𝙲𝚊𝚙𝚒𝚝𝚞𝚕𝚞𝚖 𝙸𝙸𝙸

262 9 0
                                    

To dzisiaj

1 września 1993 roku, ten dzień nadszedł niespodziewanie, te 3 tygodnie minęły tak szybko, że nim się obejrzałam, a już byłam w drodzę na Stację King's Cross.

- Maeve, tutaj masz bilet na pociąg, niestety peron musisz znaleźć sama, ponieważ ja muszę lecieć do pracy. Żeby się tam dostać musisz wbiec w ścianę pomiędzy peronem 9 i 10, rozumiesz mnie? - pokiwałam tylko głową i popatrzyłam na nią smutnym wzrokiem. Nawet teraz, w dzień, kiedy jej córka rozpoczyna naukę w Hogwarcie, dla niej najważniejsza jest praca. - Dobrze to tyle, pamiętaj, jesteś dla mnie najważniejsza, Kocham Cię - pocałowała mnie w głowę i już po chwili jej nie było.

Poczułam, że w moich oczach zbierają się łzy, ale szybko je wytarłam.

Maeve, nie możesz być mięczakiem.

Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam szukać tego przeklętego peronu 9¾. Po dziesięciu minutach odnalazłam te dwa, o których mówiła mi mama.

Musisz tylko wbiec w ścianę, to nic trudnego.

Policzyłam do trzech i rozpędziłam się, wbiegając w ścianę.

Udało się.

Przede mną pojawił się długi pociąg, to ten sławny „Hogwart Express" z szeroko otwartymi ustami wpatrywałam się w pociąg, lecz z moich myśli wyrwał mnie głos, który informował o tym, że za 5 minut odjeżdżamy. Pobiegłam do wejścia i kiedy znalazłam się w środku, zaczęłam szukać jakiegoś pustego przedziału, by nikomu nie przeszkadzać. Po długim szukaniu w końcu mi się udało. Usiadłam przy oknie i zaczęłam wpatrywać się w widoki, które rozciągały się za oknem. Mimowolnie zaczęłam się uśmiechać. Czułam się teraz wolna, moja matka w końcu przestanie mnie kontrolować, wiem, że mam dopiero 13 lat, nie jestem dorosła, ale to, co ona wyprawiała, przechodziło ludzkie pojęcie. Chwile później czynności, które wykonywałam, przerwało mi agresywne zatrzymanie pociągu. Nic nie widziałam, wszystko nagle jakby straciło barwę, dało się tylko wyczuć, że temperatura zrobiła się o wiele niższa niż była przed chwilą.

Usłyszałam, że drzwi z hukiem się otworzyły, a w nich pojawiła się czarna zjawa, zaczęłam płakać i krzyczeć jednocześnie. Po chwili zjawa zniknęła, ale ja dalej nie mogłam się uspokoić.

Co to było?!

Drzwi ponownie się otworzyły, nie chciałam ponownie zobaczyć tej „zjawy", siedziałam z podkulonymi nogami cicho, łkając. Poczułam ciepłą dłoń na swoim ramieniu i automatycznie popatrzyłam na osobę, która usiadła obok mnie. Była to dziewczyna, która patrzyła na mnie ze współczuciem. Miała długie, gęste, brązowe włosy, oczy były tego samego koloru. - Czy wszystko w porządku? - zapytała, pokręciłam głową na znak, że wszystko jest dobrze.

- Jestem Hermiona Granger, a ty to? - popatrzyłam na nią, ciężko przełykając ślinę.

- Maeve, Maeve Vervain - odpowiedziałam, spuszczając wzrok na swoje ręce. - Jesteś tutaj nowa? Nigdy wcześniej cię nie widziałam.

- Ym tak, przeniosłam się tutaj z Ilvermorny, jestem na trzecim roku. - Naprawdę? Na trzecim roku? To tak jak ja! W końcu będę gadać z kimś innym niż z Ronem czy Harrym. - dziewczyna rozpromieniła się jakby, zapominając o tym, co wydarzyło się przed chwilą w całym pociągu.

- Przepraszam, ale kim jest Ron i Harry? - ze zdezorientowaniem spojrzałam na dziewczynę. - Moi przyjaciele, poczekaj, pójdę po nich, z chęcią cię poznają. - nie zdążyłam jej zatrzymać i po chwili wróciła z dwoma chłopakami - jeden z nich był rudzielcem, a drugi brunetem z dziwnymi okularami.

- Maeve poznaj, Rona Weasleya - wskazała na rudego chłopaka - oraz Harry'ego Pottera, moich najlepszych i jedynych przyjaciół. - dziewczyna popchnęła ich w moją stronę. Postanowiłam przedstawić się pierwsza. - Cześć jestem Maeve Vervain, miło mi was poznać. - wystawiłam dłoń w ich kierunku z szerokim uśmiechem.

Pamiętaj, pierwsze wrażenie jest najważniejsze.

Chłopcy przedstawili się i rozsiedli na drugiej kanapie. Cała trójka wypytywała skąd jestem, dlaczego przeniosłam się tutaj dopiero na trzecim roku, do jakiej szkoły wcześniej chodziłam i dużo więcej, cóż jak dla mnie zbyt prywatnych rzeczy, które nie rozpowiada się obcym osobom, ale szybko zaczęłam zmieniać temat, gdy pytania, które mi zadawali, zaczęły robić się zbyt wrażliwe. Zaczęłam pytać ich o szkołę, jacy są uczniowie i nauczyciele. Powiedzieli mi tylko, że jeśli nie będę w Slytherinie to żebym trzymała się od nich jak najdalej i taki miałam zamiar.

Podróż w ich towarzystwie minęła mi bardzo szybko, Hermiona poinformowała nas, żebyśmy zaczęli ubierać swoje szafy, ponieważ jesteśmy już prawie na miejscu. Pośpiesznie posłuchałam się dziewczyny i już po chwili byłam gotowa. Pociąg parę chwil później zatrzymał się co, było znakiem, że jesteśmy już na miejscu. Podążałam tuż obok nich nie, chcąc się zgubić. Na wejściu do zamku przywitała nas starsza kobieta, która miała charakterystyczny kapelusz na głowie, z opowiadań Hermiony domyślam się, że była to profesor McGonagall, opiekunka Gryffindoru oraz nauczycielka transmutacji. Uśmiechała się przyjaźnie w naszą stronę, poinformowała, że wszystkie pierwszoroczniaki i w tym w sumie i ja mają iść za nią. Pożegnałam się ze swoimi nowymi znajomymi i skierowałam się za całą tą zgrają. Kiedy dotarliśmy na miejsce, nie mogłam wydusić ani słowa, przede mną rozpościerał się widok czterech, długich stołów ustawionych pionowo oraz jeden, który stał poziomo pod dużym oknem. Stoły były pięknie udekorowane, byłam pod wrażeniem. McGonagall kazała nam ustawić się w trzech rzędach i czekać na Dyrektora, który rozpocznie ceremonię przydziału do domów.

Czułam się cholernie dziwnie, stałam obok tych wszystkich pierwszoroczniaków i czułam się jak jakiś olbrzym, miałam ledwo 165cm, a i tak byłam wyższa od nich o półtorej głowy. Moje przemyślenia przerwał mi głos, który dochodził zza stołu pod oknem. Musiałam myśleć naprawdę intensywnie, jeśli nawet nie zorientowałam się, że wszyscy już są. Dyrektor Dumbledore, jak mniemam, mówił o wszystkich zasadach, które obowiązują w szkole, wyłączyłam się w połowie, było tego wystarczająco za dużo.

- Chciałbym powitać pierwszoroczniaków oraz jedną uczennicę, która doszła na trzecim roku. Za chwile zaproszę was tutaj na środek, by Tiara Przydziału mogła przydzielić was do domów, w których będziecie do końca swojej nauki. - Nie przedłużając, zaczynajmy, pierwsze poproszę Madam Maeve Vervain, waszą nową koleżankę z trzeciego roku. - ocknęłam się dopiero, wtedy kiedy usłyszałam swoję imię.

Stresowałam się jak nigdy, nawet nie bałam się tak, gdy przydzielali mnie do domu w Ilvermorny. Usiadłam na dużym krześle i po chwili poczułam kapelusz, który wisiał tuż nad moją głową.

- Kogóż tutaj mamy, Madame Maeve Vinca Vervain - kiedy wypowiedział moje nazwisko lekko się „przyciął" jakby nie był pewny swoich słów. - Nie mogłem się doczekać tego dnia, kiedy w końcu kolejny potomek rodziny Vervain rozpocznie swoją naukę w Hogwarcie. Jesteś czystej krwi, idealnie pasujesz do Slytherinu, twój charakterek również się zgadza, ale czuje twój strach, z nieznanych powodów nie chcesz być w Slytherinie, ale ja już wiem gdzie cię przydzielić.

Over My Dead Body | ZAKOŃCZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz