Obowiązek

199 12 5
                                    

Witajcie moi drodzy czytelnicy,po bardzo długiej przerwie!
Wybaczcie mi,że nie wstawiłam rozdziału tak długo,jednak z powodów prywatnych nie mogłam nic napisać. W moim życiu prywatnym panuje teraz ogromne zamieszanie,dlatego też ,żadziej mam okazję wziąć się za pisanie. Mam jednak nadzieję, że nie wyszłam z wprawy i,że ten rozdział wam się spodoba.
Życzę miłego czytania ^^
___________________________________________

P.O.V Nya
Ehh...w życiu to najczęściej bywa, że dobre chwile nie trwają zbyt długo. Dopiero co pogodziłam się z bólem związanym z Alphą i uzyskałam spokój, po to aby znowu być zdenerwowana. Właśnie wylądowaliśmy przed gimnazjum Raimona i wpatrywaliśmy się tępo w maszyny gotowe do zniszczenia naszego kochanego boiska, a raczej przekształcenia go w nie wiadomo co.
-Planują przekształcić to miejsce w boisko do gry w baseball.-wyjaśnił Riccardo. Teraz przynajmnie wiem jak się nazywa to „coś". Ehh...nie mogę uwierzyć w to, że ludzie naprawdę uwierzyli,że piłka nożna to jest jakiś dziki,brutalny sport...a to wszystko przez Protokół Omega 2.0. Musimy powstrzymać ich jak najszybciej i to nie już ze względu na mnie i ten głupi paradoks, ale też i to,że nie mogę znieść myśli, że piłka jest tak źle postrzegana przez innych.
-Nie ma mowy...-wyszeptaliśmy razem z Arionem.
-Musimy coś zrobić.-dodał Sherwind.
Zauważyłam, że wszyscy byli bardzo przygnębieni, patrząc się na te wszystkie maszyny , które miały zniszczyć miejsce które wszyscy tak bardzo kochamy,dlatego postanowiłam coś z tym zrobić. Lepiej porozmawiać w jakimś spokojniejszym miejscu.
-Emm....chłopaki.-zwróciłam na siebie uwagę drużyny.-Proponuję abyśmy przenieśli się w jakieś spokojniejsze miejsce. Lepiej porozmawiać o tych sprawach w jakimś ustronnym miejscu.-dodałam.
-Nya ma rację. Lepiej z tąd chodźmy.-powiedział Fei.
Wszyscy się ze mną zgodzili. Po kilku minutach lotu naszym karawanem, znaleźliście się na placu pod wierzą Inazumy. Atmosfera między nami nie zmieniła się jakoś znacząco,ale przynajmniej zmniejszyło się odrobinę to całe napięcie, które odczuwaliśmy przy boisku w gimnazjum Raimona.
-Nasze otoczenie nie wygląda inaczej...-wyszeptała Sky, przerywając tym samym ciszę panującą między nami.-Ale wszystko co dotyczy piłki nożnej, znika.
-Ten zakaz piłki nożnej z pewnością doprowadza mnie do szału.-powiedziała Jade.
Fei również postanowił zabrać głos. Złączył dłonie z głośnym klaśnięciem,czym zwrócił na siebie uwagę całej drużyny.
-W tym tempie piłka nożna naprawdę zostanie zapominana i będzie nam trudniej przywrócić prawdziwą historię.-powiedział.-Musimy szybko pokonać Protokół Omega 2.0
-Tak, a także uratować Trenera Evansa.-dopowiedział Arion.
-Jeśli szybko tego nie zrobimy, Nyę dosięgnie paradoks, a wtedy ją stracimy.-wyszeptał Riccardo.
Wysiliłam się na lekki uśmiech i się odezwałam.
-Nie martwcie się tak o mnie chłopaki! Zegarek jak na razie chroni mnie przed paradoksem czasowym. Puki go noszę nic mi nie będzie.-powiedziałam- Lepiej skupmy się na uratowaniu piłki nożnej,zanim przyszłość którą znamy, całkowicie się zmieni.
-Ale wciąż nie jesteśmy wystarczająco silni...-wyszeptał Jean-Pierre.
-Tak,Arion jako jedyny może używać Uzbrojenia Avatara.-dodał Victor.
Arion na chwilę się zamyślił, po czym znowu zabrał głos.
-Gdybyśmy wszyscy mogli używać Uzbrojenia Avatara, poziom naszego zespołu wzrósłby...
-Tyle, że nie możemy ćwiczyć na otwartej przestrzeni.-dodał Ryoma.
-A do Boskiego Edenu jest daleka droga. Gdyby coś się stało, mielibyśmy zbyt mało czasu aby tu wrócić.- dodałam.
-Tak.-Arion przyznał mi rację.
-I nie mamy wystarczająco dużo ludzi.-dodał Jean-Pierre.
-Na razie będziemy musieli polegać na Duplikatach.-powiedział Riccardo.
Żuciłam w stronę Fei'a zmartwione spojrzenie. Duplikaty zużywają bardzo dużo jego energii. Martwię się, że sytuacja z drugiego meczu przeciwko Protokołowi Omega, powtórzy się...nie chcę patrzeć na to jak cierpi...
-Nakładamy na ciebie duży ciężar, Fei.-w głosie Ariona również słychać było zmartwienie. Fei odwrócił się w naszą stronę i posłał nam szeroki uśmiech mający na celu podniesienie nas na duchu.
-Nic mi nie będzie.-powiedział to takim tonem,że uspokoił Ariona, jednak ja..nadal się o niego martwię.
-Dzięki,Fei.-powiedział Arion.
-Wiem!-naszą uwagę nagle zwrócił Wandeba-Możemy skorzystać ze Świętej Księgi Mistrzów!- na twarzach wszystkich zawodników Raimona pojawiło się zdziwienie. Natomiast jeśli chodzi o mnie i o Fei'a,to ogarnął nas szok. Czy Wandeba napewno dobrze się czuje? Może powinnam sprawdzić czy z jego oprogramowaniem jest wszystko w porządku...
-Świętej Księgi Mistrzów?-w głosie Ariona słychać było zdziwienie.
-To książka, która zawiera sekrety, jak stworzyć najsilniejszą drużynę piłkarską w historii!-wytłumaczył Wandeba.
-Najsilniejszą drużynę piłkarską w historii?-tym razem oprócz zdziwienia, w głosie Ariona można było wyłapać ślady podekscytowania.
-To całkiem fajne!-wykrzyknął Ryoma.
-Poczekaj sekundę!-wykrzyknął Fei, zwracając tym samym na siebie uwagę całej drużyny.-Święta Księga Mistrzów jest eksponatem w muzeum piłki nożnej za 200 lat od teraz.
-200 lat od teraz?-powtórzyła ze zdziwieniem Jade.
-To w przyszłości?-zapytała Rosie,choć dobrze znała odpowiedź.
-Ale jeśli ta książka jest tak niesamowita, to czy El Dorado nie użyloby już jej do stworzenia własnego zespołu?-zapytała Sky. Na twarzach wszystkich pojawiło się zdziwienie...nawet na Fei'a,co mnie zaskoczyło. Czyżby nie wiedział, że Święta Ksiąga Mistrzów jest zapisana nieodczytalnym kodem.
-To prawda...-wyszeptał Arion.
W końcu udało mi się wyrwać z szoku i zebrać siły na odezwanie się.
-Nie zrobili tego.-powiedziałam,czym zwróciłam na siebie uwagę całego zespołu.
-Skąd wiesz?-zapytał Riccardo.
-Cóż...wiem, że naukowcy z El Dorado starali się czegoś dowiedzieć z tej książki,ale nikt nie zdołał nic z niej wyczytać.-powiedziałam. moje słowa zdziwiły wszystkich.
-Ale dlaczego...-Arion nie zdążył dokończyć pytania gdyż przerwał mu czyjś charakterystyczny śmiech. Wszyscy skierowaliśmy nasze spojrzenia w kierunku z którego dobiegał dźwięk. Tak jak się spodziewałam,naszym oczom ukazał się doktor Aruno.
-Święta Księga Mistrzów jest napisana nieczytelnym kodem.-powiedział.
-Doktor Aruno!-wykrzyknął zdziwiony Arion.
-Znowu pojawił się z nikąd!-wykrzyknęła nieco sfrustrowana Jade.
-Pozwólcie mi wyjaśnić.-mężczyzna kilkął jakiś guzik na swojej rękawicy,cz uruchomił projektor, który pokazał nam obraz Świętej Księgi Mistrzów.- Święta Księga Mistrzów została napisana przez Mistrza D, najbardziej legendarnego gracza jakiego kiedykolwiek znano w przyszłym świecie piłki nożnej.
-Mistrza D?-powtórzył ze zdziwieniem Arion.
-Tak.-odpowiedział doktor Aruno-Dawno temu wszyscy, którzy czcili Mistrza D walczyli ze sobą o Świętą Księgę Mistrzów. Posiadanie Świętej Księgi mogłoby zakłócić równowagę sił w piłce nożnej. Dlatego Mistrz D zapisał w kodzie najważniejsze punkty gry w piłkę nożną.-doktor Crossword zakończył swoje przemówienie. Na twarzach niektórych widać było szok a na innych podziw. Jako pierwszy odezwał się Jean-Pierre.
-To znaczy, że my też nie możemy tego przeczytać.-powiedział z przygnębieniem. Jakoś ostatnio coraz mniej mi przypomina osobę o której kiedyś się uczyłam. Według historii Jean-Pierre był optymistą....teraz bardziej przypomina mi pesymistę. Ehh...to pewnie przez te wszystkie zmiany spowodowane przez El Dorado. To wszystko wywiera na niego zbyt wielką presję...i chyba na wszystkich też. Zastanawiam się jak mogłabym im pomóc,aby choć trochę polepszyć stan ducha naszej drużyny.
-Tak...-nawet Arion zabrzmiał teraz mniej optymistycznie niż to ma w zwyczaju.-Doktorze, czy wiedziałbyś jak to rozszyfrować?-zapytał,jednak jak się okazało, doktor już zniknął.-...i odszedł.
-Wchodzi i wychodzi zbyt szybko.-w głosie Jade, znowu pobrzmiewała frustracja.
-Kochani!-naszą uwagę ponownie zwrócił Wandeba.-Będziemy się martwić ,czy możemy to przeczytać,czy nie, później! Teraz czas na działanie!-zaniepokoiło mnie coś w jego wypowiedzi.
-Chwileczkę Wandeba!-Clark posłał mi zdziwione spojrzenie, podobnie jak reszta drużyny.-Czy ty właśnie proponujesz nam, abyśmy się włamali do muzeum i ukradli jeden z najcenniejszych eksponatów?!-według tego czego mnie uczono odkąd byłam mała, to kradzież jest przestępstwem. Moi rodzice, przewracali by się w grobie po wsze czasy gdyby się dowiedzieli, że ich ukochana córka, została złodziejką.
-Nya,nie mamy innego wyboru.-powiedział Clark.
-Mam znajomą, która pracuje w tym muzeum. Może by się zgodziła nam go pożyczyć. -powiedziałam. W moim głosie pobrzmiewała desperacji...jednak coś w głębi mi mówiło, że przegram tę walkę.
-Nie mamy na to czasu Nya! Jeśli ingerencja El Dorado w czas będzie trwała nadal, piłka nożna zniknie ze świata za 200 lat!-nagle Wandeba do mnie doskoczył, co spowodowało, że się cofnęłam.-Co więcej, fizycznej manifestacji miłości do piłki nożnej,jak napisał Mistrz D, już nie będzie!
-Fizycznej miłości do piłki nożnej?-powtórzył ze zdziwieniem Arion.
-Tak.-Wamdeba ponownie rozpoczął swoją przemowę. Jemu nie chodziło o przekonanie mnie do tego pomysłu,tylko o to ,aby przekonać do tego całą drużynę. Dobrze wiedział, że jeśli przekona Ariona, Riccardo lub Fei'a,to któryś z nich wpłynie na moją decyzję.-Bez względu na wszystko,musimy tego uniknąć za wszelką cenę! Potrzebujemy Świętej Księgi Mistrzów,aby chronić uczucia wszystkich do piłki nożnej!
-Chronić uczucia wszystkich do piłki nożnej,co?-powiedział Victor. Z jego tonu,wynika, że Wandeba,przekonał go do jego pomysłu.
-Warto spróbować.-no pięknie! Teraz i Riccardo przystał na ten plan! A skoro on to zrobił, to i inni pójdą za jego przykładem.
-Robi się ciekawie.-dopowiedział Ryoma, również się zgadzając z Wandebą.
-Chodźmy, Tenma!-wykrzyknął Jean-Pierre.
-Tak! Chodźmy po Świętą Księgę Mistrzów!-wykrzyknął Arion, na co Fei mu przytaknął. Teraz już wiedziałam, że wszyscy popierają plan zostania młodocianymi kryminalistami. Spóściłam głowę ze zrezygnowaniem. Z jednej chciałabym im pomóc, a z drugiej,powstrzymuje mnie moja moralność.  Naprawdę nie wiem co mam robić! Wolałabym abyśmy zdobyli tą księgę moim sposobem.
-Nya.-nagle poczułam na swoim ramieniu rękę Fei'a. Nie podniosłam głowy,jednak skierowałam na niego swoje oczy, które wyrażały nieufność. Widząc to Fei skrzywił się jednak nie zabrał ręki z mojego ramienia.-Nya,ja... naprawdę rozumiem co czujesz...i też wolałbym to rozwiązać w uczciwy sposób ,jednak...Wandeba ma rację. Pomyśl. Co jeśli ta twoja znajoma nie zgodzi się nam pomóc, albo co gorsza zgłosi to służbą El Dorado? Zostaniemy zatrzymani i stracimy możliwość uratowania piłki nożnej, trenera Evansa i ciebie.- w jego głosie słychać było zmartwienie, a jego oczy okazywały ciepło. Powoli zaczął mnie przekonywać do zmiany zdania.-Kiedy tylko to wszystko się skończy zwrócimy Świętą Księgę Mistrzów,obiecuję.-podniosłam głowę i zobaczyłam, że wszyscy się zgadzają z tym co powiedział Fei.
-Ehh...niech będzie...pomogę wam. Ale robię to tylko dlatego, że obiecaliście, że zwrócimy tą książkę.-na twarzy Ariona pojawił się szeroki uśmiech. Podskoczył do mnie i zamknął mnie w szczelnym uścisku.
-Dziękuję Nya! Cieszę się, że zgodziłaś się nam pomóc!-wykrzyknął.
-A..Ar..Arion...bra..kuje mi po...wietrzą!-wysapałam,starając się wydostać z jego uścisku.
-Ohh.. przepraszam...-powiedział odsuwając się ode mnie i drapiąc się nerwowo po głowie. Kiedy już udało mi się unormować oddech,wyprostowałam się, po czym znowu zabrałam głos.
-No dobra,to jaki mamy plan?-zapytałam.
Fei wyciągnął z kieszeni swój przenośny projektor i go uruchomił. Naszym oczom ukazało się muzeum piłki nożnej,a raczej jego hologram.
-To jest muzeum piłki nożnej.-wyjaśnil Wandeba. Widok budynku w którym tyle razy przebywałam w dzieciństwie,razem z moimi rodzicami sprawił mi ból. Skrzywiłam, się jednak udało mi się powstrzymać przed zgięciem się na pół. Na szczęście chłopaki byli zbyt zajęci patrzeniem się w hologram,by zauważyć zmianę w moim zachowaniu.- Święta Księga Mistrzów jest w trzeciej sali wystawniczej.-slaid się zmienił i pokazał nam pomieszczenie o którym mówił Wandeba.-Włamię się do systemu bezpieczeństwa...-wzięłam głęboki oddech i mi przerwałam.
-Nie. Ja to zrobię -na twarzach wszystkich pojawił się szok.- Włamię się do systemu bezpieczeństwa z pominięciem punktów wejścia.
-Nya...nie musisz tego robić jeśli nie chcesz.- powiedział Fei.- Hackowaniem mogę zająć się ja i Wandeba.
-Nie Fei, muszę to zrobić. Wy mnie ciągle ochranialiście...teraz moja kolej. To mój obowiązek. Mimo, że to nie zgadza się z moją moralnością, zrobię to aby was chronić,tak samo jak wy chroniliście mnie. -powiedziałam.
-No dobrze , w takim razie,będę po prostu ci asystował.-powiedział Wandeba.- Razem z Nyą, poprowadzimy was do trzeciej sali wystawniczej najbezpieczniejszą i najszybszą trasą.
-Liczymy na ciebie Nya.-powiedział Riccardo.
-Nie zawiodę was, obiecuję.-powiedziałam z niespotykaną jak na mnie, pewnością siebie.

___________________________________________
Mam nadzieję, że podobał wam się ten rozdział. Jeśli w tekście występują jakieś błędy ortograficzne to z góry za nie przepraszam. Następny rozdział pojawi się najprawdopodobniej w weekend. Napiszcie mi w komentarzu, czy podobał wam się ten rozdział? Co sądzicie o zachowaniu Fei'a i Nyi? Czy uważacie, że lepiej by było gdyby chłopaki zrobili tak jak chciała Nya, czy tak jak chiał Wandeba? Uzasadnijcie swoją odpowiedź.
Do zobaczenia w następnym rozdziale :)

Inazuma Eleven Go Chrono Stone- „Walking Throught Live" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz