ғᴏᴜʀᴛᴇᴇɴ

2.5K 160 185
                                    

chan

Mężczyzna kilka sekund później, ubrał się, porwał klucze i telefon i ruszył za Hwangiem, aby przypadkiem go nie zgubić. Nie chciał, żeby jego kochanek zadręczał się jakimś mało istotnym dzieciakiem, lecz spędzał czas z nim i tylko z nim.

Tak więc wsiadł w samochód i szybko ruszył za młodszym, który ewidentnie jechał w stronę Seulskiego szpitala. Gdy był już na miejscu, udał się śladami Hyunjina, na drugie piętro.

Dotarł za chłopakiem do odpowiedniej sali, po czym otworzył szeroko drzwi, które obiły się o scianę i wszedł zirytowany do sali, w której znajdował się Hyunjin, ten dzieciak za którym się uganiał jego blondyn i jakiś piegowaty, w sumie uroczy chłopiec.

- Kurwa mówiłeś, że zostawisz już to dziecko i wszystko co z nim związane i będziesz cały dla mnie, Hwang - warknął, a kiedy zdziwiony Hyunjin odwrócił się, popatrzył w jego zdenerwowane oczy.

_________

hyunjin

Mężczyzna nie miał chwili do stracenia. Kiedy zaczynał myśleć o tak skrzywdzonym Jeoginie przez niego, łzy zaczynały mu napływać do oczu. Nie mógł zrozumieć dlaczego aż tak bardzo zależy mu na właśnie tym, a nie innym chłopaku.

Spieszył się żeby jak najszybciej znaleść się koło niego, chwycić go za dłoń i przeprosić. Wiedział, że ten mu nie wybaczy. Może i nawet chcieć, aby wyszedł i nigdy już go więcej nie widzieć, ale Hyunjin nie mógł z sekundy na sekundę coraz bardziej znieść swojego sumienia.

Jedyne co mógł teraz zrobić to udać się do szpitala i z całego serca przeprosić Jeongina, prosząc go aby więcej nie robił takich głupot, jak samookaleczenie. Nie zdawał sobie sprawy, że młody brunet ma aż tak słabą psychikę i nawet to, co nie było małą krzywdą wyrządzoną w uczuciach Jeongina, mogło doprowadzić do takich skutków.

Odrzucił te nieprzyjemne myśli i kiedy otworzył drzwi i zobaczył niskiego piegowatego chłopaka, siedzącego przy łóżku jego maleństwa, wręcz łzy naszły mu do oczu.

- J-j-e-ong-gin-nie... - ledwo cichym, zachrypniętym głosem wypowiedział Hwang, czując jak gorzkie łzy ściskają mu gardło.

Podszedł powoli do młodszego chłopaka, który miał podpiętą kropkówkę do dłoni, a oczy jego były delikatnie przymknięte, tak, że wyglądał jakby uroczo spał.

Nagle usłyszał dosyć głośne wejście kogoś do pokoju, a kiedy się ze zdiwienia odwrócił, nie mógł uwierzyć własnym oczom.

- Kurwa mówiłeś, że zostawisz już to dziecko i wszystko co z nim związane i będziesz cały dla mnie, Hwang - przełknął śinę, niedowierzając, że przed nim stoi Bang Chan, którego jeszcze nie dawno pożegnał w jego domu.

- C-co? Co ty tu robisz? D-dlaczego mnie śledzisz? - zapytał, zerkając co chwilę na wciąż śpiącego Yanga.

- Jak to co ja tu robię? Hyunjin, do cholery po co ci jest ten dzieciak, skoro masz mnie?!

- Chan, błagam nie tutaj, wyjdźmy bo go obudzisz...

- I dobrze kurwa. Wychodzimy i ty razem ze mną! - krzyknął i podszedł bliżej do młodszego - Ten małolata nie jest ci do niczego potrzebny.

- C-chan... jesteś podły, z-zostaw mnie. Ten dzieciak to ktoś, w kim się zakochałem i nie będziesz decydował o tym z kim jestem.

- Zakochałeś? Nie załamuj mnie Hwang, pamiętam jakie miałeś plany wobec niego, więc nie ośmieszaj się.

- Chan. Zostaw mnie. Proszę wróć do domu, porozmawiamy później. Teraz muszę załatwić co innego...

- Ugh, nie wkurwiaj mnie nawet... - mruknął wrednie - Chodź tu - warknął i podszedł do Hyunjina, następnie chwytając go mocno za nadgastek, zaczął szarpać go w stronę wyjścia. 

- Zo-zostaw g-go... - cała trójka usłyszała cichy głos chłopca leżącego na łóżku.

ᴘɪɴᴋ sᴋɪʀᴛ || ʜʏᴜɴɪɴOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz