..- nie mogłam znaleźć odpowiedniego słowa
-Bogaty? Rozpieszczony i wymagający? Tak jakoś wyszło- odpowiedziała zdenerwowana

CZYTASZ
Prezent od Mikołaja
Teen FictionPraca na święta może nieźle namieszać w życiu nie jednego człowieka.