[26]

1K 35 37
                                    

                          Narrator P.O.V

Prorok Codzienny! Nowy system kar dla skazanych - wymiar sprawiedliwości czy barbarzyństwo?

To był tylko jeden z podniesionych głosów w panującym harmiderze w brytyjskim Ministerstwie Magii. Młodzieniec z aparatem biegał wokół fontanny przeciskając się między czarodziejami. Mężczyźnie zrobiło się przez chwile żal chłopaka, siedzi tu od rana do nocy, robiąc z siebie idiotę, by inni jedynie rzucili w niego pogardliwym spojrzeniem. Gdy wcisnął mu na siłę nowe wydanie Proroka Codziennego, również nie mógł się powstrzymać od przewrócenia oczami, ale dał mu pięć knutów, mimo że zaraz gazeta miała wylądować po raz kolejny w kominku w jego gabinecie.

— Thaddeusie — kiwnął głową przechodząc obok mężczyzny, który widocznie na niego czekał.

— O panie Malfoy, jak to dobrze, że przypadkiem na pana wpadłem. — mężczyzna próbował dorównać mu kroku.

— Czaisz się na mnie od tygodnia, więc przypadku nie ma tu zbyt wiele.

— No tak, tak. — skręcił w prawo, ale Thaddeus nadal za nim podążał. — Przyniosłem ci to.

— Co to jest?

— Jakieś dzieci mugoli zastawiły pułapki w lesie i złapali w sieć młodego centaura.

— Doskonale wiesz, że z tym musisz iść do Glendy Wagtail na czwartym piętrze, a nie do mnie. Mów po co tak naprawdę przyszedłeś. — przystanął w ciemnym korytarzu.

Niski czarodziej westchnął, włożył dokumenty pod pachę, a następnie zdjął okulary, które dotychczas miał na nosie.

— Jak pewnie wiesz wprowadzono nowy system kar... — blondyn uniósł do góry gazetę. — No tak... Moja żona, Idris wiem, że zrobiła źle, ale to dobra kobieta. Nie zasługuje na coś takiego.

— I co mam według ciebie zrobić?

— Ludzie liczą się z twoim zdaniem. Gdybyś szepnął co nieco...

— Naprawdę sądzisz, że zaryzykuje swoją karierą dla twojej żony, Waffling?

— Spróbuj mnie zrozumieć. Gdyby to była twoja żona...

— Moja żona nie byłaby na tyle głupia by stosować jakieś niesprawdzone ziółka na mugolu.

Nie zwracając uwagi na zrozpaczone spojrzenie
Thaddeusa, blondyn odwrócił się i skierował się do swojego gabinetu. To nie było tak, że nie chciał pomóc z czystej złośliwości, lecz był po prostu bezradny. Jemu jak i wielu osobom również nie podobała się nowa ustawa. Jak doszło do tego, że tak wielu pozwoliło tak nielicznym na tak ogromne barbarzyństwo? To chore jak ludzie przyjmują bezkrytycznie wszystko, co się im podaje, nie protestując nawet po cichu.

Odrazu po przekroczeniu swojego gabinetu, Draco zrzucił z siebie dużą czarną szatę oraz marynarkę. Machnięciem różdżki rozpalił ogień w kominku i wrzucił do niego gazetę. Nie miał zamiaru zaprzątać tym sobie głowy. Nie lada wyczynem jest utrzymać pustkę w głowie, bardzo zdrowy wyczyn w dodatku. Milczeć przez cały dzień, nie czytać gazet, nie słuchać radia ani plotek, pogrążyć się całkowicie w lenistwie, pozostać absolutnie obojętnym na losy świata - oto najlepsze lekarstwo, jakie człowiek może sobie zaaplikować. Wiedza książkowa powoli z nas opada, problemy roztapiają się, zanikają, więzy zostają łagodnie zerwane, myślenie, kiedy raczymy sobie pofolgować myśleniem, staje się bardzo prymitywne, ciało zamienia się w nowe, cudowne narzędzie, patrzymy na rośliny, kamienie, ludzi innymi oczami.

— Oo panie Malfoy. Cóż pana tak zdenerwowało w ten piękny poranek?

Ze swojego biura wyłonił się Pucey, a na jego ustach błyszczał uśmiech. Malfoy prychnął na jego dobry humor. Był zarozumiałym stworzeniem, które pozjadało wszystkie rozumy tego świata. Jest fałszywy i nigdy nie zdejmuje maski. Jest odludkiem, który żyje cudzym życiem, życiem bohaterów książek. Był przewrażliwiony i aspołeczny. Jest dwudziestopięciolatkiem, który nie potrafi odnaleźć się w zastałej rzeczywistości. Jest obeznany w teorii egzystencji i nie ma zielonego pojęcia o praktyce.

Cold Heart [D.M]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz