Rozdział 6

317 19 2
                                    

["Koleżeńska" pogawędka]

Słońce właśnie wschodziło. Był piękny, ciepły poranek, jak na standardy piekła. Po rozprawieniu się z kilkoma problematycznymi bytami i związanymi z nimi sprawami, Alastor, jak to miał w zwyczaju spędzał dłuższą chwilę w ogrodzie najbliższej kawiarni, popijając świeże cappuccino. Co ranka udawał się do tej kawiarni i zawsze zaczynał tam swój dzień. Tym razem mężczyzna nie czuł się najlepiej. Przez cały czas czuł czyjeś spojrzenie na karku. Uczucie bycia obserwowanym, nie dawało mu spokoju. Co pewien czas spoglądał za siebie, przypadkiem upuszczając serwetkę, lub pod pretekstem podniesienia leżącej obok niego gazety. Mimo wszystko to nieprzyjemne uczucie wpędzało go w pewnego rodzaju paranoję. Oczywiście nie dawał zauważyć tego po sobie. Zawsze uwielbiał polowanie, a szczególnie ciekawa wydawała mu się myśl, że to ofiara, stawnie się myśliwym. Wrócił do popijania kawy i czytania porannej gazety. Treść pisma średnio mu się spodobała. Nic dziwnego, skoro pierwsza połowa była poświęcona plotką na jego temat, a z kolei druga połowa opisywała denności idei, w której zdecydował się wziąć udział.

- Co za chłam!

Syknął ze złością. Demon pogniótł gazetę w papierową kulkę, a następnie zgniótł ją mocniej.  Dłoń momentalnie stanęła w płomieniach, a gazeta natychmiastowo zmieniła się w popiół, który odleciał wraz z wiatrem. Po tym czynie Radio Demon usłyszał,  jak ktoś momentalnie chowa się za znajdujący się za nim róg kawiarni. Alastor uśmiechnął się szeroko, spojrzał na znajdujący się obok krzew i zaśmiał się cicho. Wiedział, że w "polowaniu" wcale nie wygrywa łowca, czy ofiara, a ten, kto popełnił mniej błędów. Mężczyzna spokojnie wrócił do picia gorącego jeszcze napoju i ze spokojem ducha zaczął przyglądać się otaczającej go przyrodzie. Kończąc swoją wizytę w tym miejscu, Radio Demon pstryknął palcami, po czy poprosił jednego z kelnerów, obsługujących gości.  Wymienił z nim kilka słów i zapłacił za wszystko. Przez cały czas czuł na sobie wzrok nieznajomego. Mimo wszystko uśmiechał się tylko i nie dawał po sobie poznać, że czegokolwiek się domyśla. Nieznana osoba ostatni raz wyjrzała zza rogu, w momencie, gdy wysoki mężczyzna kierował się w stronę wyjścia. Tajemnicza postać powoli wycofała się za ścianą budynku tak, żeby Demon nie zobaczył jej, nagle się odwracając, w stronę ogrodu.

-Musisz się jeszcze wiele nauczyć moja droga... 

 Wybrzmiał głos Alastora za plecami niepożądanego przez niego szpiega. Bez momentu zastanowienia tajemnicza postać wzięła zamach a następnie szybkim ruchem zbliżyła broń białą do gardła mężczyzny. Ostro zakończona broń zatrzymała się kilka centymetrów przed gardłem demona, nie mogąc drgnąć ani o milimetr.

- A może jakieś "Dzień dobry", albo "Witam" Vaggie?

Zapytał pewny siebie Alastor odwracając się plecami do dziewczyny. Dziewczyna nie mogąc się ruszyć, zaczęła rozglądać się nerwowo. Jej ręce trzymała jakaś dziwna i niepowstrzymana siła. Chwilę później ta sama siła wyrwała z jej ręki włócznię, rzucając ją na ziemie.  

- Spokojnie nic ci się nie stanie...chociaż... to zależy od ciebie.

Uśmiechnął się Alastor sztucznym, charakterystycznym dla siebie uśmiechem. Tym razem zbliżył się trochę do Vaggie. Uśmiech momentalnie ustąpił miejsca powadze, a on sam zmienił ton wypowiedzi. 

- Nie wiem czy wieści o prześladowaniu i próbie zabójstwa pomogą ci zareklamować hotel.

Stwierdził pogardliwie mężczyzna ponownie oddalając się od chwilowo bezbronnej dziewczyny.

- Nie wiem co planujesz, ale wiec, że cię powstrzymam.

- W czym?...

Roześmiał się szczerze Alastor odwracając się w stronę Vaggie.

- Przemyceniu kawy do hotelu? Jesteś zbyt nieufna, jak na osobę, która chce nawrócić grzeszników i zbyt...natarczywa.

Syknął lekceważąco demon. Dziewczyna zaczęła się szarpać, próbując tym samym przezwyciężyć obezwładniającą ją siłę . 

- Nie szarp się i tak nic ci to nie da, jednak mam dla ciebie propozycję, nie do odrzucenia. Ty przestaniesz mnie nachodzić w czasie wolnym, z kolei ja uznam tą całą sytuacje za nieporozumienie i nigdy o niej nie wspomnę. Co ty na to moja droga?

Zapytał z wyższością w głosie mężczyzna. Dziewczyna nic nie odpowiedziała. Zaczęła tylko patrzeć na znajdującą się obok niej włócznie i jeszcze bardziej próbować wyszarpać się spod nieznanej siły.

- Wynoś się z życia mojego i Charlie!

Krzyknęła bezradna Vaggie. Alastor nie wziął tych słów do serca.

- Jesteś bardzo przewidywalna, nie sądzisz.

Dziewczyna zamilkła i spojrzała się tylko krótko na demona, śmiejącego się z jej pewności siebie, mimo jej bezbronności.

- Uznam tą ciszę za zgodę.

Stwierdził Radio Demon, po czym pstryknął palcami. Zza pleców dziewczyny przyleciała, trzymająca ją zjawa, a następnie rozpłynęła się w cieniu zaułka. Dziewczyna szybko sięgnęła po włócznie, w międzyczasie słysząc tylko kolejne pstryknięcie mężczyzny. Vaggie natychmiast cisnęła bronią przed siebie, lecz włócznia trafiła w przeciwległą ścianę.  Nikogo już tam nie było. Na podłodze leżała tylko mała, elegancka karteczka, z starannym napisem "Au revoir". Początkowo Vaggie nie wiedziała co się dzieje. Rozglądała się po zaułku, czujnie wysłuchując jakichkolwiek, nawet najmniejszych i najcichszych dźwięków i ruchów, jednak nic nie zauważyła. Rozejrzała się jeszcze krótko po ogrodzie i ponownie wyjrzała zza rogu. Ku jej zdziwieniu przy ladzie kawiarni stał uśmiechnięty Radio Demon, odbierający właśnie kubek kawy na wynos. Alastor spojrzał się w stronę Vaggie, pogardliwie uśmiechnął się i ukłonił śmiejąc się przy tym dyskretnie.  W dziewczynie aż wrzało, widząc jak Alastor, uśmiechnięty wraca z powrotem do hotelu bez najmniejszego uszczerbku na zdrowiu. Jej pomysł nie wypalił, a sam Radio Demon z jeszcze większą determinacją zostaje w hotelu.

Small RedemptionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz