3

10.6K 708 13
                                    

Luke znudzony wpatrywał się w ścianę przysłuchując się kolejnej bezsensownej kłótni rodziców. Nie był nawet pewien o co im poszło, nawet go to nie interesowało. Chciał, żeby jak najszybciej się rozwiedli i skończyli z tym beznadziejnym teatrzykiem. Najgorsze było to, że obecna sytuacja była tylko i wyłącznie jego winą.

Gdyby wtedy, w wakacje 2010, nie powiedział nic mamie, nadal wszystko byłoby w porządku.

12 letni blondyn wesołym krokiem wracał z plaży do ich domku letniskowego, gdzie zostawił swoje okulary przeciwsłoneczne. To były pierwsze rodzinne wakacje od dawna, jego ojciec wreszcie zdobył trochę wolnego w pracy i mógł spędzić tydzień tylko i wyłącznie ze swoją żoną oraz najmłodszym synem.
Syn, nie miał pojęcia, że właśnie te wakacje zniszczą dosłownie całe jego życie.
Otwierając drzwi wszedł pewnym krokiem do salonu, ale nie spodziewał się co zobaczy.
Na kanapie ujrzał obcą brunetkę pochylającą się nad ciałem jego ojca.

Blondyn pokręcił głową chcąc oddalić te wspomnienia.

Był zwykłym dzieciakiem, który się przestraszył i od razu poleciał powiedzieć o wszystkim mamie.

A teraz, dzięki własnej głupocie jego rodzina jest w rozsypce, właściwie w ogóle nie ma rodziny.

Spojrzał na swoje nadgarstki, był słaby, potwornie słaby i niesamowicie się za to wstydził.

Nikt nie wiedział o jego prywatnym piekle, oczywiście, jego przyjaciele wiedzieli, że ma problemy w domu. Jednak nie był zbyt wylewny w tym temacie, a oni wiedząc, że to dla niego trudne, nie drążyli tematu.

Kiedy krzyki stopniowo się nasilały, wziął swoją bluzę z krzesła i zakładając czarne trampki wybiegł z domu trzaskając mocno drzwiami.

Nawet tego nie zauważyli.

Szedł parkiem w nieznaną sobie stronę. Po drodze mijał kłócącą się parę, dziecko które samotnie bawiło się na placu zabaw, starsze małżeństwo na ławce i jakąś dziewczynę, która nieśmiało się do niego uśmiechała. Normalnie by się przysiadł i rozpoczął rozmowę, nie była wcale taka brzydka, ale teraz nie miał na to humoru. Przeszedł obojętnie obok chowając dłonie głębiej do kieszeni.

W końcu doszedł na opuszczony, zaniedbany płac i usiadł na jednej z huśtawek, odbił się stopami od podłoża wprowadzając ją w ruch.

Spojrzał smutno dookoła, na placu nie było nikogo, wszyscy bawili się na tym nowszym, ten całkowicie odkładając w niepamięć. Dorośli nie pamiętali, że to właśnie w tym miejscu dorastali. Tacy właśnie byli ludzie, ciągnęło ich do nowości. Sam nie był jakiś święty, dziewczyny nie były jego priorytetem. Kiedy już jakieś miał, szybko odchodziły, bo nie poświęcał im czasu, lub sam z nimi zrywał. W głębi duszy wiedział, że jest dokładnie taki jak jego ojciec.

Zmieniał dziewczyny jak rękawiczki, zupełnie nie zwracając uwagi na ich uczucia, pewnie chciał w ten sposób odreagować. Kiedy sobie to mógł wybaczyć, przecież nie ma żony ani dzieci, tak ojcu nigdy nie był w stanie.

Matka niesamowicie cierpiała, zawsze bardzo starała się dla rodziny, była kochaną kobietą. Właśnie, była.

Od 5 lat w ogóle nie zwracała uwagi na syna, dawała mu pieniądze, od czasu do czasu gotowała obiad, i to wszystko. Mimo, że nie chciał tego przyznać, cholernie potrzebował miłości, zrozumienia.

Właśnie w tym momencie obok ogrodzonego placyku przeszła grupka nastolatek, przez głośne śmiechy, od razu zwróciły jego uwagę. Nie były to byle jakie nastolatki.

Cathrine Dallas, Amanda Gale, Sarah Johnson, a wisienką na torcie była właśnie ona. Melanie Clifford.

Znał ją właściwie od zawsze, chodzili razem do przedszkola, potem podstawówka, gimnazjum i teraz liceum. Do tego była siostrą jego najlepszego przyjaciela. Nigdy nie zwracał na nią większej uwagi. Lekko go irytowała swoją wesołością i beztroską. Irytowało go, że miała idealne życie, którego on nie miał. Właściwie w tej samej sytuacji był Mike, ale on to co innego, był jego przyjacielem. I mimo, że mu zazdrościł, nie mógł tego okazać.

Dopiero niedawno z niewyjaśnionych przyczyn zaczął jakoś bardziej się nią interesować.

Zobaczył, że do brzydkich nie należy. Miała idealną brzoskwiniową cerę, pełne usta i śliczne, ciemnoniebieskie oczy. Jej uśmiech powalał wszystkich na kolana, a Hemmings, na wszystkie sposoby próbował zyskać jej uwagę. A to najlepiej mu wychodziło poprzez denerwowanie jej.

Dziewczyny szybko przeszły obok nawet na niego nie spoglądając.

Kiedy nie było nikogo, ona była jego światełkiem w tunelu, gwiazdką na niebie, kwiatkiem na polanie.

Mentality l.h ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz