Episode 19

27 6 0
                                    

— Cześć, Jackie.

— Sammy, Sammy, Sammy — wymruczał Jacob po drugiej stronie linii. — Tak dawno nie dzwoniłeś. Mogłeś się chociaż zapowiedzieć.

— Uwierz, sam chciałbym wiedzieć, że zadzwonię — wyznał z westchnięciem Samuel, przejeżdżając ręką po czole.

— Rozumiem — powiedział Jake, tak jakby naprawdę wiedział, co chodzi po głowie Barronowi.

— Czy w takim razie mam jak zwykle wyjaśnić ci, dlaczego dzwonisz? — spytał uprzejmie.

— Poproszę — zgodził się Sam.

— A więc w niewiarygodnie wielkim skrócie — zaczął Leszczynsky profesorskim tonem — dzwonisz, bo nie możesz wytrzymać z myślą, że minął tydzień od mojej wspaniałej i spektakularnej imprezy halloweenowej, a ja ani razu nie próbowałem cię przekonać do wstąpienia do gangu. Nie wiesz, dlaczego nie odzywam się do ciebie, choć warunki, jakie zaistniały od tamtego dnia, idealnie sprzyjają moim potencjalnym namowom. Nie rozumiesz, dlaczego nie wykorzystam słabej pozycji, na której się znalazłeś,  by zwerbować cię na swoją stronę. Twoja banda błaznów zaniedbuje kontakt z tobą, a tobie brakuje atencji. Nie dostajesz jej także ode mnie, więc codzienność została zachwiana. Zbyt przyzwyczajony, że wszyscy skaczą wokół ciebie, niczym jakiegoś wyjątkowo cennego eksponatu, teraz nie potrafisz odnaleźć się z szarej codzienności i bezruchu.

Samuel nie wiedział, kiedy zamknął oczy. Kiedy słuchał sonetów cytowanych przez Williama, wiedział. Zamykał je świadomie, bo chciał skupić się na staroangielskich przesłaniach mistrza dramaturgii. Nie chciał, by obraz w jakikolwiek sposób go rozpraszał, chcąc jak najtrafniej zrozumieć interpretację sonetów. William rozumiał je wszystkie. On nie, dlatego musiał wybitnie się starać.
Kiedy słuchał słów Jacoba, jego oczy zamykały się w jakimś nieokreślonym momencie. Samuel nie potrafił stwierdzić, kiedy właściwie się to dzieje. Po prostu nagle zdawał sobie sprawę, że obrazu nie ma. Jest tylko głos w słuchawce, należący do osoby, która w każdym momencie jego życia potrafiła dokładnie podać powód ich rozmowy, nawet jeśli Barron sam go nie znał — a najczęściej właśnie tak było.

Na linii zaległa cisza, a Sam otworzył oczy.

— To ty tak uważasz — odezwał się w końcu.
Jacob roześmiał się krótko.

— Oczywiście, Sammy, oczywiście — skomentował z rozbawieniem.

— Możesz zaproponować jedną z tych swoich gier? Wciąż są aktualne? — spytał z nadzieją Barron.

— Czyżbyś pragnął zwyciężyć chociaż w naszych dziecięcych rozgrywkach? Tak bardzo przytłacza cię ciągłe przegrywanie w realnym życiu? — wytknął mu złośliwie Leszczynsky. Barron nie musiał znać go tak dobrze, jak znał, by wiedzieć, że chłopak niebezpiecznie się uśmiecha. Kiedy nie odpowiedział na zadane pytanie, Jake westchnął z rozbawieniem i kontynuował: — Zagrajmy w pytania. Zaczynasz — polecił.

Barron myślał przez moment.

— Dlaczego umieściłeś zdjęcie Sharona i tamtej dziewczyny w internecie?

— Ja go nie umieściłem — odparł zgodnie z prawą Jacob. — Moja kolej. Dlaczego powiedziałeś Edwardsowi, że jesteś pedałem?

Samuel skrzywił się nieznacznie.

— Nie powiedziałem — zauważył, idąc tym samym tropem, co Jake. — Dlaczego w takim razie Nathalie umieściła post ze zdjęciem?

— Ludzie na imprezach robią takie rzeczy, to normalne. Dlaczego zostałeś na imprezie do rana, skoro wszystko zaczęło się psuć w środku nocy?

Skład Przedstawicieli Prozaicznych OsobliwościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz