5. Uderzyłaś się w głowę?

20 3 2
                                    

Ból nie ustawał.

Zamiast tego przybierał jedynie na sile.

Teraz już nie wypełniał tylko mojej głowy. Rozlewał się ciepłymi, palącymi falami po całym moim ciele, od czubka głowy po same opuszki palców, raz po raz. Z każdą falą stawał się coraz mocniejszy, bardziej nieznośny.

Szepty... słyszałam je tak głośno i wyraźnie. Jakby właściciele głosów stali tuż przy mnie. Pochylali się nade mną. Ich głosy nie były przyjemne. Były ostre, raniące, wzmagające mój ból.

Nagle czuję jak wzdłuż kręgosłupa rozlewa się kolejna fala potwornego bólu, przeszywająca mnie, paląca. Mimowolnie wygięłam plecy w łuk i krzyknęłam... głośniej. Czy to możliwe? Najwidoczniej tak, bo mój głos brutalnie rozdarł ciszę panującą w lesie. Na pewno ktoś już mnie usłyszał. Jeśli nie przedtem to teraz. Ale nie obchodziło mnie to. Zapomniałam o tym, że uciekałam. Zapomniałam o tym przed kim i dlaczego. I zapomniałam, że mój krzyk może go zwabić. Teraz to się nie liczyło. Liczył się tylko on.

Ból.

Zacisnęłam obolałe palce na mchu. Nadal krzycząc. Nie przerywałam nawet na chwilę. Już brakowało mi tchu. Powietrze uchodziło z płuc razem z tym przeraźliwym wrzaskiem. Nie miałam po prostu czym oddychać, a krzyku nie potrafiłam powstrzymać. Wydobywał się sam. Tak jak ten ból znikąd.

Nie miałam pojęcia co tak właściwie się ze mną działo. Czy tak wyglądały objawy chorób psychicznych? Czy jest możliwe abym coś sobie ubzdurała na tyle mocno, że wyobraziłam sobie głosy i ból na tyle mocno, że byłam w stanie go odczuwać?

- Księżniczka? – Ten głos.

Znajomy, spokojny, lekko zaniepokojony głos, który przedziera się przez wszystko z taką łatwością. Mój krzyk, ból, szepty są dla niego niczym. Dociera mimo wszystko do mojej głowy i otula mnie swoim ciepłem i spokojem.

Rozluźniam palce nadal ściskające mech, jednak się nie podnoszę. Mam wrażenie, że jeśli się tylko ruszę ból powróci, a wtedy po prostu się rozpadnę. Każda moja kość, tkanka, wszystko rozsypie się na drobne atomy.

- Co ty tu robisz? Co się stało? Czemu tak krzyczysz? – Nie słyszę już tej drwiny, którą dane mi było poznać w szkole. W tej chwili jest naprawdę zaniepokojony i zagubiony. Nie wie co się dzieje, tak samo jak ja.

Słyszę jego miękkie kroki zbliżające się do mnie. Słyszę jak kuca obok i kładzie swoją chłodną dłoń delikatnie na moje ramię.

- Możesz wstać? – Pyta spokojnie. Nie ciągnie mnie. Nie odwraca. Czeka po prostu na moją reakcję, która nie nadchodzi.

Leżę bez ruchu, jakbym umarła. W rzeczywistości jednak napawam się jego głosem. Głosem Killiana, który teraz w tak niezrozumiały sposób obmywa moje ciało z resztek bólu jaki pozostał w jego najmniejszych zakamarkach.

- Proszę powiedz coś, ja... - Urywa nagle, czuję jak jego palce na moim ramieniu niespokojnie drgają. – Kto... kto ci to zrobił?

W pierwszej chwili nie rozumiem. Kto mnie przewrócił? Kto sprawił, że tak krzyczałam? Ah, nie martw się to tylko dziwne głosy w mojej głowie. Słyszę je od niedawna, ale już chyba kompletnie wariuję. Jeszcze trochę, a niechcący zginę.

Dopiero później dociera do mnie, że chłopak mógł zauważyć brak mojej dolnej części garderoby. Z cichym jęknięciem przewracam się na plecy i od razu nasze spojrzenia się spotykają. O mało nie krzyczę znowu. Moje źrenice rozszerzają się ze strachu. Gdybym stała, odruchowo zrobiłabym krok w tył. Pierwszy raz w życiu dane mi było ujrzeć tyle gniewu w czyimś spojrzeniu. A w ochach Killiana kryje się go mnóstwo. Od razu myślę, - i może zabrzmi to idiotycznie - że to moja wina. Że to przeze mnie jest tak zły.

PrzepowiedniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz