Wen Ning w pospiechu zrywał każdą, ładną napotkaną roślinę na łące. Chciał jak najszybciej zjawić się przy siostrze z pełnymi rękami ziółek. Biegał w tą i z powrotem. Zieleń wypadała z jego ramion, tworząc za sobą ścieżkę wyrwanych roślin. W zębach trzymał mocno zaślinioną kartkę.
Do końca jeszcze nie rozróżniał kwiatka od zwykłego chwastu. Dopóki Wen Qing nie pokazała mu rysunku owego ziółka, to się tego nie nauczył na pamięć. Gdyby ktoś go teraz zobaczył, uznałby chłopaka za wariata. Kilka chwastów znalazło się w rękach czarnowłosego.
Słońce powoli zachodziło za horyzont, kryjąc się za górami do samego nieba, dotykającymi czubku pomarańczowo różowych chmur. Nawet przechodząca zwierzyna uciekała przed nim, nie chcąc dostać zawału od jego upiornie bladej twarzy.
Częściowo dalej był człowiekiem. Jego serce biło jak u innych istot. Miał wzmocnione siły od przeciętnej osoby i lodowate ciało, będąc żywym trupem. Nie mógł wzywać swojego ostrza. Po śmierci zdecydowało się porzucić swojego prawowitego właściciela. Walcząc nim tylko ograniczałoby jego ruchy. Posługiwał się siłą dłoni, tyle mu wystarczało.
Biegiem wracał na tereny kurhanów. Przechodząc przez niewidzialną barierę nic nie wyczuł. Żadnego powiewu ogromnej mocy. Coś zaczynało mu powoli nie pasować. Nie zwalniając, ruszył do siostry z górą roślin, zakrywająca jego całą głowę.
_xXx_
Plotki o wieści zdobyciu przeklętej pieczęci, zranieniu Patriarchy YiLing i odebraniu mu fletu rozniosły się zaledwie w jeden dzień. Ludzie chcieli zobaczyć dowody na własne oczy, więc tłumy ludzi szło w stronę Pałacu Złotego Karpia. Gratulowało klanowi Jin, za danie nauczki demonicznemu kultywatorowi. Inni, będący po stronie Wei Yinga, buczeli i buntowali się sprawcy.
Zrobił wiele dla słabszych, wyeliminował najgorszą część klanu Wen. Kuzyn Jin ZiXuna nie był tym faktem za bardzo zadowolony. Jego żona zaczęła się martwić o młodszego, adoptowanego brata. Chciała się udać na Kopce Pogrzebowe i zobaczyć na własne oczy srebrnookiego. Lider zatrzymywał ją, by się tam sama nie szła, tylko została z synem bezpieczna w pałacu.
Nie dawno co Jin Ling przyszedł na świat, powinna odpoczywać po ciężkich dniach, pełnych bólu. Jin ZiXuan powiedział jej, że wyślę tam kogoś zaufanego, by sprawdził, czy dobrze się miewał Wei WuXian. Dla żony by została w domu, zrobiłby to.
Jiang Cheng zaciskał zęby i pięści do białych kosteczek. Wiedział, że założyciel mrocznej mocy zdradził klan Jiang, ale dalej nie potrafił przestać postrzegać go jako starszego brata.
Razem się wychowywali od małego.
Razem spędzali większą ilość czasu.
Razem byli w najtrudniejszych dla nich chwilach.
Razem przeżyli wspaniałe chwilę ich przyjaźni.
Mógł czuć do niego urazę, ale gdzieś w środku długo nie potrafił się na srebrnookiego gniewać. Za dobrze go znał, by takie coś go zraniło. Przez pewien czas nie mógł opuścić Przystani Lotosów. Po całej sprawie z Wenami, dalej odbudowywali rodzinne miejsce.
Klan Jin rzucił pomocna ręką ze względu na żonę władcy, która pochodziła z tego miejsca. Podarowali im potrzebnych materiałów na wyniszczone kąty oraz kilku ludzi do pomocy przy ponownym rozwoju i wzmocnieniu.
Wieść nawet dotarły do Zacisza Obłoków. Przez panujące tam zasady ludzie tak bardzo nie świętowali jak ludzie z mniejszych miejsc. U nich dzień był jak co dzień. Ratowali, co się jeszcze dało uratować.
CZYTASZ
Nie Ma Powrotu // Mo Dao Zu Shi [PORZUCONE]
FanficOstatni przywódca klanu Wen został zabity. Pozostałe klany w świecie kultywacyjnym mogły w końcu żyć jak wcześniej. Po wielkiej i długiej wojnie Wei WuXian co raz bardziej tracił kontrolę nad Pieczęcią Tygrysa Stygijskiego i swoją mocą. Każdy z pr...