Wchodząc do Pokoju Życzeń, tak jak podpowiadała mi moja intuicja, zauważyłam Derlisa, siedzącego na podłodze, który nawet nie przejął się tym, że ktoś właśnie odwiedził miejsca, które tak jak się domyślałam, nie było znane dotąd nikomu. Podeszłam do niego jak najciszej potrafiłam. Niepewnie złapałam go za ramię, ten jak poparzony odwrócił się w moją stronę i wykrzywił swoją twarz w pełne zdziwienie.
- Maeve! Jak dobrze cię widzieć - chłopak odrzucił trzymany na swoich kolanach przedmiot i z całej siły przytulił mnie do swojego ciała.
-Hej Travers, bo mnie udusisz. Czy coś się stało? - odsunęłam od siebie chłopaka i popatrzyłam na niego z niepokojem.
- Co? Nie, nic się nie stało, po prostu myślałem, że przez to, co powiedział nam Cadmus nie będziesz chciała ze mną rozmawiać.- Derlis czy ty naprawdę zgłupiałeś? Dlaczego niby miałabym z Tobą nie rozmawiać? To Deverill nas podle wykorzystał, nie ty. Dalej jesteś moim przyjacielem, którego nie chcę stracić - wypowiadając te słowa, poczułam gromadzące się łzy w kąciku moich oczu. Nie chcąc, by chłopak zauważył moje wzruszenie, ponownie przytuliłam się do jego boku.
Chwilę porozmawiałam z brunetem o tym co wydarzyło się w przeciągu tych dwóch dni odkąd widzieliśmy się po raz ostatni. Pomyślałam, że zapytam go jak przebiegły mu pierwsze zajęcia z naszą „różową landryną". Gdzieś tam w środku miałam przeczucie, że jakiś uczeń z jego roku również otrzymał karę od Dolores Umbridge.
- Bracia Weasley, jak można się domyślić. Naprawdę nie mogę zrozumieć, jak można robić z siebie takich kretynów. Rozlali jej na krześle jakąś lepką substancję, do której się przykleiła i szczerze, wcale nie było to śmieszne. Nawet nie wiesz jak współczuję ci tego, że jesteś na tym samym roku co ich braciszek. Pewnie jest takim samym idiotą jak oni.
Nie powiem, to co powiedział Derlis, bardzo mnie zdenerwowało. Wcale nie uważałam braci Rona czy jego samego za kretynów, wręcz przeciwnie, byli oni naprawdę w porządku, a tym, co zrobili Umbridge, zasłużyli sobie na Piwo Kremowe. Muszę zapamiętać, aby na pierwszym wyjściu do Hogsmeade właśnie ich na nie zaprosić. Zaśmiałam się tylko na to, co powiedział Derlis po cichu wierząc w to, że uzna to za znak, że również mam takie samo zdanie jak on o braciach Weasley.- Racja, ale nie mówmy o nich - postanowiłam, że najlepszym wyjściem będzie zmienienie tematu. Chłopak gardził ich rodziną i tak jak zresztą większośc uważał ich za zdrajców krwi. - Co u Twojej babci? - brunet na wspomnienie o swojej babci wzruszył ramionami, jakby wcale nie chciał o niej mówić.
- Nic się nie zmieniło. Dalej żyje, niestety - z całej siły uderzyłam go w ramię. Może i jego babcia traktowała go nie najlepiej, ale powinien mieć do niej, choć krztę szacunku.
- Dlaczego w ogóle pytasz?
- Tak z ciekawości tylko. Zaraz kończy się przerwa obiadowa, może pójdziemy już na lekcję, aby się nie spóźnić? - musiałam wymyślić jakiś sposób, aby nauczyć się posługiwać legilimecją i oklumencją na własną rękę, ale któż inny mógłby mi pomóc, jak nie babcia Traversa?
Na całe szczęście Derlis nie miał nic przeciwko i już po chwili udaliśmy się pod sale lekcyjne, w których za lada moment zaczynały się zajęcia. Przez to, że Pokój Życzeń, jak i Klasa wróżbiarstwa mieściły się na tym samym piętrze w przeciągu zaledwie trzech minut znalazłam się na okrągłej platformie, na której suficie umiejscowiona była klapa, której otwarcie powodowało opuszczeni drabiny prowadzącej wprost do sali profesor Trelawney.
Pomieszczenie było jednym z moich ulubionych miejsc w Hogwarcie. Z chęcią spędzałam w nim swój czas, bo miało w sobie to coś. Niektórzy uczniowie uważali profesor Trelawney, która nauczała wróżbiarstwa i do której należała klasa za nieco dziwną, przez co też nie chcieli uczęszczać na jej lekcję, czy choćby z nią porozmawiać, gdy spotykali ją na korytarzu, ale dla mnie wcale nie była taka zła. Z charakteru bardzo przypominała mi moją byłą przyjaciółkę z Ilvermorny i z tego powodu nigdy nie miałam żadnego problemu, by zamienić z nią chociaż słówko.
CZYTASZ
Over My Dead Body | ZAKOŃCZONE |
FantasíaCiemność otoczyła nas z każdej strony, na niebie pojawiły się chmury, które nie zwiastowały niczego dobrego. Jedynym światłem była maleńka świeca, której ogień był tak nikły, jak to, że zwyciężymy... Wszelkie podobieństwa do innych odpowiadań są PRZ...