Rozdział 2

440 26 1
                                    

[Miejsce jak każde inne]


85 lat później


"Nie, piekło nie ma nic wspólnego z miejscem, piekło wiąże się z ludźmi"

Piekło... tak przerażające, okrutne i niesprawiedliwe miejsce, a zarazem niczym nie różni się od innych miejsc na świecie. W jednym miejscu kumuluje się  tyle kultur, nieznajomych sobie osób, które mijają się każdego dnia, pojawiających się nie wiadomo kiedy i znikających nie wiadomo kiedy. Miejsce przepełnione radością trwającą niezwykle krótko, rozpaczą, strachem i pewnością, luksusem i biedotą, obłąkaniem i agresją. Niezmienne w swojej brutalności i monotonności. Dziwnie to zabrzmi, ale nieśmiertelność nie trwa wiecznie. 

Grzesznicy pojawiają się i znikają. Morderców zamieniają mordercy, szaleńców zamieniają szaleńcy, a plugawców, plugawcy. Stan tych zdarzeń nie uległ zmianie od tysięcy lat. Wszyscy grzesznicy są ulegli przed niespodziewanym. Zagłada mogła nadejść tylko z dwóch stron, od strony nieba, lub innego grzesznika. To takie przewidywalne, a zarazem takie niespodziewane i niepowstrzymane. Po dniu następuje kolejny dzień, po tygodniu , tydzień po miesiącu, miesiąc i w ten sposób przemijał rok po roku. Grzesznicy odchodzili w niepamięć, ich miejsca zastępowali nowi.

 Alastor nie marnował czasu. Każdego dnia pioł się coraz wyżej po drabinie nieograniczonej władzy, mocy i potęgi, zdobywając sojuszników i pozbywając się nieprzyjaciół, tym samym stając się jednym z najpotężniejszych w historii Panów Piekła. Zabrzmi to niewiarygodnie, ale nawet w takim miejscu, przepełnionym anarchią, przemocą, chaosem i niesprawiedliwością, znajdowała się monarchia, która rządziła tym miejscem, niezachwianie od setek tysięcy lat. 

Władza jednak ma to do siebie, że nigdy nie trwa wiecznie i tak jak inne rzeczy zostaje zamieniana. Złotą erę radia zakończyła telewizja, a złotą erę telewizji, media społecznościowe i tak też miało być w przypadku Alastora.  Światem przecież nie włada polityka, wojsko, organizacja ani wiara. Światem włada rozrywka. Zapewnij ludziom rozrywkę, a ludzie pójdą za tobą... to takie proste. Problem w tym, że rozrywka się zmienia z pokolenia na pokolenie.


Alastor wychodził właśnie z kafejki. Jak zwykle uśmiechnięty. Jego wygląd od ponad 80 lat nie uległ zmianie. Ubrany w swoją ulubioną koszulę i marynarkę, z drobnym monoklem przy prawym oku. Po swojej śmierci przybrał formę demona, o wyglądzie humanoidalnego jelenia (o ironio).Spokojnym krokiem wyszedł na ulicę i wziął głęboki wdech. Krwisto czerwone niebo odbijało się w szybach pobliskich domów i sklepików. W powietrzu jak zwykle unosiły się prawie niewidoczne drobinki popiołu. Mężczyzna zrobił krok do przodu, gdy nagle z pobliskiego zaułka wybiegł młody demon, z pełną garścią pogniecionych i papierowych banknotów. Młodzieniec wpadł na na nic niespodziewającego się Alastora, przewracając go i rozrzucając dookoła swoją zdobycz. 

- Kurwa, co ty robisz? 

Wrzasnął nieznajomy, na dostojnie ubranego demona, jednocześnie podnosząc się z ziemi.

- CóŻ T0 Ma zNaCZyĆ?

Zapytał Alastor. W jego głosie słyszalne były wyraźne i charakterystyczne zagłuszenia radiowe. Najbliższe otoczenie stało się jakby ciemniejsze i mroczniejsze, a niezręczną ciszę zaczął przeszywać niepokojący nieznanego pochodzenia dźwięk zakłóceń radiowych.

- Oo! To... Ja-ja przepraszam, ja nie-nie chciałem...

Powiedział wystraszony demon i uciekł w koleją alejkę, porzucając pieniądze rozrzucone na asfalcie. Niepokój i mrok zniknęły tak nagle i niespodziewanie, jak się pojawiły.

- Cóż za zniewaga, co niektórzy nie wiedzą chyba co to są dobre maniery.

Alastor wstał, otrzepał z swojej marynarki kurz i ruszył spokojnym krokiem wzdłuż ulicy nucąc sobie jakąś radosną melodie. Przechodząc przez kolejne alejki mijał sklepy wypełnione alkoholem, broniami palnymi, wyrobami tytoniowymi i narkotykami. Mężczyzna nigdy nie był wielkim fanem, szczególnie tych ostatnich. Twierdził, że nie rozumie jak inni mogą dobrowolnie i umyślnie używać czegoś co zmienia ich mózg w papkę, a ciało w marionetkę o zaplątanych sznurkach.

 Patrząc na niego, moglibyśmy stwierdzić, że jest inny niż reszta, że jest jedynym grzesznikiem zachowującym się nad wyraz spokojnie i opanowanie. Trudno nazwać kogoś opanowanym i spokojnym w piekle, w miejscu, do którego trafiają wszyscy popaprańcy i szaleńcy po zakończeniu swojego marnego żywota, lecz na pierwszy rzut oka, z pośród wszystkich mordujących i okradających się nawzajem demonów to właśnie  jelenio-demon w marynarce wydawał się najspokojniejszy, jakby nie martwił się tym, gdzie się znajduje i tym co dzieje się dookoła. Jednak nie można oceniać książki po okładce. Mimo widocznego spokoju ducha, Alastor wcale nie był taki spokojny. Jego władza powoli słabła, jego sojuszników zabijano, lub już zabito, a ich miejsce zajmowali nowi, silniejsi i nieustępliwi szubrawcy.

 Alastor wiedział, że jeżeli nie zdobędzie w najbliższym czasie poparcia i nowych oddanych sojuszników jego władza i siła zakończą się, a on sam zostanie zapomniany. Jego przemyślenia przerwał śmiech grzeszników siedzących w małym kółku i przyglądających się drobnemu telewizorkowi.

-Czy... czy... ona....

Próbował wydusić demon nieudolnie tłumiąc śmiech

- Czy ona... ona tak na serio?

-Pojebało ją do reszty!

Ledwo wykrzyczał drugi z grzeszników i wybuchnął śmiechem.
Alastor z zaciekawieniem zbliżył się do grupy demonów. Spokojnym i praktycznie bezgłośnym krokiem zbliżył się do nich, cały czas próbując przyjrzeć się zasłanianemu, przez jednego z grzeszników telewizorowi.

- Powiecie mi, co jest źródłem waszego śmiechu, moi drodzy...

- To Radio Demon!

Zawołał jeden z wystraszonych demonów. Cała grupa rozbiegła się w różnych kierunkach zabierając ze sobą drobny telewizorek.

- Czyli nie powiecie...

Westchnął, uśmiechając się sztucznie, jak to miał w zwyczaju.
No cóż, bycie jednym z najpotężniejszych grzeszników w całym piekle, nie zawsze pomaga. Alastor wrócił się i ponownie ruszył wzdłuż ulicy. Nie przeszedł daleko, gdy napotkał kolejnych śmiejących się grzeszników, niedaleko nich stała kolejna grupa śmiejących się grzeszników i jeszcze jedna i kolejna. To był niecodzienny widok. Na końcu alejki zgromadziła się największa grupa. Alastor niepostrzeżenie przedostał się na przody. Tłum zgromadził się przed witryną sklepu z elektroniką. 

Na przodzie witryny postawione były telewizory, jeden na drugim. Każdy telewizor emitował jeden, ten sam kanał.  Właśnie przeprowadzany był wywiad z księżniczką piekła. Początkowo Radio Demon nie do końca rozumiał jak wywiad może wywołać tyle radości i śmiechu, szczególnie z tak ważną i wysoko postawioną osobą. Jednak szybko zrozumiał przyczynę śmiechu wszystkich tu zebranych. Jak to się mówiło... "gorzej być nie może?" i siup, okazuje się, że jednak może. Ten wywiad był idealnym przykładem tej właśnie ironii losu, istna parada błędów, potknięć i złośliwości losu. Mimo wszystko Demon w marynarce widział w tym ogromny potencjał. Oczywiście mówiąc potencjał, nie mam na myśli idei pomysłu, a jego pożądane przez niego skutki uboczne.  Trzeba przyznać, że niespotykane jest, aby w trakcie krótkiego wywiadu, doszło do bójki, koncertu i podpalenia jednego z dziennikarzy w przeciągu zaledwie kilku minut. To było właśnie to, czego Alastor szukał, coś co przyciągnie grzeszników do niego i znowu zapewni mu siłę i większą władzę... 



Small RedemptionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz