Spotkanie z Legendą

450 17 27
                                    

Witam wszystkich! Nawet nie wyobrażacie sobie jaka jestem szczęśliwa z tego powodu, że nareszcie wstawiam rozdział tak blisko wyznaczonego przeze mnie terminu.Uwierzycie ,że spóźniłam się tylko kilka godzin? To chyba najszczęśliwszy
dzień w moim życiu.Przebije go tylko moment w którym rozdział pojawi się w terminie.Tak czy siak ,nie przedłużając , życzę wam wszystkim jeszcze raz wesołych świąt!Dużo zdrowia , szczęścia i mnóstwa prezentów pod choinką.Spełnienia marzeń itp.(wybaczcie,ale nie jestem dobra w składaniu życzeń) Chciałabym wam podziękować za to ,że jesteście ze mną i ,że interesuje was moja książka. Wasze wsparcie naprawdę wiele dla mnie znaczy i zachęca mnie do pracy.Mimo ,że mam strasznie dużo na głowie i pech chodzi za mną jak cień ,to postaram się ,aby w tej długiej przerwie od szkoły rozdziały pojawiały się jak najczęściej. Chciałabym zrobić jakiś świąteczny special, ale nie mam pomysłu ,co by to mogło być.Mimo ,że piszę tą książkę,to nadal nie ogarniam jeszcze kilku rzeczy. Czy macie może jakieś pomysły, na to co bym mogła zrobić? Jak tak to napiszcie mi w komentarzu.
Nie przedłużając życzę wam miłego czytania!
__________________________________

P.O.V Nya
O mały włos! Naprawdę muszę uważać. Fei już coś podejrzewa, jeszcze chwilę a bym pękła i wszystko mu wyśpiewała. Naprawdę nie chcę aby o tym wiedzieli. Nie chcę dokładać im zmartwień. Muszą się skupić na uratowaniu piłki nożnej, a nie na mnie. To co powiedziałam Fei'owi nie było kłamstwem, tylko nie całą prawdę. Faktem jest to, że naprawdę zamartwiam się tym, że Mark Evans poświęcił się za mnie i Fei'a. To powinnam być ja! Nie byłoby wtedy takich problemów z linią czasu. Tu nie chodzi tylko o to, że za jakiś czas moje istnienie zostanie wymazane...Martwię się tym, jednak wiem, że mam jeszcze czas. Wymazanie istnienia osoby, która pochodzi z dalekiej przyszłości, takiej jak ja zawsze zajmuje więcej czasu. Chodzi mi o to, że przeze mnie moja mama nigdy się nie urodzi! (aut. Panieńskie nazwisko matki Nyi to było Evans, dlatego to jej istnienieniu grozi wymazanie, a nie ojcu naszej głównej bohaterki) Nie mogłam uratować jej, ani mojego taty i siostrzyczki, ale nie mogę pozwolić by w ogóle nie zaznała życia! Tu nie chodzi tylko o mnie, ale i o moich bliskich! Jeśli chłopaki skoncentrują się na mnie to nie będą mogli się skupić i nie uda nam się ocalić moją rodzinę. To wszystko jest moja wina! Dlaczego całe moje życie to istna rójna?! Straciłam rodziców, moją małą siostrzyczkę, mojego najlepszego przyjaciela, a na dodatek jeszcze piłkę nożną, którą tak kocham! Naprawdę, co jest ze mną nie tak?! Po moim policzku spłynęła łza, którą szybko otarłam wierzchem dłoni. Nie mogę pozwolić im snuć jakichś domysłów co do mnie. Muszę tylko wyglądać normalnie, a może się nie zorientują. Wzięłam głęboki wdech. Tak jak powiedział Fei... aby wszystko było w porządku musimy pokonać Protokół Omega! Ostatnio nie miałam okazji zmierzyć się z drużyną prowadzoną teraz przez Betę, jednak po samej obserwacji wnioskuję, że nie będzie łatwo ją powstrzymać. Przy następnej okazji, zmierzę się z nią i wygram. Będzie to trudne... Z moimi obecnymi umiejętnościami mam małe szanse na wygraną, a o użyciu tego nie ma mowy. Zbyt mało czasu minęło od momentu kiedy to stało się dla mnie bólem a nie radością. Będę musiała stworzyć nową technikę hissatsu, taką, że Becie szczęka opadnie. W ten sposób stanę się silniejsza... przez trening nad nową techniką! Nie jestem jeszcze gotowa na konfrontację że wspomnieniami....sama myśl o tamtym zdarzeniu.... Sprawia, że.... Nawet nie mogę opisać co. Ehh....Otrząśnij się Nya ! Koniec rozmyślania! Fei depcze mi po piętach, a kiedy zauważy mój wyraz twarzy, jego podejrzenia co do mnie się potwierdzą. Wzięłam kolejny głęboki wdech, aby się uspokoić, po czym przyśpieszyłam.
Wyprzedziłam Wandebę i stanęłam na skraju boiska... A raczej na skraju miejsca gdzie kiedyś było. Arion i chłopaki stali przed tablicą podobną do tej która była zawieszona na drzwiach naszego pokoju klubowego. Fei również wyprzedził Wandebę ,a kiedy to zrobił stanął obok. Bałam się, że znowu zacznie ten temat ,jednak na całe szczęście zaczął się wsłuchiwać w rozmowę chłopaków ,którzy przybiegli na miejsce przed nami.
-Więc boisko jest zamknięte...-wyszeptał niemrawo Jean-Pierre.
-Ponieważ zamknęli pokój klubowy ,ma to sens...-w zdanie Victoria wtrącił się Sherwind
-Spróbujmy gdzie indziej!-zakomenderował granatowooki. Wszyscy mu przytaknęliśmy i ruszyliśmy razem z nim na poszukiwanie miejsca na trening.

Inazuma Eleven Go Chrono Stone- „Walking Throught Live" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz