10

7 2 0
                                    

Próbowałyśmy przemieszczać się między ludźmi tak aby nikt nas nie nazdepił, jednak nie zawsze nam się to udawało, raz prawie przewróciłam się na środku salonu. Chodziłyśmy trzymając na jednej ręce tackę, z której każdy brał sobie trunki. Schodziły one tak szybko, że nie nadążałyśmy chodzić po nowe.

-Jesteście w to słabe- rzekł Martin nalewając whiskey do kieliszka, kiedy kolejny raz przyszłyśmy po uzupełnienie braków

-Eee no co ty- odgryzła się Evie- Chcę cię uświadomić, że nie przyszłyśmy tu, aby robić za twoje służące

-A czy ktoś wam kazał?- zapytał, zgrywając nieruszonego słowami kuzynki

Stałam z boku słuchając jedynie sprzeczki, która również dotyczyła mnie, ale oby dwoje jakby zapomnieli, że też tam stoje.

-Racja- dziewczyna zdjęła fartuszek i rzuciła nim w bruneta- Radź sobie sam! Chodź Amelia, przyszłyśmy się tutaj bawić

Przyjaciółka złapała mnie za nadgarstek i wyciągnęła w sam środek salonu, który robił za parkiet do tańczenia. Ludzie wokół nas bawili się w najlepsze, śmiali się, tańczyli, podawali sobie alkohol z rąk do rąk. Impreza była szaleństwem młodych osób połączona z elegancją. Podobało mi się tutaj. Czułam, że jestem w odpowiednim miejscu. Nagle ktoś na mnie wpadł popychając mnie dosyć mocno.

-Ojć, przepraszam ja..- odezwał się wysoki chłopak

-Oliver?!- zawołałam z niedowierzaniem

-Amelia! Ale ten świat mały!- wykrzyknął radośnie, uściskał mnie i rozejrzał się dokoła

-Widzisz? A mówiłam, że jeszcze spędzimy razem imprezę- zaśmiałam się, próbując mówić na tyle głośno, żeby mnie słyszał, lecz nie na tyle aby słyszeli to inni

Zaczęliśmy się śmiać oby dwoje byliśmy w lekkim szoku.

-Amelia co to za przystojniak?- zapytała nie w porę

-Oliver to jest Evie, Evie to jest Oliver- przedstawiłam ich sobie dając Ev ostrzegawcze spojrzenie, żeby więcej tego nie robiła

-Miło mi, właściwie to skąd się znacie?- zapytała prosto z mostu

-Pracujemy razem- odpowiedział jej uśmiechając się do mnie

-O leci moja piosenka, złapiemy się później!

Zanim zdążyłam ją zatrzymać zniknęła mi z pola widzenia.

-Idziemy po coś do picia?- zapytał wskazując głową bar za którym stał Martin

-Pewnie- odpowiedziałam udając pewną siebie

Skierowaliśmy się w wyznaczonym kierunku, próbując się nawzajem nie zgubić. Kiedy już dotarliśmy na miejsce odezwał się brunet.

-Co podać?- zapytał spoglądając raz na mnie, raz na Oliego

-Kieliszek wódki, a dla Ciebie?- zapytał odwracając wzrok w moim kierunku

-Woda wystarczy- zarumieniłam się

-Tak słabo?- rzucił Martin

-Dla niej poproszę drinka, kolego- puścił mu oczko

Po odebraniu napojów udaliśmy się na plac przed domem, gdyż od głośnej muzyki zaczęła mnie boleć głowa.

-Z kim przyszedłeś?- zapytałam przerywając poprzedni temat

-Ze znajomymi- odpowiedział nie odrywając ode mnie wzroku

-Dlaczego nie siedzisz teraz z nimi?- dalej drążyłam zapoczątkowany przeze mnie temat

-Ponieważ siedzę tutaj z tobą, czuję się znacznie lepiej w twoim towarzystwie

Po tych słowach stałam się czerwona jak burak, próbowałam okiełznać moje nierówno mierne bicie serca, lecz było za późno. Nasze usta połączyły się. I gdyby nie dźwięk syreny policyjnej trwalibyśmy w pocałunku jeszcze długo. Oderwaliśmy się od siebie zdezorientowani zaistniałą pomiędzy nami sytuacją, lecz jeszcze bardziej zdziwiła nas policja usiłująca dostać się na posesje Millerów.

-Co się dzieję?- zawołał Oliver do grupy ludzi opuszczających dom Martina

-Sąsiedzi wezwali policje - odezwał się jakiś mężczyzna udający się do wyjścia w kierunku bramy.

Oliver bez pożegnania szybkim krokiem skierował się w odwrotnym kierunku niż reszta. Za pewne wrócił aby znaleźć znajomych, z którymi przyszedł. Ja też nie stałam długo na dworze. Evie złapała mnie od tyłu.

-Tutaj jesteś! Świetnie! Spadamy do domu- powiedziała łapiąc mnie za rękę i prowadząc w kierunku wyjścia

-Co się właściwie stało?- zapytałam nadal nie mogąc pojąć powodu wtargnięcia policji


Prezent od MikołajaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz