𝙲𝚊𝚙𝚒𝚝𝚞𝚕𝚞𝚖 𝚇𝚇𝙸𝙸

97 3 0
                                    

Wczorajszego dnia czułam się o wiele lepiej, kiedy do piwnicy schodziłam z Derlisem. W głowie pojawiały się najróżniejsze scenariusze, że coś nagle wyskoczy mi na twarz. Była to zwykła głupota, ale po przeczytanie wielu mugolskich książek babci już tak naprawdę nic by mnie nie zadziwiło. Korytarze przemierzałam z lampionem w ręku, który był jedynym światłem w podziemnych zakamarkach.

Dotarłszy na miejsce wielkie zdziwienie, wpłynęło na moją twarz, gdy ujrzałam uchylone drzwi. Ze środka dochodziły głośne krzyki, ktoś ewidentnie się kłócił. Jeden głos należał do babci Traversa, a drugi do mężczyzny, który nie szczędził na swoich słowach.

- Zamilcz nieudaczniku! Jak śmiesz odzywać się do mnie takim tonem?! - przeraziłam się głosem, którym mówiła kobieta. Wcale nie brzmiał on tak jak wczoraj. Cofnęłam się do tyłu i plecami uderzyłam w posąg, który przewrócił się na podłogę, wywołując głośny huk. Poczułam kroplę potu spływającą po czole. Zamknęłam oczy i oparłam się o ścianę, bojąc się tego co może się zaraz wydarzyć. Jakie było moje zdziwienie, kiedy za drzwiami pojawiła się kobieta, która uśmiechała się jak gdyby nigdy nic.

- Kochaniutka! Już jesteś, wchodź - staruszka szerzej otworzyła drzwi, zapraszając mnie do środka. Zamrugałam parę razy powiekami, nie dowierzając jak w szybkim czasie z diabła zmieniła się w anioła.

Usiadłam na wskazanym przez nią krześle, czekając na to co zaraz miało się wydarzyć. W pokoju byłyśmy tylko my, żadnego mężczyzny, który przed chwilą kłócił się z ciemnooką. Mój wzrok wędrował za kobietą, która przemieszczała się po pomieszczeniu niczym wąż. Swoimi ruchami przypominała również Snape'a, ale na moje nieszczęście była ona straszniejsza od nauczyciela. W dłoni trzymała złoty puchar, który mieszała swoimi smukłym palcem.

- Wypij, pomoże Ci to się skoncentrować - do ręki podała mi wcześniej trzymamy przez nią puchar. Bez żadnych pytań duszkiem wypiłam gęstą ciecz, która kolorem przypominała krew, ale wcale tak nie smakowała.

Nagle poczułam gorąc, który rozpływał się po całym moim ciele. Przed oczami pojawiły się mroczki, które po chwili ustały. Przez moje roztargnienie nie zauważyłam jak ciemnowłosa usiadła przede mną.

- Na naszych lekcjach będę próbowała nauczyć cię legilimencji i oklumencji. Pierwsze zaczniemy od oklumencji. Będę starała się głęboko wniknąć w twoje myśli, a ty będziesz próbować się bronić. Przygotuj się - nim zdążyłam cokolwiek zrobić, usłyszałam jak kobieta krzyknęła Legilimens!

Ponownie zakręciło mi się w głowie. Tak jak kazała staruszka, starałam się bronić, ale czułam, że mi to nie wychodziło.

- Musisz oczyścić umysł ze wszystkich myśli i emocji. Skup się!

Dłońmi złapałam się za krzesło, starając się wyrzucić z głowy wszelkie myśli i emocje z nimi związane. Kobieta za każdym razem łapała się za głowę, kiedy kończyła „penetrować" mój umysł.

- Nie sądziłam, że pójdzie ci to tak opornie.

- Pani nawet mnie nie zna, więc skąd takie wnioski - ręką zasłoniłam usta, kiedy zdałam sobie sprawę, jakim tonem się do niej odezwałam. Spodziewałam się, że zacznie na mnie krzyczeć, ale ku mojemu zdziwieniu ta zaczęła się śmiać.

- I tu się mylisz moja droga, znam cię jak swoją własną kieszeń. Dopiero się o tym przekonasz - jej śmiech wbrew pozorom był przyjemny dla uszu. Kolejny raz w ciągu godziny poczułam silny ból głowy świadczący o tym, że znów próbowała wtargnąć do mojej głowy. Z całych sił skupiłam się na tym, aby pozbyć się wszelkich myśli. Mina kobiety dała mi do zrozumienia, że szło mi naprawdę kiepsko...

Over My Dead Body | ZAKOŃCZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz