Mglista Gwiazda była już naprawdę zaniepokojona i zaczęła się zastanawiać, czy Klan Pioruna nie wystawił jej do wiatru. Dosłownie w ostatnim momencie ujrzała sylwetki biegnących ku nim kotów o obcym i za razem znajomy zapach, inaczej zaczęłaby już zezwalać swoim pobratymcom na wejście na lód.
Jak co roku, Mglista Gwiazda była organizatorką Lodowiska — no, może akurat nie od zawsze, bo dopiero od dwóch czy trzech sezonów. Tym razem postanowiła jako pierwszych zaprosić członków Klanu Pioruna. Ze względu na ilość pracy, przyjść mogła tylko ta garstka, ale nie była to jakaś tragedia.
— Witaj, Mglista Gwiazdo! — przywitała się Wiewiórczy Lot. — My... bardzo przepraszamy za spóźnienie, ale kilka rzeczy wypadło nam z głowy... tak czy siak, już jesteśmy!
Nastąpiła chwila zamieszania, koty z Klanu Pioruna zaczęły witać się z tymi z Klanu Rzeki, a następnie zaczęły szukać odpowiednich dla siebie łyżw.
No jasne, nikt poza Klanem Rzeki nie ma swoich własnych łyżw... Mglista Gwiazda westchnęła i kiwnęła głową do brata obłożonego stertą łyżw, stojącego nieco dalej, by podał buty Klanowiczom Pioruna. Przydałby się mu jakiś pomocnik — przeszło jej przez myśl, ale jej interwencja nie była potrzebna — Srebrny Strumien już przyspieszyła z pomocą.
— Jakie rozmiary normalnie nosicie? — Srebrna kotka zajęła się pomocą w dobraniu odpowiednich rozmiarów. Podeszła również do Stokrotki, ale ta odmówiła — uznała, że nie będzie jeździć na łyżwach, bo za bardzo się bała. — Napewno? To bardzo fajna zabawa — zapewniła ją, ale kotka pokręciła głową. Srebrny Strumień nie siliła się na kolejne namowy.
Gdy wszyscy byli już w butach do jeżdżenia, okazało się, że ponad połowa ich gości nie umiała na nich jeździć, więc trzeba było przydzielić im do tego mentorów.
Liściasta Sadzawka, która to umiała, postanowiła nauczyć tego swoją siostrę, Wiewiórczy Lot — coś słabo jej to wychodziło, ale nikt nie wchodził im w drogę. Mglista Gwiazda (najprawdopodobniej nie tylko ona) miała jedynie nadzieję, że pod wpływem jej ciągłych upadków jezioro się nie załamie. Na całe szczęście nie pojawiło się w nim nawet pęknięcie, a jedynie rysy od ostrych zakończeń na łyżwach.
Śnieżne Futro całkiem nieźle sobie radziła sama, a nikt nie miał zamiaru do niej podchodzić, bo była na jeżdżeniu tak skupiona, że aż strach było podchodzić (naprawdę).
Brzozowy Zachód, który radził sobie całkiem, całkiem, instruowała Pierzasty Ogon, a Jasne Serce uczył Dębowe Serce. Na ławeczce przy lodowisku Stokrotka zasypywała Jabłkowego Zmierzcha masą pytań dotyczących życia na takich mokrych terenach. Mglista Gwiazda zamruczała z rozbawienia na ten widok.
Wszystkie zaproszone koty bawiły się swietnie (no, może poza Jabłkowym Zmierzchem), a ona, Mglista Gwiazda, stała przed lodem z ciasno nałożonymi łyżwami na łapach. Tak dawno nie była na lodzie... zrobiła krok w przód.
Poczuła na swoim ramieniu czyiś ciepły oddech i odwróciła się jak oparzona. Był to Czarny Pazur. Uśmiechnęła się pod wpływem jego uśmiechu.
— Pojeździmy razem? — zaproponował.
— Pewnie — odparła i razem weszli na zamarznięte jezioro.
________________________________
Ten wieczór minął wszystkim naprawdę dobrze. Po jakimś czasie wszyscy zeszli z lodowiska (poza Brzozowym Zachodem, któremu bardzo się to spodobało) i przysiedli nieopodal.
Trzcinowa Gwiazda, która wyrwała się ze swojego obowiązku — czuwania nad pracami z ozdobami — i do nich dołączyła. Siedzieli miło przy ognisku, a Piaskowa Burza w towarzystwie dwóch innych kotek z Klanu Pioruna i przyniosła wszystkim przekąski, ciastka. Oczywiście dostało im się od Wiewiórczego Lotu za to, że teraz jedzenie na święta zostanie zjedzone i trzeba będzie je robić od nowa, ale wojowniczka to zignorowała.
Później reszta kotów z Klanu Rzeki, które mimo zakazu Trzcinowej Gwiazdy postanowiły na chwilę oderwać się od obowiązków, również do nich przyszli. Panowała miła atmosfera, wszyscy zapomnieli na chwilę o granicach i barierach ich dzielących.
Potem pojawił się Ognista Gwiazda i reszta kotów. Nie przyszli jedynie medycy — Rozżarzona Skóra poinformowała wcześniej przywódcę Klanu Pioruna, że mają coś ważnego do załatwienia. Nikt w to nie wnikał.
Ognistorudy wojownik przyniósł ze sobą coś jeszcze. Tuż za nim Jeżynowy Pazur trzymał ogromną tackę, na której coś leżało. Tym czymś okazały się białe kubeczki z kakaem w środku, znajdującego się pod warstwą puszystej bitej śmietanki ze sprayu. Całości dopełniała posypka z cynamonu.
— Niech wszyscy się poczęstują — zachęcił wszystkich Jeżynowy Pazur. Tuż po chwili jego ogromna tacka była pusta i wszystkie koty siedziały przed ogniskiem, popijając ciepły napój (nawet Tygrysia Gwiazda musiał przyznać, że niespodziewany poczęstunek od Ognistej Gwiazdy i jego zastępcy były miłym gestem).
Zaczęli śpiewać świąteczne piosenki. Ale zabawa rozkręciła się tak naprawdę po przybyciu Wysokiej Gwiazdy.
— Gdy atmosfera jest, Wysoka Gwiazda by rozładować napięcie jest!...
CZYTASZ
WOJOWNICY ❝Wojownicze Święta❞ ✔️
Humor[ Zakończone ] Słyszałeś kiedyś o świętach? Na pewno. A czy słyszałeś o świętach u wojowników? Takich z choinką i prezentami? Nie? To zaraz je zobaczysz, czytając „wojownicze święta"! Akcja nie dzieje się w konkretnym czasie; w książce będą występo...