Czarna rozkloszowana sukienka z lekkimi zdobieniami na gorsecie i wysokie szpilki tego samego koloru idealnie pasowały do jej długich włosów ułożonych w lekkie fale i nieco mocniejszego makijażu. Zrobiła obrót wokół własnej osi by okazać się w pełnej krasie przed przyjaciółkami, a one pokiwały z uznaniem głowami. Cat, która kompletnie zmieniła ostatnio (czyli dokładniej wczoraj) swój wizerunek, wracając do swojego naturalnego koloru włosów, czyli jasnego brązu, miała na sobie kwiecisty zestaw składający się z góry odsłaniającej pępek i rozkloszowanej spódniczki sięgającej ledwo do połowy ud, do tego miała standardowe szpilki i włosy spięte w kucyka rozchodzącego się po jej ramionach. Amanda miała klasyczną małą czarną i czerwone szpilki pasujące do jej ust i torebki, za to Sarah zdecydowała się na czarne dżinsy i koszulę w kratę, ku niezadowoleniu Cathrine. Ta niemal siłą związała dwie strony koszuli u góry by odsłonić nieco brzucha dziewczyny, co tą przyjęła wywróceniem oczami.- Cześć dziewczęta.- W progu pokoju stanął Michael, opierając się nonszalancko o futrynę. Melanie zdziwiła się, kiedy zobaczyła na jego głowie tleniony blond.
- Wow, odważny krok. W końcu wyglądasz jak człowiek, a nie kupa jednorożca. - Skomentowała uśmiechając się sztucznie, zmrużył oczy.
- Zobaczymy jak będziesz gadać, kiedy będę cię holował do domu. - Pokazała mu język i odwróciła się poproszona przez Cat o poprawienie jej włosów.
Szczerze mówiąc była zdziwiona relacją między Mikiem a Cathrine. Rzeczywiście, przez pierwsze dni ich związku dziewczyna przesiadywała w domu Cliffordów dzień i noc, ale teraz nie wyglądali na tak sobą zainteresowanych. Nie rozumiała, jak można się tak szybko sobą znudzić. Podobnie było w przypadku Amandy. Tylko, że tutaj problem tkwił kompletnie po innej stronie. Mianowicie, ona była zbyt zaangażowana w ten związek, wszystko planowała i była zazdrosna o dosłownie każdą dziewczynę z otoczenia Caluma. Poczynając od zwykłej koleżanki z klasy, kończąc na Sarah.
-.Pospieszcie się, chłopaki czekają na dole. - Polecił tylko Mike po czym wyszedł, Mels spojrzała ostatni raz w lustro i odetchnęła głęboko po czym również opuściła pokój. Zeszła powoli po schodach chcąc zrobić dla siebie idealne wejście co się w zupełności udało. Wszyscy patrzyli na nią jak na ósmy cud świata, wyłączając Michaela, który obecnie stał z miską po chipsach i opróżniał jej zawartość. Stanęła obok chłopaków i posłała im uroczy uśmiech.
- Wow, Mels, wyglądasz do zniesienia. - Powiedział zaskoczony Ashton przyglądając się jej z zaciekawieniem jakby była nowym eksponatem w muzeum, choć to nie jest dobre porównanie, biorąc pod uwagę, że ten chłopak nigdy nie był w żadnym muzeum.
- Dziękuję? - Spytała niepewna czy ma wziąć to do siebie jako komplement. Uśmiechnął się z tymi swoimi dołeczkami w policzkach, powiedział "proszę" i odwrócił się by przywitać się z pozostałymi dziewczynami.
- Wyglądasz ślicznie. - Powiedział Luke dając jej słodkiego całusa prosto w usta. Zaśmiała się cicho i zaplotła palce za jego szyją. Dzięki jej wysokim obcasom dzieliło ich tylko 10 centymetrów.
- Ty wyglądasz jak zawsze. - Stwierdziła przeczesując palcami jego postawioną do góry grzywkę, ten natychmiast odsunął jej dłonie od swoich włosów z grymasem a ona wywróciła oczami.
- To komplement? - Zapytał uśmiechając się cwaniacko, wzruszyła ramionami.
- Chyba tak.
Miała rację, chłopak miał na sobie czarne rurki z dziurami i T-shirt bez rękawów standardowo, z logiem jakiegoś zespołu, którego ona, standardowo nie znała. Do tego jego czarne Converse. Pojawiał się często w takim stroju w szkole, dlatego była pewna, że nie wysilał się zbytnio. Zresztą, wcale nie musiał tego robić, wystarczyło jedno jego spojrzenie, a każda dziewczyna w zasięgu wzroku byłaby w stanie iść z nim do łóżka.
CZYTASZ
Mentality l.h ✔
FanfictionOn był trochę jak lód, ona była trochę jak ogień. To oczywiste, nie lubili się. Może chodziło o sposób w jaki on rozmawiał z dziewczynami? Może chodziło o to, że był wiecznie niezadowolony, żyjąc w pięknym świecie? Może chodziło o jego buntowniczy...