Rano obudziłam się zmęczona, moja głowa wybuchała od natłoku myśli. Był poniedziałek, pierwszy raz cieszyłam się z tego powodu i gdybym tylko miała siłę skakałabym ze szczęścia. Spotkam Olivera i po pracy pójdziemy na kawę wyjaśnić sytuację z wczoraj. Ubrałam się zwyczajnie, aby nie zwracać uwagi na niecodzienny wygląd. Po ogarnięciu się wybiegłam w podskokach z mieszkania. Po drodze do pracy zarażałam przechodniów optymizmem śląc im szczere uśmiechy. Starszym osobą mówiłam ''Dzień dobry'', pochylając głowę w dół. Gdy dotarłam na miejsce zastała mnie nie miła niespodzianka.
-Oliver dzisiaj nie będzie- zaczął mój pracodawca popijając łyk swojego ulubionego napoju- I w najbliższym czasie raczej też nie, rozchorował się biedaczek
-To niech pan mu przekażę, że życzę mu szybkiego powrotu do zdrowia- uśmiechnęłam się
Swoje kroki skierowałam w stronę domku, w którym był roboczy strój. Gdy zakładałam ostatni element ubioru przeszło mi przez myśl, żeby osobiście odwiedzić Olivera, lecz szybko rozwiałam ten pomysł, głównie dlatego, że nie znałam jego adresu.
-Ooo ty jesteś tą elfką, która będzie mi dziś towarzyszyć?- przywitał mnie wysoki głos ''nowego'' mikołaja
-A ty to zastępca prawdziwego mikołaja?- zapytałam retorycznie i trochę chamsko
-Spostrzegawcza jesteś, jestem Evan, a ty?
-A ja jestem zajęta pracą, możemy zaczynać?- rzuciłam oschle przypominając trochę Olivera gdy pierwszy raz pojawiłam się w pracy
Chłopak bez zbędnego przedłużania, odwrócił się w stronę maluchów, domyślając się, że nie warto wchodzić ze mną w dalszą dyskusję. Po skończonej dniówce, bez słowa ruszyłam, aby zrzucić z siebie ten kostium i udać się do pustego mieszkania.
-Co ty taka nie w sosie?- zatrzymał mnie znów ten sam głos, gdy miałam zamiar wyjść już z galerii
-Powiedzmy, że spodziewałam się kogoś innego- posłałam mu wredny uśmiech
-Zdaje sobie z tego sprawę, ale skoro mamy przez jakiś czas razem pracować przydała by się jakaś nutka empatii z twojej strony- cały czas próbował załagodzić naszą relacje
-Zastanowię się
Ani na chwilę na niego nie spojrzałam, popchnęłam ręką obrotowe drzwi i opuściłam galerię. Po powrocie rzuciłam kluczyki na szafkę. Usiadłam na łóżku i patrzyłam tępo w ścianę. Nie zamierzałam siedzieć tutaj sama, gdyż samotność zżerała mnie dzisiaj niemiłosiernie. Na ekranie wystukałam numer Evie.
-Halo?- odezwał się damski głos
-Hej Evie, miałabyś ochotę przyjść do mnie spędzić razem czas?- zapytałam przejeżdżając dłonią po czole
-Czeeść Ami, pewnie! Wpadnę do ciebie za piętnaście minut. Szykuj chipsy!- zawołała nie czekając na moją odpowiedź
Jeszcze przez chwilę siedziała w tej samej pozycji, w jakiej byłam na początku. Po kilku minutach nasza strefa, w której miałyśmy spędzić wieczór była gotowa. Lampki, chipsy, soki, ciepłe koce. Mój pokój jeszcze nigdy nie wyglądał tak bajecznie. Rozległ się dzwonek do drzwi. W drzwiach stała moja przyjaciółka z butelką Carlo Rossi.
-No to co? Babski wieczór!- krzyknęła podając mi wino wraz z reklamówką pełną słodkości
-No to teraz będziemy grube- zaśmiałam się- Ja też naszykowałam mnóstwo słodyczy
-Opowiadaj- udała się do mojego pokoju- Co ten Oliver zrobił?
Byłam zaskoczona tym, że się domyśliła.
-Zmieńmy temat- nie chciałam teraz o nim mówić, miała to być strefa wolna od facetów
-Oczywiście, więc co oglądamy?- usiadła biorąc pilot w rękę
-Myślałam, że to jest oczywiste- zrobiłam zaskoczoną minę
-The kissing booth- zgadła
Po maratonie filmowym doszłyśmy do wniosku, że nie ma sensu, żeby Evie szła do siebie. Przyniosłam jeszcze jedną poduszkę i zapadłyśmy w sen.
CZYTASZ
Prezent od Mikołaja
Teen FictionPraca na święta może nieźle namieszać w życiu nie jednego człowieka.