14

530 43 60
                                    

"Kto tak krzyczy imię brata XiChena?" Zapytał zaniepokojony Wei Ying, zaprzestając swoich śmiechów i próbując złapać głęboki oddech, które zimne powietrze mu za bardzo uniemożliwiało. Głos wydawał się znajomy, ale odległy. Nie mógł za bardzo zidentyfikować jego właściciela po nim, był to bardziej piski, niż jeżeli głos dorosłego mężczyzny.

Tym dźwiękiem zbudziło się kilku członków klanu, w tym nauczyciel Lan, który chciał dzisiaj przespać spokojnie całą noc bez jakichkolwiek przeszkód, jednak szczęście opuściło jego ducha i nie potrafił zmrużyć oczu. Nałożył jedynie na siebie delikatny szlafrok, prawie prześwitujący i udał się na zewnątrz, szukając źródła hałasu. Zimny wiatr gwałtownie podwiał jego szaty, podnosząc do góry i przewietrzając jego dolne partie okropnym zimnem.

Patriarcha YiLing chciał się udać za tym dźwiękiem, gdy drogę zagrodził mu nieco spocony przywódca klanu Lan. Z jego twarzy można było wyczytać wiele zagubionych i tajemniczych odczuć, obserwując go na twarzy srebrnookiego wyrósł ogromny zapytajnik.

"To na pewno nic ważnego. Chyba zapomniałem wyłączyć budzik przed spotkaniem z wami. Miłej nocy!" Ujął małego A-Yuana w swoje ramiona i uciekł z powrotem do czterech ścian kwatery, pozostawiając wcześniejszą książkę na blacie drewnianego stolika.

"Bracie XiChen! Brat o czymś zapomniał!" Demoniczny kultywator krzyknął za Zewu-Junem, machając jego otwartym czytadłem. Ale pomimo wielu krzyków nawołujących jego imię, on nie wrócił, zaszywając się głębiej w Zaciszu Obłoków.

Chłopak z czerwoną wstęgą we włosach zamknął lekturę, będąc ciekawy, co takiego czytał przywódca. Jego oczy na chwilę się zwęziły, widząc nie pasujący do niego tytuł. "Jak zniewolić i uwieść kochanka." Powiedział na głos. Nie wiedział, że Lan XiChen czytał takie książki, nigdy nie sądził, by kiedykolwiek znalazły się w rękach Pierwszego Jadeitu Gusu.

"Lan Zhan, twój brat czyta takie książki?" Podniósł wyżej, dzięki czemu starszy mógł zobaczyć w całej okazałości stos kartek, przypięty kilkoma krwistymi nitkami z lewej strony. Wei WuXiana interesowały inne dzieła, bardziej dla dorosłych, pokazujące prawie realistyczne relacje między bohaterami w intymnych sytuacjach.

Ta częściowo też się zaliczała do grupy, ale na pewno nic związanego z wiązaniem go nie interesowało, wręcz przerażało.

"Mn."

"Więc jednak wiedziałeś?! I nic mi nie powiedziałeś? Mogłem pomóc bratu XiChenowi w takich sprawach. Więc prawdopodobnie ten głos, który wolał go, był jego zniewolonym kochankiem? Znasz tę osobę?" Spojrzał w złote kulki, szukając w nich jakiegokolwiek kłamstwa.

"Nie. Nie włączam się w jego sprawy prywatne, a tym bardziej miłosne. Mam własne problemy, które siedzą przede mną." W dwa palce ujął podbródek srebrnookiego, kierując jego wzrok ku górze. Jego policzki zarumieniły się i jednocześnie zbladły, zauważając błysk w tęczówkach HanGuang-Juna, nic dobrego nie wróżyły.

Młodszy próbował skoczyć na drugi stołek, znajdujący się na przeciw niego, jak najdalej się dało. Nie chciał znów poczuć bólu tyłka, który dalej mu doskwierał i jeszcze rany na jego biodrach się nie zagoiły, a WangJi wyglądał na delikatnie radosnego.

"Wei Ying, kiedy cie zawsze widzę, czuje się podniecony. Musisz wziąć za to odpowiedzialność, nie chce słyszeć o innym mężczyźnie na osobności, gdy jesteśmy razem." Złapał Patriarchę w tali, zagłębiając go w swoim uścisku, niczym wąż boa, duszący swoją ofiarę przed zjedzeniem, a następnie połykając go w całości.

Wewnętrzna szata młodszego delikatnie osunęła się z prawego ramienia, odkrywając część klatki piersiowej. Pomimo że jego ciało było mokre i zimne, nie przeszkodziło to drugiemu paniczowi Lan. Dla niego nieważne jakby wyglądał kochanek, zawsze dobrze wyglądał, będąc brudny od błota, strzelony przez piorun z ogromną mocą, przewiany przez wiatr, czy zamarznięty na kostkę lodu na dworze.

Nie Ma Powrotu // Mo Dao Zu Shi [PORZUCONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz