Tom IV, Rozdział 4. Cena zazdrości.

586 80 67
                                    

Dziękuje wam, że pod ostatnim rozdziałem daliście mi tyle pocieszających komentarzy <3 W prawdzie nie zmieniło to faktu, że święta spędziłam w piżamie w łóżku z zupką chińską, ale jakoś przeżyłam. Rodzice wysłali mi paczkę z Polski. Czekam na nią jak szalona, bo ma do mnie dotrzeć jeszcze dziś :3

Nie zanudzając, oto rozdział! ...Tylko mnie nie zabijcie, okay? Mogą być błędy bo nadal jestem chora.

꧁꧂

    Wychodząc spod prysznica, Dragneel nie zdawał sobie sprawy, że zaraz ktoś zburzy jego dzisiejszy spokój. Zaledwie dwadzieścia minut temu wrócił z treningu. Chciał dać mięśniom odpocząć, ale jak zwykle ktoś musiał mu przeszkodzić. Gdy tylko odebrał telefon i usłyszał piszczący głos Miry, musiał odsunąć słuchawkę od ucha. Muzyka i wrzaski po drugiej stronie były tak głośne, że zmrużył oczy, próbując się skupić na potoku jej słów.

   — Niby po co mam przyjechać? Nie mam dzisiaj czasu — odpowiedział znudzony, opierając się bokiem o kuchenny blat. Stał zaledwie w bokserkach, a na kark zarzucony miał wilgotny ręcznik. Zerknął na wiszący zegar i przewrócił oczami. Podczas gdy życie w Babylonie zaczyna się, dla niego była to pora spania. — Zresztą widziałaś, która jest godzina? Zaraz idę spać.

   — O tak, pokaż nam więcej słońce! Jeśli nie jesteś zajęta, to wyjdź za mnie, nie przeszkadza mi twój zawód! Lucy jesteś najlepsza! — usłyszał w odpowiedzi jakieś męskie podniecone gwizdy oraz donośny śmiech Miry.

   Zdębiał i spiął mięśnie.

   — Jaka Lucy, bo chyba nie nasza? — warknął zaniepokojony, czując, jak jego oddech nieznacznie przyspiesza, a serce pompuje więcej krwi. Nie uzyskał wyjaśnienia, a w tle dobiegły go krzyki wkurzonej Lisanny, żeby Mira oddała jej słuchawkę. Przez przepychankę sióstr powoli tracił cierpliwość, której i tak nie posiadał, a już szczególnie po tym, co przed chwilą usłyszał. — Mira! Co się tam dzieje do cholery?

   — Przyjedź, a sam się dowiesz!

   Natsu wyobraził sobie ten jej przebiegły uśmieszek. Chciał coś powiedzieć, lecz nim zdążył choćby poruszyć wargami, usłyszał charakterystyczne pikanie — połączenie zostało zakończone.

   — Kurwa mać — zaklął, z hukiem trzaskając urządzeniem.

   Z prędkością światła zrzucił z szyi ręcznik i pobiegł do sypialni, żeby się ubrać. Zatrzymując się w przedpokoju, narzucił na siebie skórzaną kurtkę i zabrał kluczyki ze stołu. Jego włosy nie zdążyły dobrze wyschnąć, a już siedział za kierownicą i z niebezpieczną prędkością sunął po ulicy Los Angeles. Mdliło go jak jasna cholera. Na szczęście była już późna noc, dlatego na drodze wiało pustkami. Zresztą, nawet jeśli to i tak łamałby wszelkie zakazy i ignorował znaki. Zaciskając palce na zimnej kierownicy, przywoływał słowa jakiś nieznajomych typów;

   ''O tak, pokaż nam więcej słońce!''.

   ''Jeśli nie jesteś zajęta, to wyjdź za mnie, nie przeszkadza mi twój zawód!''.

   ''Lucy jesteś najlepsza!''.

   Natsu zacisnął szczękę i wypuścił nosem powietrze, które pod wpływem niskiej temperatury zmieniło się w parę. W głowie miał same najczarniejsze scenariusze.

   — Mira, jeśli dopięłaś swego i przez twoją bezmyślność naraziłaś Lucy na niebezpieczeństwo, to ty również będziesz miała kłopoty...

   Był zły. Zazgrzytał zębami i nim się obejrzał był już na miejscu. Zaparkował z piskiem opon w usłanej neonami dzielnicy i z impetem trzasnął drzwiami. Wbiegając truchtem po schodkach, minął się z Elfmanem, który dostrzegając jego minę, grzecznie ustąpił mu miejsca, a nawet otworzył drzwi.

Mężczyzna z tatuażem II [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz